Ronny Weis jest, można powiedzieć, jednym z głównodowodzących speedwayem w Miśni. Żużlowiec bierze odpowiedzialność za organizację klubowych wydarzeń, a ponadto sam wiernie zawsze bierze w nich udział. Po sobotnim turnieju zamienił kilka zdań z korespondentem portalu speedwaynews.pl.
Po relacji i galerii zdjęciowej czas na parę słów u samego źródła. Ronny Weis, jako jeden z organizatorów pierwszej w Niemczech imprezy żużlowej w sezonie 2020, wydawał się być zadowolony z jej przebiegu. Sam zresztą z powodzeniem w niej wystartował. – Myślę, że zdecydowanie było to bardzo udane wydarzenie. Szczególnie jeśli chodzi o tych najmłodszych zawodników. Generalnie impreza przeznaczona była właśnie dla tych młokosów i nawet dzieci. Turniej grupy 500cc to było tylko coś „extra” – jako dodatek. Zdecydowaliśmy się zorganizować coś dla tych młodych chłopaków, a także dziewczyn (wystąpiło ich aż pięć – dop. red.), ponieważ oni w tym trudnym czasie nie mogli w ogóle jeździć, ani trenować. Cieszymy się razem z nimi, że odjechali wreszcie pierwsze zawody. Cieszymy się również z zainteresowania turniejem przez polską prasę. Wiemy, że zorganizowaliśmy drugie zawody w Europie po czasie koronawirusa – mówił w rozmowie z naszym serwisem Ronny Weis, zwycięzca miniturnieju w klasie 500cc.
Ronny Weis (na środku) zwyciężył w najstarszej grupie zawodników
Doświadczony niemiecki żużlowiec zapytany został przez nas również o ważne aspekty, jakie były brane pod uwagę podczas przygotowań do sobotniego turnieju „Zawody Duchów”. Przypomnijmy, że u naszych zachodnich sąsiadów do końca sierpnia obowiązuje zakaz organizowania imprez masowych. – W normalnej sytuacji na zawody, które organizujemy, zapraszamy dobrych zawodników, jeśli chodzi o seniorów. Wtedy trzeba im zapłacić za to, że wystartują oraz za zdobyte punkty. Natomiast teraz, gdy nie możemy przyjmować kibiców, nie mamy żadnego dochodu z biletów. Więc przy takich ograniczeniach nie ma mowy o zrobieniu turnieju dla żużlowców dobrej klasy. Jedyną szansą są takie zawody jak te, które się u nas odbyły, gdzie pojechali młodzi. Oni nie pobierają opłat za start ani za punkty, bo cieszą się z możliwości jazdy. Uczestnicy klasy 500cc również pojechali nieodpłatnie. Dzięki temu mogliśmy to wszystko zorganizować, bo do opłacenia została tylko obsługa medyczna, spiker i służby techniczne – wyjaśniał Weis. – U nas w klubie jest dziesięciu młodziutkich zawodników, jeżdżących na małych motorkach. O, właśnie to jest jeden z nich, najmłodszy – powiedział, wskazując na chłopca zdającego plastron. – A ja jestem tutaj najstarszym rajderem – dodał ze śmiechem.
Jak wyglądałby sezon w Miśni bez ograniczeń spowodowanych pandemią? Plany były bardzo interesujące. – Gdyby nie koronawirus, startowalibyśmy jako klub MC Meissen w 1. Lidze czeskiej. W planie było wystawienie drużyny łączonej z czeskimi Chabarovicami. Ekipa miała składać się z dwóch naszych zawodników – Richarda Geyera oraz mnie i dwóch rajderów z Chabarovic. Jednak aktualnie te rozgrywki są zawieszone i nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle wystartują. W terminarzu widniała data 3 lipca. Miejmy nadzieję, że to się odbędzie, chociażby z miesięcznym opóźnieniem. Oprócz tego w planie były dwie tradycyjne imprezy – Autohaus Cup i Srebrna Łyżwa. Co z nimi – zobaczymy, co czas przyniesie. Na pewno warunek jest taki, że muszą być kibice – dodał Niemiec.
Dwa lata temu reaktywowano żużel w Lipsku. Mówiło się o pewnej współpracy tamtejszego klubu właśnie z Miśnią. Zapytaliśmy więc, czy wiadomo, jak obecnie wygląda ten temat. – Sytuacja tam jest można powiedzieć taka sama, jak u wszystkich niemieckich klubów na ten moment. Nie ma możliwości wpuszczania kibiców, więc nie ma zawodów. Niestety, na razie taka jest rzeczywistość. Miejmy nadzieję, że wszystko wróci do normy, a ja już teraz zapraszam na nasze rozgrywki na lodowej tafli – Drift On Ice, które organizujemy od późnej jesieni do końca zimy – zakończył Ronny Weis.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!