Choć się na nim wychował, Marcel Kajzer miał w sobotę spore problemy z dziurawym torem na stadionie im. Floriana Kapały w Rawiczu. 29-latek zdobył solidne 5+1 w 4 startach, ale mogło być o wiele lepiej.
Na szczęście dla kapitana „Skorpionów” nie było to spotkanie z gatunku tych, w których każdy punkt się liczy. Power Duck Iveston PSŻ Poznań ograł Stainer Unię Kolejarza Rawicz 55:35. To najwyższa domowa porażka „Niedźwiadków” od czasu fuzji z Unią Leszno. – Cieszy wynik drużyny. Wygraliśmy i zdobyliśmy bardzo ważne trzy punkty do tabeli. Do tego przyjechało za nami sporo poznańskich kibiców. Ich wsparcie było bardzo zauważalne, dziękuję za to! – powiedział Marcel Kajzer w rozmowie z korespondentem portalu speedwaynews.pl.
Dotąd po każdym spotkaniu trener Tomasz Bajerski dokonywał zmiany za najsłabszego z seniorów. Być może tak wysoka wygrana skłoni szkoleniowca żółto-czarnych, by tym razem pozwolić zawodnikom jechać. Niezależnie od tego, co w kontekście najbliższego meczu w Krakowie zdecyduje sztab „Skorpionów”, sam zawodnik jest mocno niezadowolony z rezultatu. Po bardzo udanym pierwszym biegu i podwójnym zwycięstwie nad Jaimonem Lidseyem i Szymonem Szlauderbachem, w drugiej serii startów Kajzer w wyniku własnych pomyłek spadł na koniec stawki. – Wynik nie odzwierciedla tego, co działo się na torze. Parę błędów moich skutkowało tym, że potraciłem punkty na dystansie. Można powiedzieć, że mecz u siebie, bo na tym torze się wychowałem. Za bardzo chciałem, przedobrzyłem i jest jak jest – ocenił kapitan Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań.
Później przyszło zwycięstwo w biegu ósmym i ponownie nieudany wyścig jedenasty. Kajzer przez długi czas jechał w nim jako drugi i atakował prowadzącego Szymona Szlauderbacha. Na drugim łuku trzeciego okrążenia jego motocyklem nagle szarpnęło, a sam zawodnik stracił prędkość. Ostatecznie dojechał do mety w spacerowym tempie. Jak się okazuje, nie był to defekt. – W szczycie łuku na koleinie wyrzuciło mi przednie koło w powietrze i prawie wylądowałem na płocie. Po tym już nie kontynuowałem jazdy. Tak potraconych punktów było więcej, bo Wowce też się to dwa razy przydarzyło. Źle najeżdżaliśmy na te koleiny i motocykl nas prowadził nie tam, gdzie chcieliśmy – zauważył „Dziki Kajzer”.
Najbliższym startem Marcela Kajzera jest zaplanowany na 5 czerwca ćwierćfinał Indywidualnych Mistrzostw Polski. Pierwotnie miał on odbyć się na doskonale znanym zawodnikowi torze na Golęcinie. Kolizja terminów z turniejem tenisowym Poznań Open sprawiła jednak, że zmagania żużlowców przeniesiono na obiekt do Gdańska, gdzie wychowanka Kolejarza Rawicz nie było od lat. Jak nasz rozmówca zapatruje się na ten fakt? – Zmienia się tylko tyle, że będę mógł po zawodach zobaczyć Zatokę Gdańską (śmiech). Tor jak tor, na każdym trzeba zdobywać punkty, żeby awansować. Zdaje się, że półfinał jest później w Rawiczu, więc będę robić wszystko, żeby awansować! – zadeklarował na zakończenie rozmowy Marcel Kajzer.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!