Cellfast Wilki Krosno wysoko przegrały w Częstochowie. Dla Mateusza Świdnickiego był to wyjątkowy mecz. Wrócił na rodzimy tor, lecz ponownie zaliczył słaby mecz. Po meczu skomentował swoje dotychczasowe występy.
Trudny początek w nowym klubie
Świdnicki w piątkowym spotkaniu pojawił się pod taśmą tylko dwukrotnie. W pierwszej gonitwie zdobył 2 „oczka”, lecz w drugim starcie nie zdobył punktów i przyjechał daleko za rywalami. Z racji, że Wilki wysoko przegrywały, to sztab szkoleniowy zdecydował ratować wynik rezerwami taktycznymi. Mateusz nie dostał więcej szans. Sam zawodnik przyznaje, że częstochowski tor przypominał ten, na którym 21-latek startował w poprzednich sezonach. – Uważam, że tor był podobny do tego na którym ścigałem się w tamtym roku. Dostałem dzisiaj w meczu dwie szanse. Pierwszy bieg był całkiem dobry i byłem z niego zadowolony. W kolejnym jednak przyjechałem ostatni. Później już zostałem zmieniany i zakończyłem swój udział w zawodach. Jestem takim zawodnikiem i tak zostałem nauczony, żeby najpierw szukać winy w sobie, a dopiero później w sprzęcie. Wiem, że w mojej jeździe jeszcze daleko do tego, aby było idealnie. Kto się zna na żużlu, to może zaobserwować, że nie mam tej prędkości – powiedział niepocieszony zawodnik Cellfast Wilków.
Pod koniec zeszłego sezonu wiadome było, że Tauron Włókniarz nie przedłuży kontraktu Świdnickiego. Zawodnik kończył wiek juniora i postanowił wybrać angaż u beniaminka z Krosna. Mateusz uważa, że był to dobry wybór. – Cieszę się, że wybrałem Krosno, ponieważ nie lubię chodzić na łatwiznę. Wiedziałem, że będzie ciężko, ale wolę być na siebie zły, że poszedłem za wysoko niż na to, że poszedłem za nisko. Jestem zmotywowany do ciężkiej pracy. Jest naprawdę bardzo trudno, ale wierzę, że jazda na tamtym torze pozwoli mi się stać lepszym zawodnikiem – wyjaśnił swoją decyzję.
Problemy z domowym obiektem
Krośnianie na własnym obiekcie odjechali do tej pory 2 spotkania. Oba zakończyły się dość niespodziewanie wygranymi gospodarzy. Świdnicki jednak zdobył w nich odpowiednio 0 i 2 punkty. Łącznie odjechał zaledwie 5 wyścigów. Tor przy ul. Legionów był trudny i wymagający, lecz jak przyznaje sam zawodnik nie jest zły. – W moim wykonaniu te mecze były bardzo słabe. W czwartek z Toruniem czułem, że ja sam zawaliłem. Źle się czułem w tamtym dniu. W niedzielę, jeśli chodzi o jazdę, było już lepiej, ale niestety punktowo również było słabo. Przede mną i moim teamem jest jeszcze naprawdę sporo pracy. Szczęście mi też nie sprzyja. W Krośnie dwa razy prowadziłem w biegu i dwa razy był on przerwany. Później już ze startu nie było nic. Na razie nic się nie układa po mojej myśli, ale się nie poddaję, bo to jest najgorsze co bym mógł teraz zrobić. Wracając do tematu toru, uważam, że on nie jest zły. Widziałem komentarze, że był dziurawy czy niebezpieczny. Według mnie on był naprawdę „okej”. Było widać tam jakieś dziurki, ale jak się odpowiednio ustawiło motocykl, to szło tam przejechać bez żadnych pociągnięć motocykla – skomentował domowe spotkania Świdnicki.
Wychowanek Włókniarza jest jedynym zawodnikiem U24 w drużynie z Krosna. To daje mu komfort psychiczny, że na treningach nie musi walczyć o skład. Sztab szkoleniowy Wilków obdarował Świdnickiego zaufanie, za które młody zawodnik chce jak najszybciej się odwdzięczyć. – Wiem, że mam zaufanie sztabu i bardzo chciałbym ten kredyt zaufania spłacić. Wiem, jak sztab szkoleniowy we mnie uwierzył i teraz muszę dać od siebie lepszą jazdę. Muszę jeszcze trochę popracować nad sprzętem i powinno się to wszystko jakoś skleić w całość – z optymizmem przyznał 21-latek.
Szwecja na ratunek?
Nowy nabytek Wilków w minioną środę wystartował także w Szwecji. Na torze w Hallstavik również nie poszło Mateuszowi. Wystąpił trzykrotnie, lecz przy swoim nazwisku nie zapisał choćby punktu. Był to dla Świdnickiego debiut w Bauhaus-Ligan i młody zawodnik liczy, że dostanie w przyszłości kolejne szanse. – Potrzebuję jeździć, aby się budować. Pojechałem do Szwecji pierwszy raz, to były moje pierwsze zawody tam. Tor w Hallstavik mi się spodobał, mimo że trzy razy przyjechałem ostatni. Jest on bardzo techniczny. Jak tylko dostanę telefon ze Szwecji, że mam przyjechać, to jestem gotowy – dodał zawodnik Smederny Eskilstuna.
Kolejne spotkanie Cellfast Wilki pojadą 21 maja przed własną publicznością. Do tego meczu jeszcze sporo czasu. Spotkanie z ebut.pl Stalą będzie doskonałą okazją dla Świdnickiego, żeby zmazać plamę po dotychczasowych występach. Dla krośnian będzie to kolejny bardzo ważny mecz w kontekście zapewnienia sobie utrzymania. Spotkanie w Częstochowie pokazało, że beniaminkowi będzie niezwykle trudno o ligowe punkty na wyjazdach. Podopieczni Ireneusza Kwiecińskiego muszą zatem uczynić z domowego toru prawdziwą twierdzę.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!