Dla Michała Gruchalskiego sezon 2019 jest ostatnim w gronie juniorów. Po jego zakończeniu będzie on musiał podjąć niełatwą decyzję o swojej przyszłości. Z młodym zawodnikiem rozmawialiśmy po III Memoriale Krystiana Rempały, w którym dwukrotnie zameldował się on na podium.
W rywalizacji duetów zwyciężył pod szyldem STASIAK TEAM-u, wraz z Sebastianem Niedźwiedziem, będąc jednocześnie najskuteczniejszym zawodnikiem, a jedyny punkt zgubił on po przegranej z Ernestem Kozą. Później zameldował się w biegu dla najlepszych żużlowców dnia, w którym oglądał plecy tylko Janusza Kołodzieja. Pomimo dobrego rezultatu, zawodnik potrafił zauważyć mankamenty. Podkreślił również, że ten występ był ważny, z powodu, dla którego wszyscy zebrali się w Tarnowie-Mościcach. – Wyjście spod taśmy jest do poprawy. Nie umiem startować na twardych, sypkich torach, więc przede mnę jeszcze dużo nauki. Wszystko mi pasowało, motocykle zagrały, chłopacy w moim teamie zrobili świetną robotę. Pojechałem dobrze i zrobiliśmy to po prostu dla Krystiana – mówił o swoim występie w „Jaskółczym Gnieździe”, Michał Gruchalski.
W biegu dodatkowym startował on z pola przy bandzie. Ono było bardzo dobre podczas sierpniowego finału Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski w tym samym miejscu. Tym razem ostatecznie linię mety minął on z niego jako drugi, za Januszem Kołodziejem, choć – jak przyznaje – miejsca na torze były podobnie uprzywilejowane. – Każde pole było w tych zawodach w zasadzie równe, dlatego fajnie wszystko wyglądało też po trasie. Startowaliśmy w miarę równo i było też kilka ładnych mijanek. Myślę, że nie mieliśmy powodów do narzekań na tor – dodał.
Dobra postawa Gruchalskiego w ostatnich tygodniach nie powinna zostać niezauważona przez ligowych działaczy. Tym bardziej zależy mu na dobrych występach w ostatnich imprezach sezonu 2019. – Fajnie wypadłem na tle dobrych zawodników, więc myślę, że będę zauważony przez klubowych działaczy (uśmiech).
Szanse na pozostanie naszego rozmówcy w barwach częstochowskich „Lwów” na kolejny rok są nikłe. Już wcześniej mówił on, że nie interesuje go pozycja rezerwowego, a będzie chciał zabezpieczyć sobie możliwość regularnych startów. Naturalnym kierunkiem w tym momencie może być Nice 1. Liga Żużlowa. Sam zainteresowany bardzo krytycznie wypowiedział się na temat pozycji „numer 8” w składach zarówno drużyn w PGE Ekstralidze, jak i na jej zapleczu. Rozmowy o wprowadzeniu takiego przepisu trwają bowiem w kuluarach. – Planuję występy w pierwszej lidze i chciałbym się znaleźć w podstawowym składzie, bo „ósemka” to jest po prostu cofanie zawodnika i jego rozwoju. Dlatego jestem bardzo przeciwny temu przepisowi w pierwszej lidze i mam nadzieję, że to nie wejdzie w życie. Podobnie zresztą nie popieram tego w Ekstralidze, bo to jest blokowanie młodych Polaków, zresztą teoretycznie swoich, „rodowitych”. Ja jestem bardzo przeciwny „ósemce” i myślę, że jeżeli dostałbym nawet fajną propozycję za dobre pieniążki, żeby być w składzie pod tym numerem, nigdy w życiu nie zgodziłbym się na to. Na pewno się na to nie zgodzę. Szukam jak najwięcej jazdy i interesuje mnie ona tylko w podstawowym składzie – bardzo wyraźnie podkreślił.
Tym lepiej dla Gruchalskiego, że w ostatnim czasie notował on dobre występy. Obok tego w Tarnowie, trzy dni wcześniej z kolegami z młodzieżowej ekipy Bocar Włókniarza Częstochowa wywalczył srebrne krążki Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów w Grudziądzu. – W tej końcówce sezonu zbieram te medale i puchary. Oby tak dalej. To cieszy, bo w Tarnowie nie jechał byle kto, tylko pojawił się nawet zawodnik z Grand Prix, z którym udało mi się wygrać (Janusz Kołodziej – przyp. red.). Startował również Kuba Jamróg, zatem ekstraligowcy też rywalizowali. Fajnie, to cieszy. Dla mnie ten sezon jeszcze się nie kończy. Mam jeszcze kilka występów w planie i będę chciał dołączyć kilka pucharów do kolekcji.
Jak już wspomnieliśmy, po tym sezonie zawodnik będzie startował jako senior. Czy jest zadowolony ze swoich osiągnięć w kategorii juniorskiej? – Jeśli chodzi o moje występy, jako młodzieżowiec, to powiedzmy, że mogłoby być lepiej. Nie było jednak najgorzej. Byli gorsi ode mnie – zakończył krótko, rozmowę z portalem speedwaynews.pl, Michał Gruchalski.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!