Tai Woffinden w ostatnim wywiadzie dla oficjalnej strony cyklu FIM Speedway Grand Prix zaszokował świat informując, że nie wyklucza, iż za pięć lat zabraknie go już na żużlowych torach w kombinezonie, a pojawi się ubrany jak biznesmen. Ponadto Anglik chciałby startować na długim torze.
Alexandru Toma (50 lat), Jacek Gollob (49) czy Greg Hancock (48) i Jacek Rempała (47). To najstarsi zawodnicy, których w sezonie 2018 wciąż możemy ujrzeć na żużlowych torach. Tymczasem 28-letni Tai Woffinden nie wyklucza, że za pięć lat skończy swoją przygodę ze speedway'em i skupi się na życiu poza sportowym.
Tai ma na swoim koncie dwa tytuły Indywidualnego Mistrza Świata i wciąż upatrywany jest w gronie faworytów cyklu Grand Prix, by sięgnąć po złoto po raz trzeci w karierze. Żużlowiec mimo młodego wieku już myśli o tym, by dać sobie spokój z czynną jazdą. Tymi doniesieniami opublikowanymi przez portal speedwaygp.com zaszokował cały świat.
– W ciągu pięciu lat odejdę. W zasadzie to nie będzie odejście, ale nie znam lepszego określenia, a to brzmiałoby tak, jakbym przegrał. Zamierzam po prostu zakończyć to, co robię teraz i przejść do następnego rozdziału. Nie chcę być jak Greg Hancock, mam jeszcze przed sobą całe życie. Chcę zwiedzić świat, chcę wszędzie zabrać moją córkę. Nie chcę wysyłać jej do szkoły, chcę uczyć ją świata samodzielnie. Nie chcę jej uczyć matematyki, ale dawać jej lekcje na temat życia. Nie chcę wysyłać jej do szkoły, bo wtedy jej nie zobaczę do końca dnia. Chcę spędzić z nią moje życie i nic z niego nie stracić. Wolę być przy niej – zapowiada Woffinden.
„Woffy” przyznaje, że nie zamierza rozstać się z żużlem całkowicie. Ma już plan na swoją przyszłość, bowiem jest na etapie zakładania kilku spraw biznesowych, które w momencie startu, będą mogły zarabiać na Woffindena. Jak sam przyznaje, wtedy będzie mógł odpuścić jazdę w lewo, bowiem z każdym upadkiem ciało się starzeje, a co za tym idzie, nie regeneruje się należycie szybko. – Im jest się starszym, to życie się zmienia. Pojawia się dziecko, a to zmienia cele. Powiedziałem w zeszłym roku moim mechanikom, że mamy pięć lat na to, by dać z siebie wszystko, a po tym czasie przeanalizujemy sytuację na nowo. Być może w tym piątym roku wygram mistrzostwo świata i zawieszę kewlar na kołku, mówiąc: "to tyle, dzięki bardzo" i zakończę wtedy karierę. Może zrobię sobie rok przerwy i potem wrócę, nigdy nie wiadomo. To właśnie podpowiada mi umysł. Każdy inny powie, że chce jeszcze jeździć na żużlu przez dziesięć lat, ale ja zawsze myślę o tym, jak wycisnąć z siebie jak najwięcej – dodaje Anglik.
Co ciekawe, Woffinden był bliski pójścia w ślady Chrisa Harrisa czy Edwarda Kennett'a, którzy jak wielu innych zawodników, łączy swoje siły w kilku odmianach żużla i spróbowania się w rozgrywkach na długim torze. Jak sam przyznaje, był bliski otrzymania stałej dzikiej karty na zawody rangi Mistrzostw Świata, a byłby gotów do jazdy, bowiem w jego garażu stoją dwa, nowe motocykle od Joonasa Kylmakorpiego. Póki co temat upadł, ale niewykluczone, że temat powróci w przyszłym roku. – Jesteśmy dobrymi kumplami z Joonasem Kylmakorpim i kupiłem od niego motocykle, bo był najlepszy i wygrał pełno tytułów mistrza świata. Rozmawiałem z FIM, aby dowiedzieć się, czy jest możliwe wyodrębnienie weekendów z terminami Grand Prix, ale skończyło się na tym, że w tym roku po prostu potrenuję, a w kolejnym będę się już ścigał – ujawnił Woffinden.
źródło: speedwaygp.com
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!