Dwanaście punktów z bonusem w pięciu biegach – to dorobek Damiana Balińskiego z niedzielnego meczu Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań ze Stainer Unią Kolejarzem Rawicz. Weteran żużlowych torów nie pojechał z rezerwy taktycznej, choć był najskuteczniejszym zawodnikiem gości.
Poszło o kwestie zdrowotne. Jak się okazało, kapitan „Niedźwiadków” nadal odczuwa skutki dramatycznie wyglądającego upadku sprzed dwóch tygodni. Chwilę po starcie Damian Baliński stracił panowanie nad motocyklem i pojechał prosto w bandę na wejściu w pierwszy łuk, zabierając ze sobą jeszcze Michała Szczepaniaka i Dominika Kuberę. Na szczęście najbardziej ucierpiał dmuchawiec – po dłuższej chwili wszyscy zawodnicy podnieśli się o własnych siłach, choć Baliński na wszelki wypadek pojechał do szpitala na badania.
Te na szczęście wykazały, że poza mocnymi stłuczeniami zawodnikowi nic poważnego się nie stało. Niemniej żużlowiec podczas rozmowy z korespondentem portalu speedwaynews.pl siedział w boksie z nogą opartą o szafkę, byle tylko zmniejszyć jej obciążenie. W tej sytuacji jako pierwsze musiało paść pytanie o samopoczucie kapitana rawickiej drużyny. – Generalnie wszystko jest okej. Doskwiera mi tylko kolano, które ucierpiało podczas upadku w ostatnim meczu w Rawiczu. W dodatku to prawa noga, czyli ta, która opiera się na haku. To jest spore obciążenie i teraz, po meczu, daje mi się ono we znaki. Ale poza tym urazem moja dyspozycja wróciła już do normy i indywidualnie mogę być zadowolony – mówił „na gorąco” po niedzielnym spotkaniu w Poznaniu Damian Baliński.
Tydzień po karambolu w Rawiczu niespełna 42-letni zawodnik był uczestnikiem kolejnego poważnego zdarzenia. Podczas trzeciego biegu spotkania w Krakowie na torze wylądowała cała czwórka żużlowców. Był to zresztą jedyny występ Balińskiego w tym dniu, bo spotkanie wkrótce zostało przerwane z powodu opadów deszczu. Czy ten drugi upadek także miał wpływ na stan zdrowia naszego rozmówcy? – Nie, to tylko kwestia tego rawickiego upadku. Tam wyglądało to naprawdę poważnie i cieszę się, że skończyło się bardziej na strachu. Dzięki Bogu, że to tylko stłuczone kolano i nic więcej. Jeżeli chodzi o Kraków, to zdążyłem tam szybko usiąść na tyłek, bo zauważyłem, co się święci. W żaden sposób nie pogłębiło to mojego urazu – zdradził kapitan „Niedźwiadków”.
Podczas meczu w Poznaniu barwy rawickiej drużyny reprezentowało dwóch nowych zawodników. Luke Becker w 6 startach zdobył 9 punktów i bonus, po bardzo dobrym wejściu w mecz notując dwa zera na zakończenie. Gorzej wypadł Facundo Albin. Argentyńczyk z hiszpańską licencją nie przywiózł choćby jednego oczka pomimo tego, że jadący z nim w parze Baliński starał mu się dużo podpowiadać. – Luke Becker sobie poradził, bo to chłopak, który startuje regularnie. Z tego co się orientuję, to ma kontrakt w Anglii. Dzięki temu jest na bieżąco w treningach i zawodach. Natomiast Facundo przyjechał do nas tak naprawdę na jeden trening i potem od razu na zawody. To niestety za mało, żeby skutecznie rywalizować z wjeżdżonymi w sezon zawodnikami. Już rozmawialiśmy o tym, że przydałoby się zorganizować mu więcej sesji treningowych i zawodów, bo to najbardziej kształtuje żużlowca, a jemu tego brakuje. Szkoda, bo to mega ambitny chłopak, ale w takich sytuacjach brak rozjeżdżenia zawsze wychodzi – ocenił najbardziej doświadczony zawodnik rawiczan.
Końcowy rezultat meczu w Poznaniu to 51:39 dla gospodarzy. Rewanż nastąpi już po 6 dniach, bo w najbliższą sobotę te dwa zespoły zmierzą się na stadionie imienia Floriana Kapały w Rawiczu. Przy okazji rozdany zostanie pierwszy punkt bonusowy w sezonie 2019. Jest szansa na to, żeby został on w rękach Stainer Unii Kolejarza? – Na razie to musimy walczyć po prostu o zwycięstwa, bo tego nam brakuje. Myślenie o bonusie trzeba odłożyć na dalszy plan. W rewanżu przede wszystkim skoncentrujemy się na tym, żeby zdobyć 46 punktów. Oczywiście chcielibyśmy ugrać pełną pulę, ale trzeba patrzeć realnie. Nie wygraliśmy dotąd żadnego spotkania i trzeba najpierw popracować nad tym. Na pewno w sobotę damy z siebie wszystko. A na co nam to pozwoli? Zobaczymy – zakończył Damian Baliński.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!