Wielu kibiców doskonale pamięta zamieszanie, jakie w zeszłym roku powstało wokół kapitana Betard Sparty Wrocław. Jak się okazuje, Maciej Janowski był naprawdę blisko odejścia z Wrocławia.
Betard Sparta Wrocław w ostatnich latach nie zmieniała wiele w swoim składzie. Wrocławianie decydowali się raczej na pojedyncze roszady, a nie na jakiekolwiek rewolucje kadrowe. W zeszłym roku mogło być jednak inaczej. Z drużyny po 12 latach odszedł bowiem Tai Woffinden, którego zastąpił Brady Kurtz. Niewiele brakowało, a z klubem ze stolicy Dolnego Śląska pożegnałaby się również druga ważna postać.
Większość kibiców pamięta zamieszanie, jakie w zeszłym roku powstało wokół Macieja Janowskiego. Żużlowiec we wrześniu 2024 roku udzielił wywiadu dla redbull.com, przyznając, że nie wie, czy będzie jeździł dla Sparty w następnym sezonie. To wywołało lawinę spekulacji na temat przyszłości klubowej 34-latka. Kilka dni później Janowski jeszcze bardziej podsycił burzę. Po meczu półfinałowym w Gorzowie wyjawił, że razem z prezesem Rusko podjął decyzję o rozpoczęciu rozmów z innymi klubami.
Janowski zszokował prezesa
Teraz poznaliśmy perspektywę obu stron na tamtą sytuację. Do ubiegłorocznych wydarzeń powrócono w serialu Canal+ pt. „Jazda o złoto. Żużel na podsłuchu”, nieco odsłaniając kulisy rozmów. Jak przyznał prezes Betard Sparty Wrocław, udzielony przez Janowskiego głośny wywiad mocno go zszokował.
– Maciek przyszedł z oczekiwaniami takimi, że ja, że tak powiem, ciężko mi było je przyjąć, ale nie było tak, że ktoś odrzucił to jego wszystko, tylko powiedziałem Maćkowi, że najpierw muszę to skonsultować z akcjonariuszami, a z drugiej strony chciałem uzależnić wysokość jego kontraktu od wyników. Dzień później okazał się wywiad, gdzie Maciek publicznie mówi, że nie wie, czy zostanie we Wrocławiu. To był dla mnie szok – mówił w najnowszym odcinku produkcji Canal+ Andrzej Rusko.
Do wspomnianej wyżej sytuacji odniósł się również Maciej Janowski – Powiedziałem, co w tym momencie czułem. To też było w jakimś sensie danie sygnału do innych klubów, że może trzeba zadzwonić do Maćka Janowskiego, jeżeli widzą u siebie miejsce, bo ja na tamtą chwilę myślałem, że miejsca we Wrocławiu dla mnie nie będzie, więc stąd mój ruch – przedstawił swoją perspektywę kapitan wrocławskiego zespołu.
Było blisko spektakularnego rozstania
W tamtym momencie wydawało się, że może dojść do jednego z najgłośniejszych rozstań ostatnich lat. Były bowiem realne scenariusze, w których Janowski jeździłby w tym sezonie w innym zespole. Ostatecznie jednak obu stronom udało się porozumieć i wychowanek Sparty pozostał we Wrocławiu na kolejny rok. Andrzej Rusko wyjawił, że prowadził już rozmowy z potecjalnym zastępcą. Do rozejścia się klubu i zawodnika jednak nie doszło.
– Tego po Maćku się nie spodziewałem. Poważnie przez chwilę się zastanawiałem, czy nie pozwolić mu odejść. Miałem już nawet opcję rezerwową. Już rozmawiałem z zawodnikiem, który miałby przejść na miejsce Maćka. Jeżeli tego nie zrobiłem, to tylko i wyłącznie z uwagi na kibiców – przyznał prezes Sparty.
Słowa Andrzeja Rusko i Macieja Janowskiego pokazują, że było naprawdę blisko, żeby żużlowiec po dziesięciu latach jazdy w zespole ze Stadionu Olimpijskiego zmieniłby barwy klubowe. 34-latek wspominał, jak udało mu się dojść do porozumienia z wrocławskim klubem.
– Postanowiłem zadzwonić jeszcze raz do prezesa. Potrzebowałem takiego potwierdzenia, że faktycznie nie jesteśmy w stanie się dogadać, jednak udało nam się znaleźć wspólny mianownik i cieszę się, że zostałem we Wrocławiu – opowiedział Janowski.
W tym roku obie strony doszły do porozumienia bez tak wielkiego szumu medialnego i Maciej Janowski będzie jeździł w Betard Sparcie Wrocław również w 2026 roku.
Maciej JanowskiAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!