Trwa coraz większe zamieszanie na rynku transferowym. W tym sezonie nie zabraknie także hitów, a bohaterem jednego z nich najprawdopodobniej będzie Piotr Pawlicki.
Młodszy z braci Pawlickich przed tym sezonem dołączył do ekipy Betard Sparty Wrocław. Już od samego początku jednak wiedział, że o dłuższy byt w zespole z Dolnego Śląska może być trudno. Sezon 2023 jest bowiem ostatnim Daniela Bewleya, gdy ten spełnia kryteria zawodnika U24, wobec tego dla kogoś zabraknie miejsca. Andrzej Rusko już od wielu lat z kolei pokazuje, że roszady w drużynie są tylko kosmetyczne, a zawodnicy czują się we Wrocławiu jak w domu. Pawlicki o pozostanie w klubie „walczy” natomiast z chodzącą legendą tego klubu – Taiem Woffindenem.
Wyniki jednego i drugiego są dalekie od ideału, lecz to Brytyjczyk w klasyfikacji wypada zdecydowanie lepiej. Zdobywa on średnio 1.949 punktu na bieg, podczas gdy u Pawlickiego jest to 1.784. Z tego powodu jak się udało nam ustalić, to właśnie młodszy z braci rozpoczął już poszukiwania nowego klubu. O jego usługi zabiega większość klubów z PGE Ekstraligi, gdyż Pawlicki w dalszym ciągu jest klasowym zawodnikiem. Rynek krajowych rajderów jest natomiast dość ubogi. Dostał on nawet ofertę powrotu do macierzystej Fogo Unii Leszno, lecz to jeszcze nie jest ten moment.
W tym sezonie także niejednokrotnie widzieliśmy, że Pawlicki ma żal do działaczy. Po jednym z meczów otwarcie mówił, że liczył na dodatkową szansę w biegu nominowanym, lecz jej nie dostawał. Wówczas pod taśmą oglądaliśmy właśnie jego konkurenta – Taia Woffindena. Prawdopodobnie to także ma wpływ na taki obrót spraw. Stwierdził, że nominację musi sobie wywalczyć sam na torze, a i ilość punktów nie zawsze jest kluczowa. – Wcześniej była taka sytuacja we Wrocławiu, że Tajski miał słabszy mecz. Trener poprosił, by on pojechał i Dan oddał bieg. W tych sytuacjach muszę mocno walczyć i spinać się w każdym biegu, żeby dobrze punktować i pojechać w nominowanym biegu – stwierdził podczas jednej z pomeczowych mix zone.
To tam wyląduje Piotr Pawlicki?
Po klęsce z Jasonem Doylem najbardziej zdeterminowani na usługi Pawlickiego są w Toruniu. For Nature Solutions KS Apator nie jest bowiem zadowolony z dyspozycji Pawła Przedpełskiego. Wychowanek „Aniołów” miał dostać wolną rękę w poszukiwaniu nowego otoczenia. W jego miejsce sondowano właśnie wyżej wspomnianą dwójkę oraz Andrzeja Lebiediewa. Pawlicki jest jednak zdecydowanie wyżej w hierarchii niż Łotysz. Swój udział w ściągnięciu wychowanka Unii Leszno ma mieć też Adam Krużyński, czyli członek rady nadzorczej toruńskiego klubu.
Gdy przed rokiem umowa Pawlickiego z marką Red Bull dobiegła końca, to na obszyciach i kasku zawodnika ponownie pojawiła się firma Nice. Z marką jednego z najpopularniejszych napojów energetycznych Polak był związany od sezonu 2015, lecz gdy jego poziom sportowy zaczął spadać, to obie strony poszły w swoją stronę. Jednak jeszcze za czasów juniora na czapce Pawlickiego także zauważyć można było napis Nice. On sam startował nawet w ekipie WTS Nice Warszawa, z którym sięgał także po medale.
Krużyński jest też dyrektorem zarządzającym właśnie w Nice Polska i to właśnie on ma kusić zawodnika, by ten dołączył do ekipy „Aniołów”. W Toruniu są bowiem spragnieni sukcesów, a angaż 29-latka jest im w stanie do zapewnić. Trzon drużyny bowiem ma podpisane dwuletnie kontrakty, a zmiana Przedpełskiego na Pawlickiego wydaje się być solidnym wzmocnieniem. Gdyby jeszcze młodzieżowcy zaczęli punktować na nieco lepszym poziomie, to For Nature Solutions KS Apator byłby jednym z kandydatów do walki o tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Po raz ostatni sięgnęli po trofeum w 2008 roku. Wówczas w ich zespole startowali tacy zawodnicy jak Wiesław Jaguś, Ryan Sullivan czy Robert Kościecha.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!