Na początku roku do sporych przetasowań kadrowych doszło w Lokomotivie Daugavpils. Klub opuścił wieloletni wiceprezes, Anatolij Zil. Powodem, o czym mówi się otwarcie, jest atmosfera tworzona wokół klubu przez nowe władze miasta.
– Polityczne wojny i intrygi latami uderzały w klub, a pracować cały czas z pętlą na szyi i w totalnej niepewności, jest dla mnie nie do przyjęcia – napisał Zil w specjalnym oświadczeniu, w którym poinformował o zakończeniu współpracy z klubem. Mowa tu przede wszystkim o ciągnących się bezustannie od połowy 2017 roku politycznych przetasowaniach i gwałtownych zmianach władz na szczeblu miejskim oraz krajowym. W efekcie działań kolejnych merów kub nie dysponuje stabilnością finansową, a obiecywana przez miejskie władze pomoc w znalezieniu sponsora strategicznego od kilku lat nie doczekała się realizacji.
Zil, piastujący funkcję wiceprezesa Lokomotivu Daugavpils od 2013 roku, znacząco przyczynił się do rozwoju klubu. Oprócz licznych działań marketingowych (odświeżenie klubowego herbu i strony internetowej, uruchomienie sprzedaży gadżetów, próby utworzenia oficjalnego fanklubu) przyciągnął także do Lokomotivu nowych sponsorów, a także zainteresował żużlem licznych potencjalnych adeptów, czego efektem jest działająca prężnie szkółka łotewskiego klubu. Za jego kadencji Lokomotiv dwukrotnie wygrał pierwszą ligę. W obszernym wywiadzie udzielonym stronie klubu na Facebooku Zil zdradza kulisy między innymi owych dwóch triumfalnych sezonów (2015-2016): – Sportowo wyszedł nam znakomity sezon [2015 – dop. red.]! Po raz pierwszy w historii klubu wygraliśmy ligę, co wywołało wiele emocji i w klubie, i u kibiców. Za to we wszystkich innych aspektach sprawy się skomplikowały. (…) W tamtym roku nie dostaliśmy wsparcia od kolei, a w budżecie klubu pojawiła się ogromna dziura. [Rok 2016] był jeszcze trudniejszy. Miasto przekazało klubowi pieniądze i obiecało, że wsparcie od LDZ otrzymamy już w trakcie sezonu. (…) Trzeba przypomnieć, że w tamtym roku ligę powiększono z 8 do 11 drużyn. Było więcej zawodów, więc wzrosły i wydatki – gdzieś o 25%. Czas płynął, odnosiliśmy kolejne zwycięstwa, a obiecanej pomocy finansowej ni widu, ni słychu. Znów kończyliśmy sezon w bardzo trudnej sytuacji. Rosły długi, nie było pieniędzy, a kibice czekali na kolejny ligowy triumf. Tu trzeba pochwalić naszych chłopców, którzy pojechali końcówkę sezonu za połowę punktówki i doprowadzili do drugiego mistrzostwa w lidze – wyjaśnia były już wiceprezes.
W kolejnych latach sytuacja się nie poprawiła, a niedopuszczenie zespołu do ekstraligowych rozgrywek stało się wodą na młyn przeciwników Lokomotivu w samym Daugavpils. Polityczni przeciwnicy Władimira Rybnikowa (poprzedniego prezesa Lokomotivu) sugerowali przekształcenie klubu w szkółkę juniorską, skoro awans do najwyższej klasy rozgrywkowej jest niemożliwy z przyczyn pozasportowych. W najgorszym okresie, w drugiej połowie sezonu 2017, Zil rozważał nawet złożenie do PZM prośby o przeniesienie zespołu do drugiej ligi: – Było bardzo ciężko. Klubu nie opuszczały kłopoty finansowe, a nasi liderzy – Lindgren i Lebiediew – przenieśli się do Ekstraligi. W tamtej chwili zrozumiałem, że sprawy raczej nie idą ku lepszemu. Nadchodziły wybory, sytuacja w mieście stawała się napięta. Zacząłem proponować jako wariant przeniesienie się do drugiej ligi. Mieliśmy w końcu młodzież, a skład drugiej ligi wyglądał mocno. Tam byłoby o wiele łatwiej finansowo. Ale reszta zarządu klubu obawiała się, że PZM potem nie wpuści nas już do pierwszej ligi.
Ostatecznie Lokomotiv Daugavpils wystartował ponownie w rozgrywkach pierwszoligowych i mimo nie najmocniejszego na papierze składu po raz kolejny awansował do fazy play-off. Po sezonie 2018 natomiast ogłoszono, że do macierzystej drużyny powraca po pobycie w Ekstralidze (i na jej zapleczu – w ROW-ie Rybnik w drugiej połowie sezonu 2018) Andrzej Lebiediew. Zil obawia się jednak, że polityczne rozgrywki dotykające klub i rokroczne batalie o otrzymanie dofinansowania z miejskiego budżetu prędzej czy później zniechęcą nawet najbardziej wiernych Lokomotivowi ludzi żużla: – Może koniecznie trzeba podręczyć zawodników i pracowników klubu, którzy harują za grosze w przeciwieństwie do innych miejskich organizacji? A potem tracimy naszych liderów, takich jak Bogdanow. Przecież Maks poszedł do Łodzi właśnie z powodu tego chaosu w mieście – z goryczą przyznaje Zil i dodaje, że na tym straty klubu mogą się nie skończyć. – Nikołaj Kokin ma śmieszną jak na naszą ligę pensję. Od czasu do czasu dostaje propozycje od polskich klubów i nie zdziwię się, jeśli któregoś dnia którąś z nich przyjmie.
Czy przyszłość Lokomotivu maluje się zatem w czarnych barwach? Z pewnością strata obrotnego i oddanego żużlowi wiceprezesa odbije się na kondycji klubu. Warunkiem stabilizacji sytuacji z pewnością jest dogadanie się z władzami miasta i nowym rządem Łotwy. To zadanie kluczowe nie tylko dla dalszego bytu Lokomotivu, ale także dla istnienia żużla w tym kraju. Nie trzeba bowiem przypominać, że reprezentacja Łotwy opiera się na zawodnikach wyszkolonych w Daugavpils, klub aktywnie uczestniczył w powołaniu do życia Baltic Speedway League, a ośrodek żużlowy w Rydze jest projektem byłego prezesa Lokomotivu, Władimira Rybnikowa.
Jakie rozwiązanie sytuacji widzi Zil? – Jest jedno rozwiązanie. Nasi politycy powinni pomóc w znalezieniu klubowi partnera strategicznego na 200 tysięcy euro rocznie, co najmniej na pięć lat. W tym czasie klub mógłby bez problemu zrealizować [projekty sprzyjającego jego rozwojowi].
Nie wiadomo na razie, kto przejmie obowiązki Zila. Niewątpliwie jednak warto trzymać kciuki za klub, który utrzymuje – finansowo, sprzętowo i duchowo – żużel w całej Łotwie. Utrata kolejnego ośrodka byłaby wielkim ciosem dla całego speedwayowego środowiska.
Całość wywiadu dostępna na stronie SK Lokomotive Daugavpils na portalu Facebook.
Źródło: inf. własna / strona SK Lokomotive Daugavpils
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!