W ostatniej rundzie tegorocznych zawodów Grand Prix Long Track w Rzeszowie Stanisław Burza, udowodnił, że w pełni zasłużona była decyzja o przyznaniu mu „dzikiej karty”. W zawodach Polak zajął 3. miejsce. Tym samym, w klasyfikacji generalnej IMŚ plasuje się on na 8. lokacie.
Przez wybuch pandemii koronawirusa ucierpiały także tegoroczne rozgrywki w żużlu na długim torze. Zmagania żużlowców w tej dyscyplinie motocyklowej zostały znacznie skrócone – rundy tegorocznego GP Long Track zostały zredukowane do zaledwie dwóch. Pierwsza z nich odbyła się w Morizes, we Francji. Wówczas liderem okazał się Lukas Fienhage, który wywalczył tytuł obecnego mistrza świata w long track. Dla Stanisława Burzy niedzielne zawody były powrotem do tej dyscypliny po 7 latach przerwy.
Magdalena Magdziarz (speedwaynews.pl): Na początku chciałabym pogratulować panu zajęcia trzeciego miejsca w niedzielnej rundzie Grand Prix Long Track w Rzeszowie. Tak jak pan zakładał, stanął pan na podium. Jakie jest pańskie samopoczucie po tak dobrym występie?
Stanisław Burza (zawodnik RzTŻ Rzeszów): Stawka była wysoka. Osiągnąłem cel, który sobie postawiłem i udało mi się znaleźć w finale. Popełniłem kilka błędów, które spowodowały, że w najważniejszym biegu turnieju przyjechałem na metę trzeci, a nie drugi. Miałem plan jak rozegrać pierwszy wiraż i dopiero w powtórce, w telewizji, zobaczyłem, że nie zrobiłem tego tak, jak zamierzałem. Cieszę się jednak, że miałem szansę na start w tych zawodach i że ukończyłem je z takim wynikiem.
– Jak odnajdywał się pan na torze przy ul. Hetmańskiej? Czy było ciężko dopasować odpowiednie przełożenia?
– Z początku było ciężko. Rzeszowski tor po opadach deszczu był bardzo wymagający. Wielu zawodników już na próbie toru miało problem z przejazdem wiraży, co mi osobiście również sprawiało problemy. Należało odpowiednio dopasować motocykl, dobrać właściwe przełożenia.
– Czy długość rzeszowskiego owalu miała jakikolwiek wpływ na jazdę na motocyklach do long tracku?
– Nie odbiegało to jakoś bardzo. Wiadomo, że gdyby tor byłby dłuższy, to trzeba by było zrobić kolejne ustawienia motocykli. Na krótszym torze zawodnicy też się nie porozjeżdżają, są w kontakcie i to też wpłynęło na widowisko. Mnie osobiście dużo łatwiej jeździ się na krótkim torze, ponieważ z takim mam do czynienia na co dzień. Trzeba było przyzwyczaić się do nieco innej ramy i do obecności skrzyni biegów.
– Czy podczas trwania zawodów stało się coś, co było dla pana zaskoczeniem, niespodziewaną sytuacją?
– Nic mnie raczej nie zaskoczyło. Wydarzyło się to, czego się spodziewałem. Wiedziałem, że nie będą to łatwe zawody. Cieszy mnie fakt, że z biegu na bieg było coraz lepiej, nawiązywałem walkę z innymi zawodnikami na torze, a potem stanąłem na podium.
– Wszystko szło po pańskiej myśli?
– Spodziewałem się, że będzie łatwiej w tych pierwszych biegach. Niestety, problemem dla mnie było wówczas wyczucie odpowiedniego momentu, kiedy wrzucić drugi bieg. Sugerowałem się tym, że silnik miał wejść w obroty i za późno wrzucałem tę „dwójkę". Bardzo na tym traciłem. Później, w kolejnych startach, Władimir Trofimow, mój mechanik, wytłumaczył mi, w jaki sposób mam zmieniać biegi i w którym momencie, co przełożyło się na moją jazdę na torze. Chcę mu za to na pewno podziękować, tak oficjalnie. Był on niegdyś zawodnikiem startującym w long tracku i jego wskazówki w niedzielę były dla mnie nieocenione.
– W przygotowaniach do zawodów IMŚ Long Track wspierało pana wiele osób, m.in. kibice Motoru Lublin, którzy zorganizowali na pańską rzecz internetową zbiórkę, firmy, ale i osoby prywatne. Komu chciałby pan najbardziej podziękować?
– Okres od 2 września, kiedy to nominacja do startu w roli dzikiej karty została potwierdzona do ostatnich minut przed zawodami, był bardzo pracowity. Ponieważ na co dzień nie ścigam się na długim torze, trzeba było zorganizować całe zaplecze sprzętowe, a na to również potrzebne były finanse. Dzięki zaangażowaniu Macieja Polnego, mojego wieloletniego menedżera – Piotra Szablowskiego, Piotra Więckowskiego i Dariusza Kornausa udało się pozyskać wspaniałych sponsorów. Wymieniałem już wcześniej Władimira Trofimowa. Pomagał również szef rówieńskiego żużla, Siergiej Gołownia, który w ostatnich dniach przed zawodami pracował z nami na warsztacie, a w trakcie zawodów odpowiadał za organizację, choć też aktywnie uczestniczył w pracy przy motocyklach. Dziękuję również mojej żonie, Małgorzacie, która od lat dba o kwestie organizacyjne. Tak było i tym razem. Następnie Arturowi Pisarkowi, za pracę przy sprzęcie i dbanie o kwestie marketingowe, a także Małgorzacie Cieśluk i całej ekipie audycji Pięć Jeden za wsparcie medialne. Na koniec pozwolę sobie wyszczególnić firmy, bez których start w Rzeszowie byłby niemożliwy: Leroy Merlin, TNGS.pl Nieruchomości, Producent Mebli Łańcut, Aluprim, Podłogi Świata, BM – Pracownia złotnicza, Deker – Specjalista od dachów, Sonax, MMX Michał Marmuszewski, Hanesco, Reha Medica, S-Druk Jacek Minakowski oraz Anderson’s Quality Butchers North Berwick. Środki uzyskane poprzez promocję Słowa uznania należą się również firmie Maliniak Design, która uszyła mi kevlar i uszycia dostając zamówienie właściwie na ostatnią chwilę, a także w bonusie podarowali maty ekologiczne. Jeśli chodzi o zrzutkę, to była to inicjatywa kibiców Motoru Lublin, którzy również chcieli dołożyć swoją cegiełkę do mojego startu w Mistrzostwach Świata i jednocześnie wyrazić tym swoją wdzięczność za emocje, których im dostarczałem w sezonie 2017. Zresztą, nie dało się nie zauważyć, że to właśnie lublinianie byli najgłośniejsi na rzeszowskich trybunach, za co także serdecznie im dziękuję.
– Po tak dobrym występie w zawodach long track, nie zadaje sobie pan pytania, czy nie warto by kontynuować kariery w tej odmianie żużla?
– Zadaję sobie to pytanie. Inni również się mnie o to pytają. Jestem tego na pewno bliżej niż 7 lat temu, kiedy w 2013 roku, też po zawodach rzeszowskich chciałem startować w long tracku. Nie wykluczam takiej opcji. Myślę o tym, żeby pojechać już na naprawdę długi tor, spróbować i wtedy zobaczyć jak naprawdę się w tym odnajduję.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!