Szymon Woźniak ma za sobą pracowity weekend. Polski żużlowiec jest również twardzielem. Startował ze sporym krwiakiem na udzie.
Szymon Woźniak w sobotę awansował do cyklu Speedway Grand Prix 2024. Świetny wynik polskiego żużlowca został osiągnięty w niebywałym bólu. Od czasu pierwszego ćwierćfinałowego spotkania ebut.pl Stali Gorzów z Tauronem Włókniarzem Częstochowa, wychowanek Abramczyk Polonii Bydgoszcz mierzył się ze skutkiem upadku w jednym z biegów. Jak sam wspomina, bardzo ciężko pracował na to, aby móc powalczyć o awans do upragnionego cyklu.
Szymon Woźniak poznał diagnozę
Przyszłoroczny uczestnik cyklu Speedway Grand Prix nie chciał poddawać się diagnozie przed występem w Gislaved. Wraz z początkiem nowego tygodnia, żużlowiec udał się do specjalisty i dowiedział się, co mu dolega. – Niestety mam potężnego krwiaka w głębokiej części mięśnia – napisał Szymon Woźniak, używając do tego profilu w mediach społecznościowych. Lekarz specjalista poczynił odpowiednie kroki. Jak podaje sam zawodnik, z krwiaka zostało ściągnięte aż 40 mililitrów krwi.
Twardziel jakich mało
Przed Szymonem Woźniakiem kilka tygodni rehabilitacji, aby mógł powrócić on do pełnej sprawności. Lekarz ortopeda był pod wrażeniem, że żużlowiec miał tyle siły na ściganie się z innymi zawodnikami w Grand Prix Challenge oraz rewanżowym meczu ćwierćfinałowym w Częstochowie. – Powrót do sprawności mięśnia po takim urazie będzie trwał kilka tygodni. Ortopeda nie wierzył, że byłem w stanie z tym jeździć na motocyklu…
Woźniak nie ma zamiaru odpuszczać. Jego Indianerna Kumla awansowała do fazy ćwierćfinałowej w BAUHAUS-Ligan. Polski zawodnik wybiera się zatem do Szwecji, aby wspomóc swój zespół w walce o awans do dalszej fazy ligowych zmagań. W końcu, po wypełnieniu swoich zobowiązań, będzie mógł się on poddać rehabilitacji.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!