To była kariera krótka, ale niezwykle intensywna. Odszedł wielki mistrz, który potrafił odpowiednio dobrać słowa. Skromny i niezwykle oddany dyscyplinie. Zenon Plech.
23 marca 2018. Gdańsk szykuje się na imprezę otwierającą sezon – "Zenon Plecha Zaprasza". Główny bohater uwija się na torze, który przy niskich temperaturach trzeba odpowiednio przygotować. Jeździ swoich samochodem ile tylko się da, by odpowiednio ubić nawierzchnię. – Jak już wsiadł to będzie do wieczora jeździł – słychać było od jednej z osób. Dopiero po wejściu na owal udało się go namówić na krótki wywiad, przeprowadzony zresztą na kozetce w pomieszczeniu przeznaczonym na badania antydopingowe. Taki był w ostatnich latach – chciał zrobić ile tylko się da.
Przypadek sprawił, że trafił na żużel, choć urodził się nieopodal Gorzowa. Na meczu, na który się wybrał ogłoszono nabór. Chcąc wraz z kolegami pokazać dziewczynom z klasy, że za słowami o tym, że się zapiszą, pójdą czyny, dostał się do szkółki Stali. Ze 150 chętnych, zostało pięciu. W tym Zenon Plech, który coraz prężniej rozwijał swoją karierę. Starty, treningi, a także wychowanie, które wówczas uczyli się młodzi adepci czarnego sportu przyniosły sukcesy. Zapisał się na kartach historii jako legenda Stali Gorzów i Wybrzeża Gdańsk. Oprócz pamiętnego brązu (1973r.) i srebra (1979r.) z Chorzowa, zdobywał medale Drużynowych Mistrzostw Świata (1976 – srebro, 1972 / 1974 / 1978 / 1980 – brąz) i Mistrzostw Świata Par (1980 – srebro, 1973 / 1979 / 1981 – brąz), a także pięciokrotnie sięgał po tytuł Indywidualnego Mistrza Polski (1972, 1974, 1979, 1984, 1985). Wiele z jego historii w dzisiejszych realiach wydaje się niemożliwa. Jak ta, kiedy leżał po wypadku w szpitalu i "został porwany" przez Józefa Jarmułę. Były zawodnik Śląska Świętochłowice zaprosił Zenona Plecha do siebie na kawę, z której mistrz skorzystał. Jego brak został jednak zauważony i do gry weszła milicja. Karierę skończył wcześnie – mając 34 lata. – Byłem po prostu zmęczony – przyznał po latach.
Zawsze był skromny. Nie lubił rozmawiać o zarobkach w czasach jego startów, bo dla niego "pieniądz to rzecz nabyta". Do końca oddany Gdańskowi i żużlowi, zawsze na bieżąco z tym, co działo się na torach. Teraz już obserwować będzie te wydarzenia z niebiańskiego sektora. Spoczywaj w pokoju Mistrzu!
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!