Power Duck Iveston PSŻ Poznań poniósł absolutną klęskę. Drużyna Tomasza Bajerskiego roztrwoniła 28 punktów przewagi z pierwszego spotkania finałowego. Zamiast na fetę, teraz „Skorpiony” muszą się szykować na baraż z Orłem Łódź.
Wynik 59:31 w pierwszym spotkaniu pomiędzy Power Duck Iveston PSŻ-em Poznań a ZOOleszcz Polonią Bydgoszcz sprawił, że „Skorpiony” mogły już się poczuć pierwszoligowcami. Kolejki do kas na Sportowej nagle się skurczyły, za to w Poznaniu tłumy ruszyły, by zapisywać się na wyjazd. Rewanż miał być tylko formalnością. Tymczasem zakończył się on niewiarygodną wręcz remontadą ze strony „Gryfów”, które wygrały 61:29 i zabrały gościom miejsce przy pierwszoligowym stoliku.
Bez wątpienia to najczarniejsza karta w dziejach Poznańskiego Stowarzyszenia Żużla. Jak wyjaśnić tak druzgocącą porażkę? – Nie ma wytłumaczenia. W dwóch zawodników nie obroni się przewagi, nawet takiej 28-punktowej, i to jest właśnie to – krótko skwitował szkoleniowiec „Skorpionów”, Tomasz Bajerski. – Mecz już się odbył i teraz możemy sobie gdybać, ale ja nie zamierzam tego robić. Tor był równy dla wszystkich. Były jakieś przebłyski dwóch naszych zawodników, Bellego i Nowaka, ale cała reszta nie jechała nic i tu jest przyczyna.
W niedzielę przy Sportowej decydował przede wszystkim start. Na przyczepnym torze przygotowanym przez załogę Jerzego Kanclerza wyprzedzanie było bardzo utrudnione przez ciężką szprycę spod kół żużlowców jadących z przodu. Tymczasem arbiter Ryszard Bryła już w pierwszej serii ukarał ostrzeżeniami za utrudnianie startu aż trójkę seniorów Power Duck Iveston PSŻ-u. – To nie miało aż takiego znaczenia. Zawodnicy poza wymienioną dwójką po prostu pojechali bardzo słabo, z ostrzeżeniami czy bez – stwierdził Bajerski.
Trener żółto-czarnych odrzuca także tezę, że jego drużyna wobec ogromnej przewagi zlekceważyła mecz rewanżowy i zamiast skupić się na nim, z tyłu głowy miała już plany na świętowanie bliskiego przecież awansu. – My byliśmy maksymalnie skoncentrowani. Doskonale wiedzieliśmy, że jeszcze trzeba tych 28 punktów obronić, i robiliśmy wszystko w tym celu. Niestety, nie udało się… cóż, trudno.
Świętowania jednak nie ma. Zamiast tego trzeba zebrać się do walki od zera – w dwumeczu barażowym z Orłem Łódź. Przegrana w takich okolicznościach rzecz jasna bardzo źle wpłynęła na morale w ekipie. Tomasz Bajerski musi teraz błyskawicznie je odbudować, by zmotywowany pierwszoligowiec nie przejechał się po rozbitych „Skorpionach”. Jak to uczynić? – Jeszcze nie wiem, będę się nad tym zastanawiał. Pożyjemy, zobaczymy – zakończył trener Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!