Piąte miejsce w 2. Lidze Żużlowej – to nie jest rezultat, który zadowolił sympatyków i działaczy PSŻ-u Poznań. Włodarze klubu przeanalizowali błędy popełnione przed sezonem 2018 i teraz zbudowali kadrę w taki sposób, by je wyeliminować.
Nasz korespondent porozmawiał z prezesem Poznańskiego Stowarzyszenia Żużla, Arkadiuszem Ładzińskim, o planach na listopadowe okienko transferowe oraz cały sezon 2019. Jak wiele z nich udało się już zrealizować, a co jeszcze przed „Skorpionami”? Dziś publikujemy pierwszą część rozmowy. Kolejna pojawi się na naszym portalu w poniedziałek.
Michał Rogoziński, speedwaynews.pl: – Błyskawicznie po zakończeniu okienka transferowego zaczęła się rozpowszechniać opinia, jakoby głównymi kandydatami do finału 2. Ligi Żużlowej były kluby z Opola i Poznania. Świadczy to o tym, że odbiór ostatnich ruchów kadrowych „Skorpionów” jest pozytywny, przynajmniej na zewnątrz. A jak to wygląda w klubie? Jest Pan usatysfakcjonowany tym, co udało się osiągnąć przez minione dwa tygodnie?
Arkadiusz Ładziński, prezes Poznańskiego Stowarzyszenia Żużla: – Jeśli chodzi o transfery – tak, jestem zadowolony. Ten skład od początku miał wyglądać w ten sposób, to jest siedmiu seniorów, w tym czterech obcokrajowców i trzech Polaków, i tak właśnie się stało. Cieszy mnie także to, jakich zawodników dobraliśmy, bowiem z jednej strony są oni młodzi, a z drugiej – mają już sporo doświadczenia torowego. I to nie tylko takiego zbieranego w pierwszej czy drugiej lidze. Zatem myślę, że to będzie bardzo fajny skład. A jeżeli pojawiają się głosy o finale Poznań-Opole, to ja powiem tyle, że mnie one bardzo cieszą i takie zakończenie sezonu mi się marzy. Natomiast pamiętajmy, że to jest sport, więc nie chciałbym teraz buńczucznie mówić, że wchodzimy ligę wyżej. Owszem, będziemy o to walczyć, ale trzeba mieć trochę pokory, bo przecież doskonale wiemy, jak zakończył się dla nas sezon 2018. Wszystko więc okaże się w przyszłym roku na torze.
– Dwa spore wzmocnienia zostały pozyskane ze Startu Gniezno. Mam tu na myśli Marcina Nowaka i Eduarda Krčmářa. Dlaczego akurat ci zawodnicy?
– Jedna sprawa jest taka, że nie mieli oni miejsca w gnieźnieńskim składzie i szukali klubu. Muszę jednak wyjawić, że my Marcina Nowaka chcieliśmy pozyskać już dwa lata temu, budując skład na sezon 2017. Wtedy się nie udało i poszedł do Startu. Widocznie jednak to ziarenko zasiane przez pierwsze rozmowy wykiełkowało i teraz z Marcinem błyskawicznie doszliśmy do porozumienia. Powiem szczerze, że jeżeli miałbym oceniać, to właśnie z tego kontraktu jestem najbardziej zadowolony. To bardzo skromny i ułożony chłopak, ale jednocześnie już pokazał, że jest związany z tą drużyną. Chodzi nawet o takie drobne rzeczy, jak udzielanie się i komentowanie pod klubowymi postami na Facebooku. Taki ktoś, kto ma dobry kontakt z kibicami, jest nam potrzebny. Wierzę, że to będzie jeden z ulubieńców naszej publiczności. Żartobliwie powiem w ten sposób – Marcel Kajzer ma poważnego konkurenta, jeżeli chodzi o to, kto będzie faworytem trybun i być może Marcin za rok odbierze mu tytuł „Skorpiona Sezonu”. Ale o to przecież chodzi, żeby kibice mieli się z kim utożsamiać.
– To samo możemy powiedzieć o Czechu?
– Mniej więcej tak. Eduard to także bardzo sympatyczny, ale zarazem ambitny człowiek i wierzę, że nie stracimy na wymianie zawodników z Gnieznem, a wręcz możemy nieco zyskać.
– No właśnie, w drugą stronę powędrował Frederik Jakobsen. Duńczyk także cieszył się sporą sympatią fanów, ale jeżeli chodzi o jego stosunki z zarządem, to pojawiło się kilka sprzecznych wersji. Czy to było rozstanie w zgodzie?
– Frederik po prostu chciał zrobić krok naprzód w swojej karierze. Zdradzę, że byliśmy z nim już dogadani finansowo. On jednak od początku zaznaczał, że jeżeli dostanie dobrą ofertę z wyższej ligi, to będzie ona miała priorytet. Odezwało się do niego Gniezno, a „Fredka” uznał, że jest to miejsce, w którym będzie mógł się rozwijać. Dlatego rozstaliśmy się, ale podkreślam, że było to w zgodzie. On o nas wypowiada się dobrze, my o nim również. Życzymy mu wszystkiego najlepszego w dalszej karierze. Cokolwiek się nie wydarzy, zawsze będzie można powiedzieć, że jego pierwszym klubem w Polsce był PSŻ Poznań.
– A Kevin Fajfer? On również obrał kierunek gnieźnieński.
– Także rozstaliśmy się absolutnie pokojowo. Tak naprawdę już na koniec sezonu wiedzieliśmy, że Kevin chce wrócić do Startu. Zresztą tamtejszy klub bardzo chciał ściągnąć możliwie wielu wychowanków. Ostatecznie stanęło na dwóch, bo oprócz Kevina wrócił także Oskar Fajfer, i zapewne będzie to z korzyścią dla nich. Tak czy inaczej zdawaliśmy sobie sprawę, że w tym przypadku jesteśmy na przegranej pozycji, i skupiliśmy się na naszym drugim czołowym juniorze. Dziś z dumą mogę już powiedzieć, że udało się osiągnąć porozumienie z Unią Leszno, dzięki czemu Marek Lutowicz nadal będzie reprezentować nasze barwy. Wbrew pozorom nie było to takie proste, bo było sporo chętnych, żeby nam tego chłopaka podebrać.
– Kevin przyprowadził ze sobą do Poznania firmę Iveston, która została nawet sponsorem tytularnym. Nie ma obaw o to, że firma pana Jakuba Kozaczyka, mówiąc kolokwialnie, spakuje zabawki i pójdzie za swoim zawodnikiem?
– Nie. Tutaj muszę wyjaśnić, że współpraca Kevina Fajfera i firmy Iveston zakończyła się już w trakcie sezonu 2018. To stało się jakoś po trzech-czterech meczach rundy zasadniczej – jeśli mam być szczery, to już nie pamiętam dokładnie. Dlatego nie łączyłbym tych przypadków. Jestem przekonany, że pan Kozaczyk pozostanie przy naszym klubie.
– Wróćmy jeszcze na chwilę do juniorów. Potwierdzony jest Marek Lutowicz, formalnością jest ogłoszenie także Mateusza Adamczewskiego. Do tego dochodzi Tomek Franckowiak, który wiosną ma podejść do egzaminu na licencję. Pojawią się jakieś inne nazwiska? Pytam także o adeptów i ogólnie o szkolenie w Poznaniu.
– Tak naprawdę to szkolenie musi ruszyć, czy my chcemy, czy nie. Przepisy Polskiego Związku Motorowego są takie, że musimy podjąć ten temat. Oprócz Tomka będziemy chcieli wystawić na egzamin jeszcze jednego adepta. Jesteśmy z tym chłopakiem umówieni na rozmowy, by ustalić warunki współpracy.
– To jest zupełny świeżak, jak Tomek w momencie przyjścia do klubu, czy coś już potrafi?
– On już potrafi jeździć i trenował trochę na prywatnych torach. Tak naprawdę dopiero na wiosnę będziemy mogli wsadzić go na motocykl i sprawdzić, co potrafi. Do tego poszukujemy jeszcze wzmocnień formacji juniorskiej typowo pod kątem ligi. Na razie mamy jednego młodzieżowca, bo formalnie umowę ma z nami tylko Marek Lutowicz. Drugim będzie Mateusz Adamczewski, natomiast my chcielibyśmy mieć trójkę walczącą o dwa miejsca w składzie. Wierzę, że znajdziemy juniora na takim poziomie, by potrafił w tej drugiej lidze zdobywać jakieś punkty.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!