Doświadczony Duńczyk w ostatnich dwóch latach nie przypominał siebie. Teraz natomiast robi wszystko, by wrócić do formy, chociażby z 2020 roku.
Wówczas dzięki udanym występom w 1. Lidze Żużlowej dostał także możliwość startu w PGE Ekstralidze po siedmiu latach rozbratu. W barwach gorzowskiej Stali zdobył 11 punktów i wydawało się, że Nicolai Klindt może zagościć wśród najlepszych na stałe. Na jego przeszkodzie stanął regulamin. To właśnie wtedy władze żużla w Polsce wprowadziły przepis o obowiązkowym zawodniku poniżej 24 roku życia w meczowym zestawieniu. Dla takich zawodników jak m.in. Klindt czy Tungate był to gwóźdź do trumny.
Wrócić na szczyt
Z tego powodu obaj pozostali na drugim szczeblu rozgrywkowym. Dla Duńczyka kolejne sezony nie były już tak udane. W ubiegłorocznym po zaledwie jednym spotkaniu Arged Malesy Ostrów dostał wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu. Ostatecznie wylądował w ROW-ie Rybnik, gdzie zaprezentował się nieźle. O ile w domowych spotkaniach „Rekinów” ciężko mieć do niego jakiekolwiek pretensje, to sytuacja diametralnie się zmienia, jeśli spojrzymy w wyjazdy. Jego średnia tam wyniosła zaledwie 1.593, lecz została mocno zawyżona przez mecz w Bydgoszczy.
Klindt by poprawić te statystyki mocno pracuje w okresie pomiędzy sezonami nad swoją formą fizyczną. Na jego social mediach widać liczne treningi oraz co z tym związane zmiany w wyglądzie. Reprezentant Kraju Hamleta skupia się także na strefie mentalnej, a idealną metodą na to okazała się jazda na rowerze. – Rower to była przede wszystkim świetna praca pod kątem mentalnym. Jazda przy pięknych widokach nie tylko pomaga budować formę, ale i oczyszcza głowę. Na pewno będzie to ważny element moich przygotowań w kolejnych latach obok diety, ćwiczeń w siłowni, biegania i pracy z psychologiem – zdradził w rozmowie z klubowymi mediami.
Nie rozstanie się z motocyklem
Duńczyk w nadchodzącym sezonie będzie startował w barwach Zdunek Wybrzeża Gdańsk. Eryk Jóźwiak zapowiedział już datę pierwszego wyjazdu na tor przy ulicy Zawodników 1, lecz Klindt zaliczy go tydzień szybciej. Tak samo, jak w poprzednich latach zawodnicy różnych klubów udadzą się do Goričan i Lonigo, by jak najszybciej przetestować nowy sprzęt. Duńczyk wraz ze swoimi rodakami wybiera się do Włoch. – W pewnym zakresie współpracuję z Brianem Kargerem, który organizuje tam czterodniowy camp dla zawodników. Wybieram się tam podobnie jak w zeszłym roku. Rozruszam kości i przetestuję sprzęt. Z tego, co mi wiadomo, do Lonigo wybierają się też moi koledzy – opowiada.
Sympatyczny Duńczyk, jeśli już dosiądzie swojej maszyny, to nie ma zamiaru szybko z niej schodzić. Chociaż jego polski pracodawca nie przedstawił jeszcze planu sparingowego, to kalendarz ma dość napięty. Wystartuje w pożegnalnym turnieju Stuarta Robsona na domowym torze Redcar Bears czy Ben Fund Bonanza w King’s Lynn. Przed pierwszym meczem ligowym w Polsce wystartuje także w dwumeczu z drużyną Tobiasza Musielaka, w ramach KO Cup, czy rozpocznie sezon w SGB Premiership. 3 kwietnia uda się na Monmore Green, by rywalizować z tamtejszymi Wilkami. Ponadto dzień szybciej w Gdańsku ma się odbyć Memoriał Henryka Żyto, gdzie Klindt będzie bronił wygranej sprzed roku.
Jazdy co niemiara
Co ciekawe wiele zawodników narzeka na zbyt dużą częstotliwość startów. Z tego powodu z rodzimych rozgrywek zrezygnował m.in. Fredrik Lindgren, który skupi się tylko na PGE Ekstralidze i cyklu Grand Prix. Na przeciwnym biegunie znajduje się z kolei Klindt, który cieszy się, że jego kalendarz obfituje w imprezy. – Wygląda na to, że jazdy mi nie zabraknie i liczę, że przed inauguracją przeciwko Ostrovii powinienem być już „w gazie”. Nie pamiętam, kiedy miałem tak napięty terminarz u progu sezonu. To trochę szalone, ale bardzo mi się podoba. Treningi to jedno, ale możliwość posprawdzania sprzętu w licznych zawodach przed ligą to już w ogóle super sprawa – zakończył Nicolai Klindt.
Właśnie rywalizacja z popularnym „Toffeekiem” będzie towarzyszyć Duńczykowi na początku sezonu. Oprócz spotkań w Wielkiej Brytanii spotkają się także na otwarcie ligowego sezonu w Polsce. Już w pierwszej kolejce nad Morze Bałtyckie wybiera się Arged Malesa Ostrów Wielkopolski, do którego w listopadowym oknie transferowym przeszedł właśnie Musielak.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!