Dla Martina Vaculíka poniedziałek będzie ostatnim dniem w szpitalu po sobotnim upadku w 6. rundzie cyklu Speedway Grand Prix na torze w Lublinie. Słowacki żużlowiec doznał złamania obojczyka, ale na szczęście wszystko powoli wraca do normy, a przed Vaculíkiem okres intensywnej rehabilitacji.
Do pechowego zdarzenia z udziałem Słowaka doszło w sobotnich zawodach z cyklu SGP. Na pierwszym łuku 12. wyścigu Fredrik Lindgren poszerzył tor jazdy Słowaka, który nie opanował motocykla i choć zdołał „ewakuować się” z motocykla, to z dużej wysokości spadł na tor. Upadł również Jason Doyle, jednak Australijczyk wyszedł z tego bez szwanku. Martin Vaculík szybko pozbierał się z toru, ale narzekał na ból obojczyka i obręczy barkowej. Zgodnie z jego przypuszczeniami doszło do złamania.
Już krótko po upadku Martin Vaculík informował, że ma się dobrze. Teraz potwierdza dobre samopoczucie i informuje swoich fanów o tym, że wraca do domu. – Kolejny dzień za mną, już jutro wyjeżdżam do swojego rodzinnego domu, gdzie dalej będę przechodzić rehabilitację z moim trenerem oraz fizjoterapeutą. Kontrolne zdjęcia po operacji są w porządku, a to mnie bardzo buduje i motywuje do jak najszybszego powrotu na tor. Bardzo dziękuję za wasze wsparcie – napisał w swoich mediach społecznościowych zawodnik Moje Bermudy Stali Gorzów.
Kiedy lider wicemistrzów Polski powróci na tor? Na szczęście dla gorzowian trwa przerwa w PGE Ekstralidze, a do play-offów jeszcze niemal miesiąc. Vaculík nie musi więc za wszelką cenę wsiadać na motocykl. – Cały czas zachowujemy rozwagę. Już niejednokrotnie przechodziliśmy takie kontuzję, więc wiemy, co mamy robić i będziemy działać na 100%, by wrócić bardzo mocni i sprawni. Będziemy pracować ze wszystkimi, żeby wyniki były super – powiedział w krótkim filmiku Słowak.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!