Łączono go z Unią Tarnów, ROW-em Rybnik, czy Wilkami Krosno. Wiktor Trofimow, który nie zamierzał być zawodnikiem rezerwowym w drużynie „Koziołków”, ostatecznie związał się kontraktem ze wspomnianym klubem ze Śląska. W rozmowie z mediami nowej drużyny opowiedział m.in. o swoich nadziejach co do Rybnika.
Do prezentowania należytej formy już od pierwszych biegów w sezonie, należne jest solidne przygotowanie. Nowy nabytek śląskiego klubu, Wiktor Trofimow, zastrzega, że jest typem sportowca, dla którego koniec sezonu nie oznacza odpuszczania treningów. – Nie jestem typem zawodnika, który po zakończeniu sezonu sobie odpuszcza i je co chce i daje sobie spokój na jakiś czas z ćwiczeniami. Staram się być cały czas w formie i tylko ją podtrzymywać. Uwielbiam sport, dużo więc biegam, jeżdżę na motocrossie, potem dojdzie rower – opowiada żużlowiec. – Trenuje tak, żeby się przy tym bawić. Preferuję więc ruch na świeżym powietrzu. Zamiast bieżni na siłowni zdecydowanie bardziej wolę pobiegać po lesie. To ciekawsze i sprawia mi większą frajdę. Pod koniec roku przebiegłem sobie półmaraton, cały czas żongluje różnymi formami aktywności — dodaje.
Jak zastrzega Trofimow, zima nie jest też czasem, kiedy traci on kontakt z motocyklami. Ważnym aspektem w jego przedsezonowych przygotowaniach jest także motocross. – Kiedy tylko mam wolną chwilę staram się jeździć na crossie. To dla mnie najlepsze ćwiczenia na ręce, jakie można wymyślić. A poza tym ani na moment nie tracę kontaktu z motocyklami — mówi. Jednak największą pasją w jego życiu pozostaje wciąż motocykl żużlowy. – Bez żużla żyć nie mogę. Nie wiem, co bym robił w życiu, gdyby nie żużel — przekonuje.
– Plan, jaki ma ten klub, znam i zamierzam się go trzymać. Wiem, czego oczekuje ode mnie prezes, zarząd, kibice i będę starał się tym wymaganiom sprostać. Na pewno nie będzie to dla mnie zmiana na gorsze. Temat w poprzednim klubie się wyczerpał, wszedłem w nowy pomysł, nowy klub i zamierzam dać z siebie 100 procent — opowiada Trofimow o zmianach klubowych, które nastąpiły w jego karierze sportowej.
Zawodnik na co dzień mieszka w Lublinie, który leży daleko od Rybnika. Mimo wszystko zmianę klubową postrzega za dobrą monetę w swoim życiu. – Będzie to zmiana na dobre. Znam ludzi w rybnickim klubie, zawsze dobrze gadało mi się z prezesem, więc z obranego kierunku jestem jak najbardziej zadowolony. Ode mnie nikt na pewno nie usłyszał i nie usłyszy, że 1. Liga jest słaba, a ja jako zawodnik przechodzący z Ekstraligi do 1. Ligi jestem przed wszystkimi innymi o trzy kroki do przodu. Bzdura. Uważam, że I liga jest bardzo mocna — dodaje.
21-letni żużlowiec opowiedział również o współpracy ze swoim ojcem, który podobnie jak syn, w przeszłości również stawał pod taśmą naprzeciw innym zawodnikom. – Tak, tata jest ze mną zawsze i to jemu najbardziej ufam. W końcu zjadł zęby na żużlu, ścigał się wiele lat. I chociaż ten sport wygląda już dziś inaczej niż przed laty, to on wciąż stara się być na bieżąco. Jego obecność w parkingu zawsze dobrze na mnie wpływa, dodaje mi pewności siebie.
Źródło: row.rybnik.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!