W piątkowy wieczór do Stolicy Dolnego Śląska wrócił Max Fricke. W przeszłości przez trzy sezony reprezentował on barwy Betard Sparty Wrocław.
Później jednak zabrakło dla niego miejsca, a on udał się do Zielonej Góry. Wraz z Falubazem zaliczył degradacją z PGE Ekstraligi, jak i spędził jeden sezon w 1. Lidze Żużlowej. Był tam wybijającą się postacią i szybko wrócił na najwyższy szczebel rozgrywkowy w Polsce. Nowym pracodawcą Australijczyka został ZOOleszcz GKM Grudziądz, gdzie jest drugim, zaraz po Nickim Pedersenie najskuteczniejszym zawodnikiem. Teraz wrócił na Stadion Olimpijski i został przywitany podobnie jak i Gleb Czugunow, choćby był zawodnikiem miejscowej drużyny.
– Czuję się tutaj dobrze. Miło jest wrócić do Wrocławia. Zawsze tutaj jest dobra zabawa i wsparcie ze strony publiczności. Wspaniale jest widzieć tych wszystkich ludzi i być mile widzianym z powrotem. Lubię tu jeździć, to zawsze jest trudny tor dla każdego. Sparta, jak widać po lidze, to niesamowicie mocna drużyna w tym sezonie. Więc to sprawia, że są strasznie ciężkimi rywalami. Tym razem miałem tylko dwa starty i myślę, że mogło być lepiej – powiedział Australijczyk po zakończeniu spotkania.
Docenił tych, o których się nie mówi
Kilka godzin przed rozpoczęciem zawodów przez Wrocław przeszła ściana deszczu. To sprawiło, że sam mecz stanął pod ogromnym znakiem zapytania, lecz gospodarze zrobili wszystko, by ten się odbył. To ostatecznie się udało tylko w połowie, gdyż ciemne chmury wróciły nad Stadion Olimpijski, a po rozegraniu kilku wyścigów zaczęło padać. Mecz zakończono po dziewiątym wyścigu, gdy ten odbywał się w strugach deszczu. Zawodnik zdecydował się podziękować gospodarzom, którzy wylewali siódme poty, pracując przy nawierzchni.
– Tor wydawał się w porządku. Zwłaszcza gdy widzieliśmy opady, które były wcześniej. Obsługa toru wykonała kawał dobrej roboty, przygotowując go do rozpoczęcia meczu. Niestety deszcz w połowie spotkania zniweczył wszystko i mecz przerwano po dziewiątym biegu. Ale ogólnie miło jest wrócić. Potrzebowałem kilku wyścigów, by z powrotem czuć się dobrze na tym torze – zakończył Max Fricke.
Uczestnik tegorocznej batalii o tytuł najlepszego zawodnika świata na Dolnym Śląsku zdobył trzy punkty. W swoim pierwszym starcie zdołał przeciąć linię mety przed Maciejem Janowskim, zaś w drugim musiał uznać wyższość obu przedstawicieli swojego byłego pracodawcy. Dla Betard Sparty Wrocław Fricke zdobył 340 punktów i aż 48 bonusów. Zdecydowanie najlepszy był dla niego sezon 2019, kiedy to po raz pierwszy w historii swoich startów w PGE Ekstralidze mógł pochwalić się średnią powyżej 1.800 punktu na bieg. Aktualnie jest ona zdecydowanie większa, gdyż przekracza 2.000, a sam zawodnik zajmuje czternaste miejsce wśród najskuteczniejszych zawodników.
Oferta na żużel -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!