Na Igrzyskach w Rio życiowy sukces osiągnęły dwie polskie wioślarki, Natalia Madaj i Magdalena Fularczyk – Kozłowska. Gdy pierwsza z nich wróciła do malutkiego, rodzinnego Szydłowa, przywitano ją tortem, orkiestrą i burzą oklasków.
Zapytano wówczas urodziwą olimpijkę o wrażenia z pobytu w wiosce sportowców. Ta bez ogródek stwierdziła, że czuła się wyjątkowo, mogąc wędrować po ośrodku obok sław z pierwszych stron gazet: – Widziałam na przykład Serenę Williams – relacjonowała z wypiekami na twarzy. No tak, z tym że właśnie tam, w Rio de Janeiro, to Madaj zdobyła złoto. Amerykańska tenisistka odpadła w przedbiegach.
Jestem pewien, że w przeciwieństwie do nas, kibiców sportu w Polsce, młodsza z sióstr Williams nie zna Natalii Madaj. Ale bezspornym jest, że to nie ona, a polska wioślarka wróciła do domu ze złotem. Fakty są oczywiste. Jasne jak słońce jest również to, że o tenisie mówi się zwykle długo i namiętnie, a wioślarstwo jest tylko ubogim krewnym białego sportu. Jednak złoto jest złotem. W Rio Natalia zrobiła większą karierę niż utytułowana Amerykanka.
Na żużlowym podwórku lubimy z kolei porównywać osiągnięcia nie bacząc na daty. Czy Nielsen był lepszy od Maugera? Czy Zmarzlik jeździ szybciej niż Gollob? Co z Rickardssonem? Kto był najlepszy w dziejach – Fundin, Craven czy Briggs? A co z „przypadkowymi” tytułami Muellera lub Havelocka? Pytania można mnożyć.
Ale po co? Nawet stworzenie kosmicznego algorytmu nie odpowie nam na te pytania. Każda epoka ma swoją biedę i swoich mistrzów. Czasem zabawa w porządkowanie ich osiągnięć robi się zbyt poważna. Dopóki pozostaje zabawą, wszystko gra. Gorzej, gdy wywołuje niezdrowe emocje. Sam się im oddałem na rodzinnym weselu trzy lata temu, gdy jeden z biesiadników publicznie stwierdził, że Zmarzlik może być lepszy od Golloba. Zjeżyłem się wtedy jak dziki kot. Czy słusznie?
Medal jest medalem, złoto – złotem. Zdobyte tu i teraz świadczy, że właśnie tego dnia (albo w tym sezonie) byłeś najlepszy. Tylko i aż tyle. Akademickie dyskusje o tym, że „kiedyś to było” może i bawią kibiców, ale nie mają znaczenia dla współczesności. Poza tym nie odbierajmy radości współczesnym mistrzom. Dziś są numerem jeden. Jutro wygra ktoś inny. Brawa należą się każdemu.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!