Sezon 2018 był przeciętny dla Valentina Grobauera. Reprezentant Niemiec nie mógł liczyć na zbyt wiele startów w 2. Lidze Żużlowej, nie osiągnął medali, choć miał na to szanse na krajowym i międzynarodowym podwórku. Na pocieszenie został mu tytuł Mistrza Bundesligi.
W czasach juniorskiego ścigania w Niemczech, Grobauer należał do czołówki tamtejszej formacji do lat 21, lecz ciągle pozostawał w cieniu swoich kolegów – Roberta Lamberta, Michaela Hartela czy braci Marka i Erika Rissów. Potwierdzają to wyniki Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Niemiec, w których Grobauer na podium stał trzykrotnie (2012, 2014, 2015) zdobywając za każdym razem brązowy medal.
Obecnie do seniorskiej czołówki brakuje mu dość sporo, ale nie można mu odmówić ambicji i woli walki. Na pewno nie zamierza się poddawać, a w rozmowie z naszym portalem opowiada m.in. o planach związanych z dalszą jazdą dla bydgoskiej Polonii.
Konrad Cinkowski (speedwaynews.pl): W 2016 roku zadebiutowałeś w polskiej lidze startując dla Kolejarza Opole. Dlaczego więc po ledwie jednym sezonie, gdy włodarze chcieli Cię zatrzymać zdecydowałeś się na przejście do Rawicza?
– Mogłem zostać w Opolu. Szanse na jazdę były jednak małe, więc postanowiłem odejść i poszukać nowej opcji.
Patrząc na twoje wyniki, a raczej końcową średnią to możesz być zadowolonym z tego kroku. Z drugiej strony pojechałeś w Rawiczu tylko w sześciu meczach. Zatem według Ciebie była to dobra decyzja, by zmienić klub?
– To był dobry sezon. Czułem się naprawdę dobrze, a mała ilość spotkań spowodowana była moim upadkiem i kontuzją, która wymusiła operację obojczyka. To spowodowało u mnie sześciotygodniową przerwę.
Teraz znów zmieniłeś pracodawcę i podpisałeś kontrakt w Bydgoszczy. Ledwie cztery mecze na twoim koncie, więc chyba śmiało możemy mówić, że to była… fatalna decyzja?
– Od początku obserwowałem waszą ligę, by coś znaleźć. Udało się, by podpisać kontrakt w Bydgoszczy. Podoba mi się ten tor, a dodatkowo ludzie wokoło są bardzo pomocni i mogę powiedzieć, że jest mi tam dobrze.
Co zrobisz w listopadzie? Masz ważny kontrakt w Bydgoszczy, ale bez perspektywy startów raczej nie wyobrażam sobie, abyś chciał tam zostać. Nowy klub? Bo raczej rezygnacja ze startów w Polsce w grę nie wchodzi?
– Podpisałem tutaj kontrakt na trzy lata, więc co najmniej do 2020 roku zostaję w Bydgoszczy. Chcę się w stu procentach przygotować do jazdy w następnych sezonach, szczególnie na domowym torze. Pragnę rozwijać się razem z tą drużyną.
Jak oceniasz w ogóle sezon w swoim wykonaniu? Brak regularnych startów w Polsce, brak medali zarówno na arenach krajowych i międzynarodowych. Na pocieszenie niejako zostało złoto Drużynowych Mistrzostw Niemiec…
– Zrobiłem wszystko, co mogłem, aby moje wyniki były na dobrym poziomie. Za każdym razem starałem się ze wszystkich sił. Straciłem jednak mechanika, który był u mnie na pełnym etacie, ale udało się, że wrócił na ostatnie zawody, na których mogłem skupić się na jeździe i osiągnięciu dobrego rezultatu. Łatwo jednak nie było, pracowaliśmy z przyjacielem oraz moim tatą. Zrobili oni dobrą robotę i mam znakomity team.
Pozostajesz w cieniu wielu reprezentacyjnych kolegów, nie możesz się nigdzie przebić. W czym tkwi problem?
– To bardzo proste. Potrzeba więcej startów na różnego rodzaju torach.
Jak widzisz w ogóle przyszłość niemieckiego żużla? Są perspektywy na następców najstarszych obecnie zawodników?
– Oczywiście, że są. Trzeba tylko ciężko pracować i pozytywnie patrzeć w przyszłość.
Dziękuję za rozmowę i życzę pomyślności w sezonie 2019, aby przede wszystkim omijały Cię kontuzje.
– Dziękuję i do zobaczenia.
Współpraca: Dawid Gruntkowski
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!