Pomimo swojego wieku, Nick Morris nadal czuje, że przed nim wiele dobrego. 31-latek negocjuje umowy w Danii i Wielkiej Brytanii, ale brak jazdy w Polsce go nie zaboli. Jest pewien swojego wejścia na wyżyny, nawet w późnym etapie kariery.
Nick Morris przedstawił się polskim kibicom w 2015 roku. 21-letni wówczas Australijczyk zdobył aż dwanaście punktów w półfinale DPŚ na torze w King’s Lynn. Rok później dołączył do Betard Sparty Wrocław, gdzie nie zwojował ligi. Znacznie lepiej to wyglądało w barwach Stali Rzeszów, ale emocje nieco opadły po sezonie 2019 w Rybniku. Morris powrócił do Polski w 2022 roku, no ale w połowie sezonu 2023 został zawieszony. Do tego czasu notował przyzwoite wyniki dla Lokomotvu Daugavpils. Dodajmy do tego wiele osiągnięć w ligach brytyjskich i można gdybać. Sam żużlowiec na łamach Speedway Stara przyznaje, że jest nadal wrócić na ten poziom.
– Nie przejmuje się swoim wiekiem. Mam wrażenie, że tym się różnie od innych osób. Mam 31 lat i mogę jeszcze przejechać z siedem czy osiem sezonów na dobrym poziomie. Nadal jestem zdeterminowany do osiągnięcia wielkich rzeczy – podkreślił „Morra”.
Dobre nastawienie to podstawa
Wielu żużlowców decyduje się na podjęcie pracy z psychologiem sportu. Pomaga to im z trudnościami życia profesjonalnego sportowca, a również pozwala wejść na wyższy poziom. Zdaniem Nicka Morrisa to odpowiednie nastawienie jest najważniejsze.
– Będąc szczery to z odpowiednim nastawieniem, poświęceniem oraz ciężką pracą, w dwa sezony da się naprawdę wiele osiągnąć w żużlu. Dyscyplina to pokazała wiele razy. Przede mną jeszcze wiele. Największą radość sprawia fakt, że nadal mam swój los w rękach i mogę osiągnąć wielkie rzeczy – dodaje żużlowiec.
Ma plan na siebie
Sheffield Tigers i Berwick Bandits wyciągnęli pomocną dłoń dla zawodnika. Wielce możliwe, że z tymi pierwszymi Morris przedłuży umowę na drugi sezon, co nie będzie zaskoczeniem. 31-latek, przy swoim CMA, będzie łakomym kąskiem na rynku. On sam ma już plan na siebie. Najważniejsze jest jeździć w przynajmniej dwóch ligach.
– Mam już pomysł na siebie. Oczywiście nadal czekam na wiadomości odnośnie liczby klubów, ale mam jakieś podstawy. Obecnie jestem zadowolony z moich planów. Muszę jeździć w dwóch ligach, to na pewno. To będzie mój pierwszy pełny sezon po powrocie. Nie skupiam się na robieniu szalonych rzeczy, ale na jak największej ilości jazdy.
Pozostaje również kwestia powrotu do Polski. Nick Morris ma niezałatwione sprawy w Krajowej Lidze Żużlowej, a do tego istnieje zainteresowanie. Sam jednak żużlowiec nie będzie zły, jeżeli nie wróci w przyszłym sezonie. Negocjuje natomiast starty w Danii.
– Nie jestem zmartwiony brakiem klubu w Polsce na przyszły rok. Obecnie rozmawiam z klubami w Wielkiej Brytanii i Danii. Chcę spędzić jak najwięcej czasu na motocyklu, niezależnie od rozgrywek – kończy.
Starcie dwóch liderów. Nick Morris (CZ) znacznie lepiej ze startu od PolisaAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!