Nazwiska Cierniak wśród tarnowskich kibiców speedwaya nikomu przedstawiać nie trzeba. Kiedyś to Mirosław punktował dla „Jaskółek”, dziś jego syn Mateusz wkracza w świat poważnego żużla. Po swoim ojcu odziedziczył smykałkę do czarnego sportu, a eksperci wróżą przed nim świetlaną karierę.
W meczu inauguracyjnym w eWinner 1. Lidze żużlowej – Zdunek Wybrzeże Gdańsk podejmował na własnym torze Unię Tarnów. Po niesamowicie szalonym spotkaniu to goście z Tarnowa wygrali 46:44, a w składzie „Jaskółek” brylował Mateusz Cierniak, zdobywca 13 punktów z bonusem.
Karol Garncarz (speedwaynews.pl): – Zostałeś bohaterem meczu w Gdańsku. Czy przed meczem spodziewałeś się tak dobrego wyniku?
Mateusz Cierniak (junior Unii Tarnów): – Tak dobrego może nie, ale miałem nadzieję, że pójdzie mi dobrze. Miałem okazję już jeździć na tym torze w meczu Północ – Południe. Myślę, że dzięki temu łatwiej mi było się dopasować do gdańskiej nawierzchni, poznałem również wymiary i kąty tego owalu, co było bardzo pomocne.
– Czy tor w sobotę dużo różnił się od tego, na jakim jeździłeś w meczu Północ – Południe?
– Nawierzchnia na meczu ligowym nie różniła się znacząco. Na pewno start był bardziej zbronowany, ale generalnie tor w Gdańsku zazwyczaj jest twardy i jeśli przygotowań nie popsuje pogoda, to zazwyczaj jest bardzo podobnie.
– Jesteś bardzo młodym zawodnikiem, który dopiero puka do poważnego żużla. W sobotę zostałeś bohaterem swojej macierzystej drużyny. Musiało to być dla Ciebie bardzo budujące.
– Zgadza się. Oczywiście ten sukces jest poparty ciężką pracą z mojej strony, jak i mojego taty. Przygotowanie sprzętu, moja dyspozycja fizyczna – to wszystko zagrało. Takie wyniki uskrzydlają i motywują mnie, by je powtarzać.
– Ten sezon zaczął się w bardzo oryginalny sposób, jest lipiec a mamy dopiero jedną kolejkę za nami. Zawodnikom brakuje jazdy. Czy Ty czujesz się już w formie?
– Myślę, że tak. Jestem w dobrej dyspozycji, potwierdzają też to moje wyniki, które są bardzo zadowalające. Wszedłem dobrze w ten opóźniony sezon. Mam nadzieję, że ta dobra dyspozycja nie będzie tylko widoczna w pierwszych meczach, ale utrzymam ją do końca sezonu.
Mateusz Cierniak (Ż), Karol Żupiński (CZ), Oleg Michaiłow (N), Damian Stalkowski (B)
– Czy przed meczami ustawiasz sobie jakieś cele? Minimalna liczba punktów, która by Cię satysfakcjonowała? Czy raczej skupiasz się na każdym wyścigu i nie wybiegasz w przyszłość?
– Konkretnych celów na mecz nie mam. Koncentruje się na tym by zrobić to, co potrafię najlepiej. Gdy wyjeżdżam do wyścigu, to myślę tylko o tym, by przywieźć jak najwięcej cennych punktów dla drużyny.
– Czy po tym pierwszym udanym spotkaniu w Gdańsku czujesz dodatkową presję? Kibice na pewno chcieliby, żebyś w każdym meczu prezentował tak solidną formę.
– Podchodzę do tego bardzo spokojnie, na luzie. Staram się nie wywierać na sobie dodatkowej presji. Wierzę, że gdy pojawi się ten spokój, to uda mi się takie wyniki powtarzać.
– Co się dzieje w parku maszyn w momencie, gdy po dobrym początku zawodów tracicie kontrolę, przegrywacie ośmioma punktami, jesteście pogubieni z ustawieniami. Nagle pojawia się przebudzenie, które finalnie prowadzi was do zwycięstwa. Jakie emocje wtedy wam towarzyszą?
– Na pewno czuć wtedy zaangażowanie każdego z drużyny. Czy komuś idzie lepiej, czy gorzej to każdy stara się pomóc koledze, dołożyć tę swoją cegiełkę. Gdy ja miałem sytuację, że jechałem bieg po biegu to zaraz w moim boksie pojawili się chłopaki ze swoimi dmuchawami, by jak najszybciej schłodzić mój silnik i sprzęgło. Wtedy widać tą współpracę, która później przekłada się na sukces.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!