Jeszcze przed startem sezony o Enerdze Wybrzeżu Gdańsk można było usłyszeć sporo pozytywnych słów. Po dwóch rundach zajmują jednak ostatnie miejsce w tabeli Metalkas 2. Ekstraligi.
Dotychczas ich największą bolączką jest wejście w mecz. W obu spotkaniach rozpoczęli starcie od podwójnych porażek, co powodują, że później muszą gonić wynik, co nie zawsze się udaje. Apogeum było jednak ostatnio w Ostrowie Wielkopolskim. Po pięciu biegach na swoim koncie nie mieli bowiem nawet gwarantowanych z urzędu punktów! Bieg juniorski skończył się bowiem wynikiem 5:0 na korzyść gospodarzy. Ostatecznie podczas spotkania w Wielkopolsce udało im się zdobyć zaledwie 32 punkty, co powoduje, że o punkt bonusowy będzie im bardzo ciężko.
Przy ogłaszaniu sponsora tytularnego pojawiły się huczne zapowiedzi, iż Energa Wybrzeże już w najbliższych sezonach chce nie dość, że awansować do PGE Ekstraligi, to jeszcze walczyć tam o medale Drużynowych Mistrzostw Polski. Na razie jednak muszą wyjść z ostatniego miejsca w tabeli i uciec od degradacji do Krajowej Ligi Żużlowej. W Gdańsku zdają sobie jednak sprawę ze swojej sytuacji.
– Liczyliśmy na więcej, a stać nas było tylko na 32 punkty. Dostaliśmy mocną lekcję żużla. Nie możemy się jednak załamywać i płakać nad tym meczem, bo nic nam to nie da. Trzeba skoncentrować się na kolejnym spotkaniu w Poznaniu, by dopisać do tabeli pierwsze punkty. Jeżeli tam nie wygramy, to nasza pozycja zrobi się troszeczkę niewygodna. Wiemy w jakim miejscu jesteśmy i ile pracy nas czeka – powiedział Eryk Jóźwiak pytany przez klubowe media.
Jeszcze przed rozpoczęciem meczu gdańszczanie znaleźli się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Pod ogromnym znakiem zapytania stał bowiem występ Toma Brennana, któremu dwukrotnie przesunięto eliminacje DME U23 w Pardubicach. Ostatecznie Brytyjczyk został przetransferowany do Ostrowa Wielkopolskiego helikopterem, choć i w taki sposób nie zdążył na swój pierwszy start. Później na torze pojawił się trzykrotnie, lecz nie zdobył ani jednego „oczka”. Teraz jego dyspozycję wytłumaczył menadżer.
– Tom Brennan nie jest na tyle doświadczony i może nie do końca psychicznie udźwignął to zamieszanie. Ciążyła na nim duża presja, bo klub wynajął helikopter, było dużo zamieszania dookoła. W życiu trzeba próbować wszystkiego, żeby później nie mieć do siebie pretensji. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy… trudno, dziś nie przyniosło do pożądanego rezultatu. Teraz wszystkie siły na Poznań.
Pojedynek tych ekip może mieć zdecydowanie większe znaczenie, niż się niektórym wydaje. To właśnie „Skorpiony” przed startem rozgrywek były skazywane przez niemal wszystkich na spadek, lecz już podczas inauguracji postraszyli ekipę INNPRO ROW-u Rybnik. Ostatnio natomiast odwołano ich starcie w Łodzi.
fot. Kreatiwo Studio / Wybrzeże Gdańsk S.A.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!