Dominik Woźniak, to pierwszy w historii mini żużlowiec Falubazu. O współpracy wychowanka GUKS Speedway Wawrów z zielonogórskim klubem i nie tylko, porozmawialiśmy z ojcem zawodnika – Bartoszem.
Dominik Woźniak i Krystian Gręda – to dwójka chłopaków wychowanych w podgorzowskim Wawrowie na mini torze miejscowego GUKS-u. Losy jednak tak się potoczyły, że młodzi zawodnicy swoją przyszłość spędzą w zielonogórskim Falubazie i tam będą nabierać dalszych doświadczeń. O kulisach współpracy opowiedział nam Bartosz Woźniak – ojciec Dominika, którego niedawno prezentowaliśmy Państwu w odcinku z serii „Młodzi i gniewni”.
Sezon 2019 był pierwszym w karierze Dominika w oficjalnych zawodach mini żużlowych, gdyż od tego roku posiada on licencję. Zdawał ją w barwach Falubazu Zielona Góra, stając się pierwszym historycznym zawodnikiem z Myszką Miki na plastronie w tej klasie. Było to już w trakcie trwania sezonu, więc Dominik w rozgrywkach drużynowych musiał szukać angażu w innych zespołach, gdyż zielonogórska ekipa nie była wcześniej zgłoszona. Natomiast w Indywidualnych Mistrzostwach Polski musiał startować w biegach eliminacyjnych, gdyż tabela jest tak skonstruowana, że dla wszystkich chętnych miejsca nie wystarczy.
– W tym sezonie tak się złożyło, że tabela biegowa została rozszerzona do dwudziestu miejsc. A zawodników chętnych do jazdy jest ponad trzydziestu. Osiemnaście miejsc jest stałych, a dwa trzeba wywalczyć w biegach eliminacyjnych. Działa to tak, że kto pojechał w pierwszych zawodach w sezonie i zdobył jakikolwiek punkt, to może jechać cały czas. A paradoksem jest to, że ostatnie pięć miejsc premiowane jest właśnie jednym punktem. W związku z tym, że my dołączyliśmy do rywalizacji w trakcie sezonu, to Dominik musiał cały czas startować w eliminacjach – tłumaczył Bartosz Woźniak.
– Moim zdaniem powinno to wyglądać tak, żeby były dwie tabele, np. grupa „A” i grupa „B”, gdzie ta pierwsza zawierałaby stałą szesnastkę walczącą o mistrzostwo, a druga – szesnastkę, która walczy o wejście do pierwszej grupy. Wystarczy zrobić zapis, że dwóch najsłabszych z grupy „A” spada do „B”, a dwóch najlepszych z „B” wchodzi do „A”. I każdy by miał równe szanse. A dwa, że każdy mógłby startować w zawodach. W mini żużlu chodzi o to, żeby jak najwięcej jeździć i się rozwijać, a nie „grzać ławę” – wyjaśniał tata Dominika.
Bartosz Woźniak odniósł się też do współpracy z Falubazem Zielona Góra, która – jak mówi – układa się bardzo dobrze. – Zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci. Mamy bardzo fajną opiekę i możemy liczyć na pomoc pod każdym względem. Nawet doszło do takiej sytuacji, że jak popsuł się nam przed jednymi zawodami bus, to kierownik drużyny zaproponował, że możemy przyjechać do Zielonej Góry i dostaniemy nowego busa na wyjazd – chwalił Bartosz Woźniak.
Interesujące jest również to, dlaczego „DWR15” zdecydowali się na rozwój w innym klubie, a nie miejscowym – w Gorzowie. – Nazwijmy to tak, że w tym momencie mieliśmy większą szansę na lepszy rozwój i kontynuowanie jazdy tak, jakbyśmy chcieli, a nie tak, jak jest to narzucone przez kogoś. Przede wszystkim chcieliśmy szybciej zacząć jeździć na dużym torze, ale polityka jaka w Gorzowie była, taka była. W tym roku pokazaliśmy, że jak jest się z Gorzowa, to nie znaczy, że trzeba jeździć w Stali – podsumował ojciec zawodnika.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!