Wraz z ostatnim meczem tegorocznych rozgrywek swój ostatni start przed rozejściem się z zespołem zaliczył Mateusz Świdnicki.
O możliwym odejściu młodzieżowego indywidualnego mistrza Polski mówiono już od dawna. Jednak jeszcze podczas trwania rewanżowego spotkania z For Nature Solutions Apatorem Toruń potwierdził to, że w przyszłym sezonie nie będziemy mogli go oglądać z „Lwem” na piersi.
Najgłośniej nazwisko Świdnickiego przewija się w kontekście przyszłorocznego beniaminka PGE Ekstraligi – Cellfast Wilków Krosno. Dla 21-latka byłby to powrót na Podkarpacie. W 2019 roku startował w Krośnie jako gość. Od tamtej pory zawodnik jednak mocno się rozwinął stając się podstawowym zawodnikiem i silnym punktem Włókniarza Częstochowa.
Tegoroczny sezon również był dla częstochowianina udany. Osiągnął swój największy sukces w karierze. Na koniec wieku juniorskiego został najlepszym młodzieżowcem kraju i to jeszcze przed własną publicznością. W biegu dodatkowym wówczas pokonał swojego klubowego kolegę Jakuba Miśkowiaka oraz Wiktora Lamparta. W PGE Ekstralidze również był ważną postacią zespołu prowadzonego przez Lecha Kędziorę. Wystąpił w dwudziestu spotkaniach zdobył 57 punktów i 17 bonusów co dało mu średnią na poziomie 1.462 punktu na bieg.
Młodzieżowiec Włókniarza Częstochowa zdecydowanie lepiej radził sobie na domowym owalu przy ulicy Olsztyńskiej. Zdobywając średnio 1.721 punktu na bieg został czwartym młodzieżowcem PGE Ekstraligi. Lepsi na tę chwilę są jedynie Jakub Miśkowiak oraz duet Motoru Lublin przed którym jeszcze rewanż finału – Wiktor Lampart oraz Mateusz Cierniak. Świdnicki jest także stałym uczestnikiem cyklu Speedway Grand Prix 2. Tam jednak nie idzie mu najlepiej. Przed finałową rundą w Toruniu sklasyfikowany jest na odległej szesnastej pozycji z ośmioma punktami na koncie.
Zwrot za pierwszy zakład do 110 PLN z kodem SPEEDWAYNEWS -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!