Gościem wtorkowego programu Kuby Wojewódzkiego był Bartosz Zmarzlik. Żartował, odparowywał błyskotliwymi ripostami, skradając przy tym cały program. Dwukrotny Mistrz Świata w trakcie rozmowy podzielił się przed szerszą publicznością swoimi wspomnieniami i żużlowymi wrażeniami.
Wychowanek gorzowskiej Stali był drugim, po swoim mentorze Tomaszu Gollobie, żużlowcem zaproszonym do wzięcia udziału w tym programie. Jak na obrońcę tytułu IMŚ przystało, wjechał do studia w istnie mistrzowskim stylu, na jednym ze swoich motocykli. Jeden z bardziej znanych polskich dziennikarzy zaczął rozmowę od porównania Zmarzlika do żużlowego Cristiano Ronaldo i Lionela Messiego. 25-latek pokazał w rozmowie, że w gruncie rzeczy jest skromnym człowiekiem, pomimo posiadania na swoim koncie tak znaczących osiągnięć. – Niesamowite uczucie, kiedy inni mnie tak porównywali. Nie uważam się jednak za takie sławy, bo jeszcze mam wiele do zrobienia – powiedział.
Wspomniał również, że kwestią, która na tle żużla zajmuje jego życie, jest oczywiście rodzina: Bardziej patrzę na to, że jestem szczęśliwym człowiekiem. Dla mnie ważna jest rodzina i zdrowie. Pieniądze to rzecz nabyta. Nie szastam nimi, nie są one najważniejsze.
Zmarzlik odsłonił też nieco bardziej to, jak wygląda jego prywatne, domowe życie, gdy nie przywdziewa kevlaru i nie ściga się na ekstraligowych torach. Podczas gdy do typowych pupili domowych należą psy, czy koty, w posiadłości Zmarzlika w Kinicach odnajdziemy… kaczki. – Mamy koło domu stawik, dwie kaczki. Jedna biała, druga kolorowa. Karmię je codziennie. Mam też rybki ładne, kolorowe. Na śniadanie nawet kaczki przychodzą mi pod dom. Są jajka, może będą małe kaczątka – śmiał się. – Lubię się cieszyć z prostych rzeczy. Kosić trawę, kupiłem ostatnio taki mały traktorek – dodał obecny Mistrz Świata. A jak wygląda poranna rutyna w domu zawodnika Stali? Na dobry początek dnia – bieganie i śniadanie. Potem? – Pranko, zmywanko i na zawody – wedle słów Zmarzlika.
Kariera sportowca może dużo dać, ale wymaga. Wymaga mniejszych, a niekiedy większych wyrzeczeń. Jednym jest trudno się im poddać i wytrwać w nich, nie przychodzi to dla nich z łatwością. Inaczej jednak było w przypadku Bartka. W latach młodości nie czuł z tego powodu większego żalu. Nie czuje go tym bardziej, teraz gdy lata jego pracy odpłaciły się najwyższymi tytułami. – W gimnazjum nieraz śmiano się, że my idziemy na piwo, a ty idziesz pojeździć na motorku. Minęły lata i tak jak niektórzy stali pod sklepem tak nadal stoją. Nie otaczam się takimi kolegami. W życiu warto mieć wokół siebie ludzi, którzy ci odpowiadają i pomagają – podkreślił.
Ciekawi dowiedzieli się również, jak wyglądała historia poznania się Bartosza z jego obecną narzeczoną Sandrą, 10 lat temu. – Byłem juniorem w Stali Gorzów. Kazali mi przebierać się w koszulki klubowe i wychodzić na scenę. Moja Sandra tańczyła na scenie w grupie tanecznej. Tak się na nią zapatrzyłem, że prawie wywróciłem brata, który był po operacji – powiedział.
Źródło: TVN
Zwrot za pierwszy zakład do 155 PLN z kodem SPEEDWAYNEWS -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!