Narobił szumu w Pucharze Europy Juniorów do lat 19, gdy otarł się o podium. "Kto to jest ten cały Kajbuszew?", zaczęli pytać miłośnicy europejskiego speedwaya, bo fakt faktem, kto nie śledzi bacznie rozgrywek ligi rosyjskiej, ten nawet o nim nie słyszał.
Ba, nawet kibicom zainteresowanym rosyjskim żużlem mogło umknąć to nazwisko. Poznajcie Aleksandra Kajbuszewa, kolejny żużlowy talent ze znanego nam skądinąd Saławatu.
Joanna Krystyna Radosz, speedwaynews.pl: – Skąd wzięło się u ciebie zainteresowanie żużlem?
Aleksander Kajbuszew, reprezetnant Rosji: – Kiedy miałem cztery latka, tata po raz pierwszy zaprowadził mnie na zawody żużlowe w Saławacie. Od razu zakochałem się w tym sporcie, ale nie myślałem o tym, żeby zostać żużlowcem. Tak właściwie to był to pomysł mojego taty. Bardzo się ucieszył, że mi też się ta opcja podoba. Tylko mamę musieliśmy jakoś przekonać, ale się udało.
– Dlaczego właśnie ten sport? Co cię w nim urzekło?
– Motocykle. I prędkość. Żużlowcy tak szybko jeżdżą… Teraz, kiedy trenuję, nic w żużlu nie jest dla mnie szczególnie obciążające czy trudne, wszystko mi się podoba. Kiedy kochasz to, co robisz, wszystko sprawia ci radość.
– Teraz reprezentujesz barwy Turbiny Bałakowo, ale wychowałeś się w Saławacie. Jakie widzisz różnice między oboma tymi miejscami?
– Różnica jest kolosalna. W Saławacie obecnie jest tylko szkółka, więc sprzęt jest tam stary, treningów mało, tam przeważnie jeździłem na motocrossie. A w Bałakowie ścigam się dla profesjonalnego klubu, wszystko tu jest o wiele bardziej "cywilizowane".
– W Rosji popularniejszy od żużla jest ice racing i motocross. Nie myślałeś nigdy o zajęciu się którąś z tych dyscyplin?
– Zawodowo uprawiam tylko żużel, reszta mnie nie interesuje. Na motocrossie jeździłem wcześniej, przez sześć lat. A na lodzie ścigam się między sezonami.
– W Saławacie? Macie tam dobre jezioro do ścigania… A teraz poważnie: dojeżdzasz na treningi z Saławatu (odległość między Saławatem a Bałakowem to aż 776 km – dop. JKR) do Bałakowa czy przeprowadziłeś się na stałe?
– Kiedy miałem piętnaście lat, przeniosłem się do Bałakowa, żeby nie musieć dojeżdżać. Mieszkałem tam w sezonie, a na przerwę zjeżdżałem do Saławatu. Ale w tym roku postanowiłem zostać na zimę w Bałakowie i przygotować się jak należy do kolejnego sezonu.
– Jesteś jeszcze bardzo młody, na pewno nadal się uczysz. Jak łączysz sport ze szkolnymi obowiązkami? Czemu bardziej się poświęcasz?
– Ostatnio przeniosłem się do zaocznej szkoły średniej, ponieważ nie dawałbym rady uczyć się normalnym trybem, trenować i występować w zawodach. Bardziej interesuje mnie, rzecz jasna, sport, ale wiem, że nie wolno zapominać o nauce.
– Słusznie. Wróćmy jednak do żużla. Niedawno występowałeś w Indywidualnym Pucharze Europy do lat 19. Jak wrażenia?
– Podium było tak blisko, ale niestety się nie udało… Żal mi też, że w jednym biegu wjechałem w taśmę, wyniki mogłyby się ułożyć zupełnie inaczej. Ale ogółem jestem zadowolony z wyników, pokazałem się z dobrej strony, a za rok wrócę i spróbuję zdobyć Puchar.
– To najlepsza chwila w twojej karierze?
– W ogóle ten sezon jest najlepszy w w mojej karierze. Chodzi nie tylko o Indywidualny Puchar Europy, ale też Mistrzostwa Europy Par w Bałakowie, w których miałem okazję być częścią zespołu Młodej Europy i punktowałem w każdym wyścigu. Ale mam nadzieję, że najlepsze dopiero daleko przede mną. Jak pewnie każdy żużlowiec, chciałbym kiedyś zostać mistrzem świata.
– A po występie dostałeś jakieś propozycje startów w polskich ligach?
– Niestety nie. Żałuję, bo chciałbym trafić do polskiej ligi i dostać się do pierwszego składu któregoś z zespołów. W Polsce jest o wiele więcej jazdy niż w Rosji. Ja w ciągu sezonu odjeżdżam chyba z piętnaście zawodów. Przyznasz, że to trochę mało? Poza tym, jeśli chodzi o Polskę, to moim żużlowym idolem jest Polak – Tomasz Gollob.
– Wzorujesz się na nim?
– Nie wiem. Nie wiem, czy przypominam sylwetką któregoś z topowych zawodników, to można ocenić tylko, jak się patrzy z boku.
– Ciągle mówimy o żużlu… A poza żużlem co robisz?
– Zajmuję się… żużlem (śmiech). Nawet w wolnym czasie lubię przychodzić na stadion i przede wszystkim zajmować się moimi motocyklami. To moje ulubione zajęcie.
– Czyli czego Ci życzyć na przyszły sezon?
– Oczywiście kontraktu w polskiej lidze!
– Dziękuję za rozmowę.
– Również dziękuję i pozdrawiam kibiców czarnego sportu.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!