Już w najbliższym sezonie powinniśmy ujrzeć mniej przerywanych biegów ze względu na start. Wszystko przez nową procedurę.
Najpierw zgodnie z zaleceniami Międzynarodowej Federacji Motocyklowej (FIM) dowiedzieliśmy się, że taśma powędruje w dół. Różnica będzie dość znacząca, bo o niemal 20 centymetrów! Od tego sezonu będzie zawieszona na wysokości 30-35 centymetrów. To jednak nie koniec zmian, które czekają na zawodników przed nadchodzącym sezonem. Kolejną nowinką jest obecność automatu do puszczenia taśmy. Dotychczas obowiązywał na drugim i trzecim szczeblu rozgrywkowym, więc dla sporej części zawodników PGE Ekstraligi będzie to całkowita nowość.
Maszyna jest sporym ułatwieniem pracy sędziego. Ubył im bowiem pewnego rodzaju obowiązek, gdyż dotychczas musieli zapalać zielone światło i później zwalniać taśmę. Teraz drugie zadanie im odbywa, a sędziowie podobnie jak i zawodnicy nie wiedzą, kiedy ona pójdzie w górę. – Za pierwszym razem odczucia są dość specyficzne, bo trzeba się po prostu przestawić. Trzeba bowiem pamiętać, że przez wiele lat podczas procedury startowej każdemu sędziemu były potrzebne dwa palce – jeden do zielonego światła, a drugi do zwolnienia taśmy. Przy automacie ta druga sprawa odchodzi. Z drugiej jednak strony jesteśmy w pewnym sensie w podobnym położeniu do zawodników, bo nie wiemy, kiedy ona pójdzie w górę – opowiada Artur Kuśmierz w rozmowie z portalem polskizuzel.pl.
Zawodnicy nie są zadowoleni
Nie od dziś wiadomo, że zawodnicy mieli swoje sposoby na sędziów. Część z nich miała zapisane w notatniku, po jakim czasie od momentu zapalenia zielonego światła taśma idzie w górę. Wraz ze wprowadzeniem nowego rozwiązania wszelkie notatki mogą wyrzucić do kosza, gdyż jest to zupełnie losowe. – Mogę zdradzić, że bardzo często podczas odpraw żużlowcy pytają mnie, jak będziemy startować. Każdy z nas może mieć jakieś schematy puszczania startów. Wielu arbitrów może nawet nie do końca zdawać sobie z tego sprawę. A w żużlu są zawodnicy, którzy mają jakiś dodatkowy zmysł. Poza tym oni często uważnie śledzą, jak jest puszczana taśma podczas zawodów – mówił dalej doświadczony arbiter.
Artur Kuśmierz jest jednym z niewielu naszych rodaków, który wyznaczany jest do sędziowania największych imprez żużlowych na świecie. Podczas jednej z rund cyklu Grand Prix przydarzyła mu się ciekawa sytuacja. Startujący z dziką kartą zawodnik wychodził bardzo dobrze spod taśmy, aż do ostatniej serii startów. Wówczas wjechał w taśmę, a w rozmowie po zawodach okazało się, że zapomniał, iż to automat ją puszcza do góry. – Przekazałem wszystkim, że startujemy z automatu. Cztery starty tego żużlowca były w porządku. A w piątym wjechał w taśmę. Po turnieju zapytałem go, co się stało. On odpowiedział, że zapomniał o automacie. To pokazuje tylko, jaki wpływ ma maszyna lub jego brak na zachowanie wielu zawodników – zakończył.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!