Lata dziewięćdziesiąte ubiegłego stulecia, to rozkwit speedwaya w Polsce. Coraz częściej w składach drużyn regularnie pojawiali się obcokrajowcy z zachodu, co niewątpliwie wpłynęło pozytywnie na rozwój zawodników z naszego podwórka. A jak już się zdarzyło, że lokalny matador pokonał gwiazdę, to z buta stawał się bożyszczem fanatyków danego klubu. Nie inaczej było z Jackiem "Jacą" Rempałą, choć jego uwielbienie przez tarnowskich kibiców miało miejsce już wcześniej.
Rok 1993 nie był najłatwiejszym rokiem dla tarnowskiego speedwaya. Trzech zagranicznych zawodników, którzy pojawiali się na przemian w składzie "Jaskółek" nie do końca spełniło swoją rolę. Joe Screen często łapał alfabet w swoim dorobku punktowym. Defekty, taśmy, wykluczenia to była normalka u tego zawodnika. Wystarczy napisać, że w tych kilku meczach w których wystąpił, tylko raz mu się udało zrobić czysty komplet, bez liter, z odwiecznym rywalem zza miedzy, czyli Rzeszowem. Zsolt Böszörményi, który najczęściej występował w "biało-niebieskich" barwach nie był gwiazdą pokroju Hansa Nielsena, Tommy Knudsena, Gary Havelocka, czy Sama Ermolenko. Natomiast Gert Handberg, jak już pojawił się z "Jaskółką" na plastronie, to jego występy były co najwyżej średnie, żeby nie napisać słabe. W tych to okolicznościach, funkcje lidera drużyny ma swoje barki przyjął Jacek Rempała, który mimo swojego młodego wieku, wywiązywał się z tej roli znakomicie. Wspierany przez swojego brata Grzegorza, Roberta Kużdżałę, Mirka Cierniaka i ze zmieniającymi się zagranicznymi zawodnikami, jako drużyna napsuli krwi nie jednej ekipie. Stawiali na tyle duży opór innym zespołom, że na koniec sezonu uplasowali się na ósmym, bezpiecznym miejscu w walce o utrzymanie w lidze.
Sam Jacek Rempała, to był prawdziwy kapitan dla lokalnych chłopaków ścigających się na żużlu. Zawsze służył pomocą, aktywny w parkingu, żyjący meczem oraz wydarzeniami w boksach. Jego jaskrawa, rzucająca się w oczy kolorystyka kewlaru, czy oszycia motocykla widziana była wszędzie. Bez problemu kibice tarnowscy rozpoznawali jego maszynę, jak pożyczał koledze z zespołu, bo właśnie akurat był ważny wyścig i trzeba było zrobić wszystko, żeby go wygrać lub przynajmniej nie przegrać. Spiker tarnowski, Roman Kieroński, który ubawiał publikę z murawy stadionu, często żartował sobie z Rempałów, mówiąc, że ich forma i szybkość to sprawka ostrych, pikantnych musztard oraz ketchupów Roleskiego, który wtedy był ich sponsorem.
Oficjalny program z meczu, podczas którego odbył się opisywany dziś bieg
Bieg który Wam przypominam, miał miejsce podczas dziesiątej rundy Drużynowych Mistrzostw Polski, w meczu pomiędzy tarnowską Unią a przyjezdnymi z Lublina, drużyną Motoru. W składzie "Koziołków" był awizowany Hans Nielsen. Przeciwwagą dla niego w zespole z Mościć miał być Böszörményi. Miał, ale nie był. Za to swoje umiejętności oraz ducha walki pokazał niezawodny Jacek Rempała, który w biegu dziewiątym wygrał z gwiazdą duńską. Warto nadmienić, że "Hansior" zdobył w tym meczu 17 punktów, przegrywając tylko z zawodnikiem Unii, a sam Rempała był drugim najskuteczniejszym zawodnikiem spotkania z dorobkiem 13 punktów. Niestety mecz na swoją korzyść rozstrzygnęli Lublinianie, ale ten jeden wyścig… Ale to był bieg! Kibice tarnowscy po minięciu linii mety wręcz oszaleli z radości, a ówczesne, całkiem niedawno wcześniej wylane betonowe trybuny ledwo wytrzymały napór "skaczących pod oświetlenie" na masztach fanów Unii. Nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was na tą żużlową ucztę. Enjoy!
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!