Po 32 latach reprezentacja Wielkiej Brytanii ponownie sięgnęła po mistrzostwo świata. W weekendowym finale Speedway of Nations Brytyjczycy spisywali się dość równo, a w finale wykorzystali potknięcie Polaków i zdobyli złoto. Wszyscy zgodnie przyznają, że cała drużyna na to zapracowała.
W ciągu dwóch dni reprezentanci Wielkiej Brytanii notowali lepsze i słabsze wyścigi, jednak byli na tyle powtarzalni, że bez większych kłopotów awansowali do wyścigu barażowego. W nim po kapitalnej walce uporali się z Duńczykami i zameldowali się w finale.
Decydująca gonitwa była prawdziwym rollercoasterem. Wydawało się, że Maciej Janowski dołączy do Bartosza Zmarzlika, ale Polacy nie do końca się zrozumieli i starszy z Polaków ostatecznie upadł. Brytyjczycy musieli tylko w komplecie dojechać do mety. – Właściwie to nie wiedziałem co się dzieje po pierwszym okrążeniu, kiedy Magic upadł na tor. Wystarczyło tylko dowieźć to do końca, a Robert (Lambert, przyp. red.) próbował nawet walczyć jeszcze o biegowe zwycięstwo – mówi Daniel Bewley w rozmowie z oficjalnym profilem brytyjskiej reprezentacji.
Na taki sukces żużlowcy z wysp czekali aż 32 lata i trudno dziwić się Bewley'owi, który nie może uwierzyć w swoje osiągnięcie. – To naprawdę niesamowite. W sumie to wydarzyło się niedawno i nadal do mnie do końca nie dotarło. W czterech zrobiliśmy fantastyczną pracę aż przez dwa dni, więc była to świetna, drużynowa robota – zaznacza Brytyjczyk. Wagę ducha drużyny podkreśla też Simon Stead w rozmowie ze stroną internetową Sheffield Tigers. – To weekend, którego na pewno nigdy nie zapomnę. Wielkie brawa dla czterech chłopaków, którzy reprezentowali Wielką Brytanię w tak świetny sposób przez ostatnie dwa dni.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!