Przed Władimirem Borodulinem trzeci z rzędu sezon w poznańskich barwach. Zawodnik Power Duck Iveston PSŻ-u kilka dni temu uzyskał wizę i może się przygotowywać wraz ze swoją ekipą.
Rosjanin opowiedział korespondentowi portalu speedwaynews.pl o procedurach, jakie dotyczą rosyjskich żużlowców wyjeżdżających na Zachód i ogólnie o realiach żużla w jego kraju, a także o tym, dlaczego pozostaje wierny poznańskim barwom. Zapraszamy do lektury!
Michał Rogoziński, speedwaynews.pl: – Wowa, zabrakło Cię podczas przedsezonowego zgrupowania i prezentacji, ale posłusznie dotarłeś na pierwsze treningi drużyny. Z czego to wynika?
Władimir Borodulin, żużlowiec Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań: – Nie miałem wizy. Przyjechałem do Polski od razu po tym, jak ją dostałem. Wiesz, chętnie załatwiłbym ją sobie wcześniej i był na prezentacji, ale wtedy mogłoby się okazać, że skończył mi się czas i musiałbym siedzieć w domu w końcówce sezonu, a to trochę mija się z celem. Mam do dyspozycji tylko 90 dni.
– 90 dni to tylko 3 miesiące, a przecież nie zakończysz sezonu w czerwcu. Jak to dokładnie działa?
– Wiza jest na pół roku, ale w tym czasie mogę przebywać w Polsce przez 90 dni. Gdy wyjeżdżam z Polski, to te dni mi nie uciekają, a ja w ciągu sezonu sporo jeżdżę do Rosji, bo tam też startuję. Potem na kolejne pół roku znowu mam 90 dni do dyspozycji, więc nie ma obaw, że nie będę mógł startować dla PSŻ-u, gdyby się na przykład okazało, że będziemy jeździć aż do października. Temat barażu mam załatwiony już teraz (śmiech).
– Kursujesz tylko między Polską a Rosją czy planujesz jakieś starty w innych ligach?
– Tylko Polska i Rosja. Tu nie ma żadnych zmian – PSŻ Poznań i Turbina Bałakowo. W Waszym kraju mam siedem drużyn w lidze, w swoim cztery. Z obydwoma zespołami chcę powalczyć o jak najwyższe cele. W tym roku w Rosji mają startować wszyscy nasi najlepsi zawodnicy – Emil Sajfutdinow czy Grisza Łaguta. Będzie ciekawie.
– Będą wszyscy czołowi Rosjanie, ale po raz kolejny zabraknie obcokrajowców. Z czego to wynika?
– Przecież mogą być obcokrajowcy! Liga była tylko dla Rosjan przez jakiś czas, ale przed tym sezonem przepisy się zmieniły i znowu można kontraktować żużlowców z Zachodu.
– Owszem, ale żaden zespół się na taki krok nie zdecydował.
– Na razie nie. Jak przyjdzie potrzeba, to pewnie się jacyś zawodnicy z zewnątrz pojawią. Wiesz, to wszystko zależy od tego, jak ułoży się sezon. Jeśli ktoś postanowi zapłacić obcokrajowcowi, to będzie go miał. Teraz już nic takiego kontraktu nie zabrania.
– Skoro już jesteśmy przy Rosji – widzisz jakieś pozytywne zmiany po tym, jak Emil Sajfutdinow i Artiom Łaguta wygrali Speedway of Nations i zdobyli mistrzostwo świata?
– Nie. Wszystko jest po staremu, tak jakby zupełnie nic się nie stało. W sumie sam nie wiem czemu… chyba dlatego, że to po prostu Rosja (śmiech).
– A może jakiś wpływ na to mają sukcesy Rosjan w ice speedwayu?
– To fakt, że jesteśmy w tym naprawdę mocni. Pierwsza piątka mistrzostw świata cała obstawiona Rosjanami, to musi robić wrażenie. Przyznam, że zimą też śledzę zawody na lodzie.
– Próbowałeś kiedyś tej odmiany żużla?
– Nie. I nie zamierzam.
– Dlaczego?
– Nie ciągnie mnie to w ogóle z perspektywy zawodnika. Mam klasyczny żużel, do tego dochodzi jazda na crossie. Uważam, że to wystarczy.
– No dobrze, zostańmy więc przy klasycznym speedwayu. Wiemy już, że w eliminacjach do cyklu SEC miejsce dla Rosji na rundę w Poznaniu przypadnie właśnie Tobie.
– Występ w swoim miejscu w barwach kraju to byłoby jakieś spełnienie marzeń. Znam ten tor doskonale, więc myślę, że byłoby mnie stać na awans dalej. Wychodzi bodajże pierwsza trójka albo czwórka. To dla mnie osiągalny wynik.
– Jak w ogóle wygląda w Rosji przydział miejsc na takie zawody? Macie jakieś eliminacje czy to federacja wyznacza żużlowców?
– Nie, żadnych zawodów nie ma. Po prostu idziesz do federacji i mówisz, że chcesz startować. A potem w związku decydują, kto będzie reprezentować kraj i w jakim miejscu wystąpi.
– Powiedziałeś przed chwilą o Poznaniu jako o „swoim miejscu”. W sumie słusznie, bo spędzisz tu trzeci rok. Spodobało Ci się to miasto?
– Miasta zbytnio nie znam, bo przyjeżdżam tu głównie na treningi i zawody (śmiech). Mieszkam w Bydgoszczy i tam mam swój warsztat. Poznania za bardzo nie zwiedzałem, bo w sezonie nie mam na to za bardzo czasu, a poza nim ograniczają mnie kwestie wizowe. Natomiast bardzo chwalę sobie tutejszy klub. Dobrze się czuję w drużynie.
– W dwóch poprzednich sezonach miałeś de facto gwarancję startu, bo choć PSŻ kontraktował wielu żużlowców, to ławka rezerwowych odstawała poziomem od pierwszego składu. W tym roku będzie trudniej, bo drużyna się wzmocniła.
– Musi się wzmacniać, żeby w końcu awansować ligę wyżej. To trener będzie się martwił tym, kogo ewentualnie odstawić od jazdy. Ja zimą swoją robotę wykonałem i jestem przygotowany do sezonu na sto procent. Bardziej myślę teraz o tym, czy moja średnia z ubiegłego roku (2,000 pkt/bieg – dop. red.) jest do poprawienia. Uważam, że tak i chciałbym to zrobić.
– Zmieniłeś coś w swoich przygotowaniach, żeby wypaść jeszcze lepiej w sezonie?
– Nie, ale trenuję naprawdę dużo. Siłownia, cross, basen – wszystko to raczej standard. Sądzę, że przyniesie to efekty.
– Czego życzyć Ci na sezon 2019?
– Awansu z PSŻ-em Poznań. Chciałbym już w końcu jeździć ligę wyżej.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!