Jednym z tych, który otarł się o awans do SEC podczas turnieju challenge w Krško był Václav Milík. Dziś wiadomo już, że Czech został doceniony „dziką kartą” na cały cykl. Zobaczcie, co powiedział nam po zakończeniu zmagań w Słowenii.
Słaby początek
Sympatycznemu Czechowi ewidentnie zabrakło punktów z pierwszej fazy zawodów SEC Challenge. Ostatecznie skończył z ośmioma „oczkami”, co okazało się wynikiem za małym o dosłownie jeden punkt, by myśleć o dalszych szansach. Inna sprawa, że gdyby nie „jedynka” Adama Ellisa w ostatnim jego wyścigu, to aż sześciu żużlowców (w tym Milík) walczyłoby w mini turnieju o miejsce premiowane awansem.
– Chyba po prostu mieliśmy złe dopasowanie na początku. Nie dogadaliśmy się z moim teamem na początku. Dwa biegi nie poszły mi tak, jak to bym zakładał. Wprowadziliśmy później zmiany, które przyniosły oczekiwany efekt, ale zabrakło zdecydowanie punktów z tych dwóch pierwszych wyścigów. Tylko jeden punkt i wszystko byłoby inaczej – mówił nam Milík po challenge’u.
Czy w tym roku przykładał większą niż zwykle wagę do starań o SEC? Przypomnijmy, że finałowa runda odbędzie się na jego terenie. – Tak naprawdę staram się o to, jak co roku. Druga sprawa, że w tym sezonie jazda idzie mi naprawdę bardzo dobrze i chciałem awansować do mistrzostw Europy właśnie z turnieju challenge. Nie udało się, szkoda. Chciałem pokazać się z jak najlepszej strony – dodał. Dziś wiemy jednak, że Czech otrzymał od organizatorów cyklu stałą dziką kartę i jego tegoroczna postawa została więc doceniona. (pełna stawka cyklu TUTAJ)
Problemy z torem? Niby tak, a niby nie…
Zapytaliśmy Vaszka również o początek zawodów w Krško, który dość mocno się opóźnił. Powodem, jak się okazało były protesty zawodników, co do stanu nawierzchni. Czy ta rzeczywiście była problematyczna?
– No, jakby to powiedzieć… Niby tor nie wyglądał, tak jak powinien. Ostatecznie okazało się, że wcale nie jest tak źle. Dało się przecież normalnie jechać. Na treningu było delikatnie za dużo luźnego materiału. Fajny tor, ale tym razem był dość trudny do walki. Bardzo ciężka szpryca leciała spod koła i wyprzedzanie nie było zadaniem łatwym. Generalnie okej. Pierwsze i trzecie pole wyraźnie lepsze od drugiego i czwartego, ale jakby nie patrzeć – to było równe dla wszystkich. Ja jakbym miał odpowiednie przełożenia na pierwsze dwa biegi, to na pewno bym sobie poradził – wyjaśniał Milík.
Pardubice – SEC przyciągnie bardziej?
Wbrew tradycji z ostatnich lat, coroczny „super weekend” w Pardubicach nie zostanie rozpoczęty finałem IMŚJ. Wszystko związane ze zmianą promotora SGP, który przekształcił te rozgrywki w SGP2. W miejsce tych zawodów na czeskiej ziemi pojawi się finałowa runda SEC. Czy Vaszek uważa, że wpłynie to in plus na piątkową frekwencję?
– Pewnie tak. Wiemy, że od kilkudziesięciu lat impreza w Pardubicach trwa od piątku do niedzieli. Moja obecność tam będzie na pewno magnesem dla kibiców. Będą to duże zawody, które na pewno mogą przyciągnąć sporą ilość fanów.
German Speedway Masters
16 czerwca wystartował cykl GSM, w który miał wziąć udział Milík. W ubiegłorocznej edycji pilotażowej Czech bronił barw Vier Tore Neubrandenburga, z którym jak mówił w wywiadzie – jest sentymentalnie związany. W zawodach w Olching jednak nie wystąpił, ale jak podkreśla, liczy na uczestnictwo w kolejnych dwóch turniejach.
– Na pewno tak. Dogadałem się z organizatorami. Swoją drogą, bardzo profesjonalnie przeprowadzają te imprezy. Bardzo chętnie będę brał udział w kolejnych rundach. Teraz również bym wziął udział, ale zdarzyło się tak, że miałem mecz w Szwecji akurat w czwartek. Następnym razem na pewno się pojawię! – skwitował czeski rajder.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!