Włókniarz Częstochowa rozdrapał ranę, która dawno się zagoiła. Jedno zdjęcie na social mediach sprawiło, że powrócił temat barażowego spotkania ze Startem Gniezno w 2011 roku.
Tauron Włókniarz Częstochowa zapewnił kibicom „rozrywkę” na piątkowy wieczór. Na dzień przed startem rozgrywek, opublikowano zdjęcie pochodzące z najnowszego magazynu częstochowskiego klubu – „W Paszczy Lwa”. Kibice mają okazję do bliższego poznania historii klubu czy przeczytania ciekawych rozmów z obecnymi zawodnikami. Ciekawa inicjatywna, która z pewnością znajdzie swoich zwolenników, jak i przeciwników.
Jarosław Dymek, w owym magazynie, opowiadał o kulisach barażowego starcia Włókniarza Częstochowa ze Startem Gniezno w 2011 roku. Ówczesny menedżer zespołu mógł świętować utrzymanie się w Ekstralidze, ale po jakże zaciętym boju. Gnieźnianie mieli okazję na historyczny powrót. Do składu wrócił Krzysztof Jabłoński, który pomimo poprzednich problemów, zdołał zdobyć dwanaście punktów z bonusem. Jednakże to na nim spoczęła odpowiedzialność po wykluczeniu z ostatniego biegu. Pech chciał, że wychowanek klubu trafił na koleinę, próbując zaatakować Daniela Nermarka. Start przegrał ostatni bieg 5:1, co oznaczało brak Ekstraligi w Gnieźnie.
Włókniarz i ich „smaczek”
Co to ma jednak do samej rozmowy z Jarosławem Dymkiem? Chcąc promować wydanie swojego magazynu, Włókniarz zdecydował się na opublikowanie zdjęcia z wycinkiem odnośnie czternastego biegu. Aby przybliżyć sytuacje (poniżej znajduje się materiał wideo), podczas pierwszego podejścia do rozegrania nominowanej potyczki, Grigorij Łaguta został wywieziony przez Michała Szczepaniaka. Sytuacja miała miejsce na pierwszym łuku zawodów. Do żużlowca wyjechała karetka, ten wrócił do parku maszyn o własnych siłach. Powtórka? Pewne zwycięstwo Nichollsa, ale Włókniarz uratował cenny remis. Jak się okazało, sędzia pierwotnie chciał wykluczyć Grigorija Łagutę.
Jarosław Dymek wykonał dwa telefony do sędziego. Przy pierwszej okazji, wnioskując z kontekstu wypowiadanych słów, błagał go o zmianę decyzji. Jak wiadomo, Start prowadził w dwumeczu. Brak Łaguty, który tego dnia wykręcił czternaście punktów z dwoma bonusami, ułatwiłby sprawę dla gnieźnian.
Jak można takie coś opublikować?
Takie smaczki czekają na Was w naszym magazynie „W Paszczy Lwa” – tak brzmiał podpis do zdjęcia, który okraszono odpowiednim linkiem. Nie da się ukryć, że publikowanie takich treści jest… odważne. Stawka barażu była bardzo wysoka, co zresztą podkreślał sam Dymek. Co więcej, jednym z argumentów przeciwko barażowym pojedynkom jest stwierdzenie, że pierwszoligowiec rzadko kiedy pokonywał drużynę z wyższej ligi. Jak widać, Start był o krok, aby wyrzucić Włókniarz za burtę. Co gorsze, nie mamy jak teraz usłyszeć wersji od Pana Andrzeja Terleckiego, gdyż zmarł w 2015 roku.
Po kilku godzinach osoby odpowiadające za social media Włókniarza zdecydowały o usunięciu owego posta. Jednak internet jest jak studnia, co do niego wpadnie, to zostaje na zawsze. Wpływ na decyzje sędziego jest przerażający. Tak samo jak pomysł, aby pochwalić się takim „smaczkiem” na publicznym forum. Tutaj pasuje znaczne inne stwierdzenie. Jest to skandal. Skandal, że osoba, która powinna być niezależna, zostaje przekonana do zmiany decyzji. Do tego w tak emocjonalny sposób. To nie jest powód do chwały. Jedynie jawne przyznanie się do karygodnego czynu.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!