Przez lata był mechanikiem Zoltána Adorjána, następnie pomagał Nickiemu Pedersenowi dojść do trzech tytułów mistrza świata, a obecnie ma własny warsztat tunerski, a z jego usług korzystają głównie Duńczycy. Na jego silnikach m.in. w meczu o brąz DMP pojechał Anders Thomsen. Kim jest Lajos "Luigi" Baráth?
Luigi pochodzi z wioski Hosszúpályi (co, nomen omen, można przetłumaczyć jako "Długotorowa") położonej ok. 10 minut od Debreczyna. Tam właśnie załapał żużlowego bakcyla i równolegle z pracą mechanika samochodowego pomagał węgierskim zawodnikom. W latach 1994-2001 był w teamie Zoltána Adorjána, następnie przez trzy lata współpracował z "Akademią" Otto Weissa. Tam poznał Nickiego Pedersena, u którego pracował w "złotych latach" Duńczyka – m.in. 2003, 2007,2008.
W międzyczasie na Węgrzech przygotowywał też motocykle zawodnikom z krajów ościennych. – W 2011 pracowałem już tylko pół roku, a w 2012 otworzyłem własny warsztat w Danii. Robię silniki m.in. dla Thomsena, ale także dla wielu juniorów – mówi nam Luigi, wymieniając swoich "podopiecznych" – bracia Knudsenowie, Esben Hjerrild, Emil Breum.
ZOBACZ TEŻ: W sobotę jechał przy W69. Dzień później wygrał trofeum w swoim kraju
O Luigim po latach zrobiło się nieco głośniej po pierwszym meczu o brąz PGE Ekstraligi, gdzie Thomsen zdobył 12 punktów i bonus, walnie przyczyniając się do wygranej gorzowskiej Stali w Lesznie. Z jego warsztatu w Middelfart, gdzie także mieszka, zaczynają korzystać nie tylko juniorzy z Kraju Hamleta, ale też i bardziej doświadczeni zawodnicy – Niedawno zacząłem serwisować motocykle Michaelowi Jepsenowi Jensenowi – mówi Luigi – a tak naprawdę Lajos (czyli po naszemu Władysław). To jednak pod swoim włoskobrzmiącym przydomkiem jest bardziej znany w żużlowym światku, będąc w nim obecnie, wobec spadku liczby i poziomu węgierskich zawodników, najważniejszym przedstawicielem narodu Madziarów.
Anders Thomsen (kask niebieski) jadący na sprzęcie od Lajosa "Luigi" Barátha
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!