Sezon 2017 był bardzo udany dla Vaclava Milika. Czech zajął drugie miejsce w Indywidualnych Mistrzostwach Europy, a swoją postawą znacznie pomógł Betard Sparcie Wrocław w zajęciu drugiego miejsca w Drużynowych Mistrzostwach Polski.
Pokazał się również z dobrej strony podczas kilku turniejów cyklu Speedway Grand Prix. W rodzinnych Czechach, na praskiej Markecie stanął na najniższym stopniu podium, startując z „dziką kartą”. Jako rezerwowy zanotował występy w Gorzowie i Toruniu, gdzie kolejno otarł się o półfinał i się w nim zameldował.
Sporo spekulowano o stałej „dzikiej karcie” dla „Vaszka” na rozpoczynający się w sobotę na PGE Narodowym sezon SGP. Ostatecznie musiał on zadowolić się pozycją drugiego rezerwowego serii, a o stały udział będzie musiał powalczyć samodzielnie. Pierwszy, niezwykle ważny dla niego etap eliminacji, odbędzie się już 19 maja we włoskim Lonigo. W tym roku o awans z tej rundy będzie trudniej, ponieważ zrezygnowano z rozgrywania półfinałów i bezpośrednio do SGP Challenge przejdzie tylko trójka zawodników. Do rozdania pozostanie jeszcze jedynie kilka zaproszeń. – W eliminacjach do Grand Prix będę jechał w Lonigo. Dobrze, że dużo trenowaliśmy we Wrocławiu. Jeszcze mam kilka meczów do tych zawodów. Chcę mniej więcej popróbować, żeby było naprawdę ok. Cała kariera musi już teraz zmierzać do Grand Prix. Bardzo chciałbym tam jeździć, więc muszę jeszcze dużo próbować, bo jak wchodzi tylko trójka zawodników, to jest naprawdę mało. Tam nie ma czasu na błędy, trzeba po prostu jechać. Do tego zmierzam – mówi, przed kwalifikacjami do przyszłorocznych zmagań w ramach Indywidualnych Mistrzostw Świata, Vaclav Milik.
5 maja we włoskim Terenzano odbył się turniej Challenge do tegorocznych Indywidualnych Mistrzostw Europy. Awans to cyklu finałów wywalczyła najlepsza piątka, w której miejsce zajął rodak naszego rozmówcy, Josef Franc. Tym samym w zmaganiach o prymat na Starym Kontynencie będzie walczyć dwóch reprezentantów Czech. To dobry znak, zwłaszcza, że w tym sezonie zrezygnowano z rozgrywania Drużynowego Pucharu Świata, a format zawodów w ramach Speedway of Nations, zakłada walkę duetów. Szanse na awans do finału i dobry rezultat reprezentacji Czech zatem rosną. – Oglądałem zawody z Terenzano i jestem z tego bardzo zadowolony. Po prostu „Pepa” Franc „odpalił” i dobrze, że jest ktoś drugi, bo teraz, gdy pojedziemy w Speedway of Nations, to mam „parowego”. Moim zdaniem dobrego, bo we Włoszech w pierwszych startach miał 0,1,2,3. Pod koniec turnieju widać było już jednak, że nabierał prędkości i czuł się pewnie. Dobrze jest też zatem, że do tego Speedway of Nations ktoś jest, ale z drugiej strony jestem zadowolony z tego, że będziemy jechać w SEC-u i mamy drugiego zawodnika czeskiego. Chodzi o to, aby ten czeski żużel delikatnie podniósł się dalej do góry i aby pojawiali się następni, młodzi chłopacy, którzy chcieliby w Czechach jechać – dodał, z nadzieją na rozwój „czarnego sportu” w swoim kraju.
Josef Franc w ostatnim czasie notuje bardzo dobre występy. Oprócz awansu do finałów cyklu Speedway European Championship, wygrał turniej Prague Open oraz pierwszy finał Indywidualnych Mistrzostw Czech na praskiej Markecie. Z kompletem punktów prowadzi on zatem w klasyfikacji generalnej, a nasz rozmówca traci do niego trzy punkty. Szanse na niwelowanie strat dostanie już w najbliższą niedzielę w Koprzywnicy. Tam bowiem odbędzie się 2. runda zmagań czeskiego czempionatu. – Wydaje mi się, że w Koprzywnicy będę już odrabiał. Nie chcę powiedzieć, że w Pradze „Pepa” jechał źle, a wręcz bardzo dobrze, ale ja tam dużo zmieniałem. Właśnie chciałem dojść do tego, żeby mi wszędzie „jechało”. Nie mogę sobie próbować na lidze polskiej, bo tam punkty są ważne. W Czechach też liczy się to, aby wywalczyć mistrzostwo, ale chciałem po prostu czegoś popróbować w tamtych zawodach. Dużo zmienialiśmy. W końcu trafiłem na ostatnie dwa biegi, które wygrałem. Wtedy znalazłem to, co działało tak, jak powinno. Jest ok., dużo testowałem, ale „Pepa” w tym sezonie jest naprawdę dobry i u nas mówi się, że jest jak wino – zakończył, komplementując rywala z toru, Vaclav Milik.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!