Nazar Parnicki, Bastian Pedersen i Wiktor Przyjemski - tak wyglądało podium finału IMEJ w Herxheim. W czwartkowe popołudnie, młodzi żużlowcy rywalizowali na torze bez band. Dwaj medaliści opowiedzieli nam o swoich wrażeniach.
Nawet dla doświadczonych kibiców i ekspertów od żużla, to nie jest częsty widok. W czwartek (3 października) pojechaliśmy do Herxheim, aby obejrzeć finał IMEJ. Mający zaledwie 283 metry tor nie ma band. Zamiast tego są żółte chorągiewki, za nimi murawa, a jeszcze dalej tor do long tracku. W tych okolicznościach nastolatkowie mierzyli się o tytuł najlepszego zawodnika Starego Kontynentu. Najlepszym z Polaków okazał się Wiktor Przyjemski.
– Faktycznie, to jest zupełnie coś innego. Było bardzo dziwnie. Ciężko to do czegoś porównać. Mózg trochę wariuje, bo zawsze bandy są. Na takich torach ważny jest start. Początkowo miałem problemy, ale później znaleźliśmy odpowiednie ustawienia i udawało się wygrywać. Zawsze są plany na więcej, lecz brązowego medalu FIM Europe jeszcze nie mam, więc trzeba się tym pocieszać – powiedział nam mistrz świata juniorów.
Wiktor Przyjemski i Bastian Pedersen za plecami Parnickiego
Polak stanął w Herxheim na najniższym stopniu podium. W biegu dodatkowym, który zdecydował o złotym medalu, spotkali się Nazar Parnicki i Bastian Pedersen. Ukrainiec lepiej wyszedł ze startu i nie oddał prowadzenia. Duńczyk musiał się zadowolić srebrem. Po zawodach zastaliśmy go w bardzo dobrym humorze.
– Jestem usatysfakcjonowany. W biegu dodatkowym zaliczyłem beznadziejny start, ale to były dobre zawody i przy okazji moje ostatnie wyścigi w tym sezonie. Wracam do domu i zaczynam przygotowania do kolejnego – powiedział nam bratanek Nickiego Pedersena.
– Faktycznie, jazda bez band jest dziwna, ale generalnie jechało mi się dobrze. Kiedy się ścigasz, nie zauważasz tego braku. Ja i mój team nie mieliśmy większych problemów z dopasowaniem się do tego toru, ponieważ w Danii mamy podobne. Wiedzieliśmy, co powinniśmy zrobić i to się sprawdziło – dodał Bastian Pedersen.
Co ciekawe, wszyscy uczestnicy czwartkowych zawodów, których pytaliśmy o jazdę bez band, wypowiadali się pozytywnie o takim rozwiązaniu. Był wśród nich m.in. Bartosz Bańbor, który tego dnia zaliczył dwa upadki. Na szczęście Polak nie odniósł poważniejszych obrażeń.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!