Niektórzy zawodnicy specjalnie nie podpisują nigdzie umowy i czekają na eldorado. Czy tym razem przeliczą się?
W ostatnich sezonach niektórzy zawodnicy mieli swoją taktykę na wyciągnięcie kasy od klubowych prezesów. Nie podpisywali żadnej umowy, bo warunki finansowe im nie odpowiadały lub po prostu żaden klub nie chciał spełnić ich „fantazji” finansowej. Tak robili np. Grzegorz Walasek czy Rune Holta. Co dziwne, udawało im się znaleźć kluby. W tym sezonie sytuacja jest podobna. Różnica polega na tym, że w poprzednich latach wolni zawodnicy szybciej znajdowali kluby. Teraz mamy już prawie połowę sezonu. Można powiedzieć, że dopiero zaczyna coś drgać, bo „w końcu” ktoś doznał kontuzji.
Wolni zawodnicy się cenią
W obecnym sezonie najbardziej znanymi zawodnikami z nazwiskiem bez klubu są bez wątpienia Matej Žagar i Kenneth Bjerre. W przypadku Žagara sytuacja z czekaniem sprawdziła się w poprzednim sezonie, gdzie udało mu się zahaczyć w Rybniku. Jednak nie przekonał do siebie włodarzy „Rekinów” i w nowym sezonie wrócił do punktu wyjścia. W ostatnim czasie kontuzji nabawił się Janusz Kołodziej, jednak na razie w Unii nie robią szybkich kroków i czekają na rozwój wydarzeń.
Pytanie pierwsze brzmi, czy Žagar bądź Bjerre są przygotowani na PGE Ekstraligę, głównie pod względem sprzętowym. Prasa bardzo mocno rozpisywała się o Duńczyku, że ten nie inwestował porządnie w sprzęt kiedy był zawodnikiem Polonii Bydgoszcz. To miało wpływ na słabsze wyniki. Wracając do Leszna, to przecież chcąc zatrudnić kogoś z tej dwójki klub musi się liczyć z poważnym wydatkiem. Pierwsze słowa zapewne, jakie klub usłyszy, to nie mam sprzętu i na jaką kwotę mogę liczyć na przygotowanie? Te pieniądze z pewnością małe nie będą, a klubowy budżet nie jest z gumy. Podoba mi się postawa działaczy z Leszna, że nie robią gwałtownych ruchów zwłaszcza, że nie ma żadnej gwarancji, że wydane pieniądze zapewnią klubowi utrzymanie.
Kluby zachowują spokój
W ostatnim meczu bardzo poważnej kontuzji nabawił się lider Wilków Krosno Dimitri Bergé. Klub z Podkarpacia był i dalej jest uznawany za jednego z głównych kandydatów do awansu. Sam Bergé jest w tym roku w znakomitej formie i „trzepie” same dwucyfrówki. Przypomnijmy, że kontuzję leczy też zawodnik z Ostrowa Tobiasz Musielak. Tu klub ostrowski też nie szaleje, tylko póki co stosuje zastępstwo zawodnika. Czy klub z Krosna skusi się na jednego z dwójki wolnych „liderów”.
Sezon jest praktycznie w połowie, a więc zawodnikom, którzy są bez klubu, może być trudno ten znaleźć. Kluby jak widać wyciągnęły wnioski z ostatnich sezonów i oglądają każdą złotówkę. Być może sytuacja byłaby zgoła inna, gdybyśmy mieli więcej klubów. Niestety nie ma Rawicza, a dalej o powrót ligi walczą w Świętochłowicach. Przy mniejszej liczbie klubów niestety normalnym jest, że spada zapotrzebowanie na zawodników.
Inni zawodnicy „do wzięcia”
Są jednak na rynku zawodnicy mniej utytułowani, niż wspomniana dwójka, ale też moim zdaniem gwarantujący punkty. A ich punkty będą w pewnością dużo tańsze. Jednym z nich jest z pewnością Artur Mroczka. Przez ostatnie lata zawodnik ten był jednym z liderów Polonii Piła. Przed obecnym sezonem nie znalazł uznania u nowego menedżera w Pile, a więc Hansa Nielsena. Uważam, że Artura stać na dobre wyniki na poziomie Metalkas 2. Ekstraligi. Zawodników w sytuacji podobnej do Mroczki jest więcej.
Dalej też ostatecznej decyzji co do przyszłości nie podjął Adrian Miedziński. Widać „Miedziak” jeszcze chce, ale albo nie może znaleźć klubu, albo kluby nie chcą ryzykować i iść w niepewne po ostatnich wydarzeniach w karierze Adriana.
Jak już pisałem, podoba mi się w tym sezonie postawa klubów. Nie panikują przy kontuzji swoich zawodników i nie robią nic za wszelką cenę. Zawodnicy z kolei, którzy jak zawsze liczyli na telefony po pierwszych kolejkach, mogą zostać z ręką w nocniku i w tym sezonie nie zarobić nic.
Jak będzie myślę, że pokażą już najbliższe dni, a nie tygodnie.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!