Aleksandr Łoktajew po dwóch udanych latach w Poznaniu postanowił zmienić otoczenie i przenieść się do bydgoskiej Polonii. Na co będzie go stać?
Aleksandr Łoktajew od początku swojej kariery miał łatkę ogromnego talentu. Potwierdzają to jego wyniki, bowiem już w wieku osiemnastu lat był podstawowym zawodnikiem ekstraligowego Falubazu Zielona Góra. Warto jednak pamiętać, że wówczas nie było ani przepisu o zawodniku U-24 ani możliwości wystawienia zagranicznych juniorów. Rok później po raz pierwszy w karierze reprezentował Polonię Bydgoszcz. Zaliczył kilka naprawdę udanych występów, a cały sezon zakończył z przyzwoitą średnią 1,671 punktu na bieg. I właśnie na takim poziomie też punktował przez kolejne dwa sezony. Później Ukrainiec popadł w różnego rodzaju kłopoty, a nawet był za rok zawieszony za wykrycie w organizmie niedozwolonych substancji. Wydawało się, że z wielkiego talentu nic już nie będzie, bowiem po powrocie stał się pierwszoligowym średniakiem.
Mały przełom nastąpił w sezonie 2020, kiedy stał się liderem Orła Łódź, zdobywając 2,111 punktu na bieg. Następny rok jednak znowu był mniej udany i pożegnał się z Łodzią. Postanowił zrobić krok wstecz i dołączył do wówczas II-ligowego PSŻ Poznań. W związku z wojną rosyjsko-ukraińską jednak w ogóle nie startował. Mimo to, „Skorpiony” poradziły sobie bez niego, a on dołączył do zespołu już na zapleczu elity.
I to właśnie w Poznaniu doszło do prawdziwego odrodzenia Łoktajewa. W sezonie 2023 był prawdziwym liderem PSŻu, zdobywając prawie 2,200 punktu na bieg. Początek kolejnej kampanii był dla niego niezbyt udany i miał problem z osiągnięciem dwucyfrowego dorobku. Nagle jednak nastąpiło przebudzenie i od połowy sezonu był wręcz nie do zatrzymania – w ostatnich jedenastu meczach tylko raz zdobył mniej niż dziesięć punktów!
Dawał się we znaki bydgoszczanom
Było jasne, że taka postawa nie przejdzie niezauważona przez bogatsze kluby Metalkas 2. Ekstraligi. Szczególną uwagę na Ukraińca zwrócił Jerzy Kanclerz, kiedy podczas meczu z jego Abramczyk Polonią Bydgoszcz Łoktajew dzielił i rządził na torze przy Sportowej. Jak powiedział w podcaście „Mówi się żużel” u Jacka Dreczki, sternik bydgoszczan już wtedy złożył mu pierwszą propozycję. Przyznał też, że przez jakiś czas prowadził obserwację i analizę bydgoskiego toru i zawodników, tak aby jak najlepiej zrozumieć jego geometrię. Jak mogliśmy zauważyć, wyciągnął z tego niezwykle trafne wnioski, bowiem zdobył aż szesnaście punktów w sześciu startach. Drugi raz przyjechał do Bydgoszczy przy okazji ćwierćfinału. Tam było minimalnie słabiej, bowiem jedenaście punktów z bonusem. Warto jednak zauważyć, że był nieuchwytny dla gospodarzy w biegach w których dojeżdżał do mety.
Nowy król toru przy Sportowej?
Ostatecznie Jerzy Kanclerz dopiął swego i Łoktajew podpisał dwuletnią umowę z Abramczyk Polonią. Kibice już nie mogą się doczekać, aby zobaczyć czy Ukrainiec nadal będzie w tak widowiskowy sposób zdobywać punkty na bydgoskim owalu. Jak wspomnieliśmy wcześniej, postawa Łoktajewa w Bydgoszczy była co najmniej imponująca. Dość powiedzieć, że bezradny w starciach z nim był sam król bydgoskiej orbity, czyli Krzysztof Buczkowski. W czterech pojedynkach, aż trzy razy górą był Łoktajew.
Największe wrażenie na widzach zrobił jednak w biegu siódmym wspomnianego ćwierćfinału. Po nieudanym starcie musiał przebijać się z dalszych pozycji. Gdy wydawało się, że Kai Huckenbeck jadąc pod samą bandą nie da się już wyprzedzić, to Łoktajew…pojechał jeszcze szerzej i „połknął” Niemca, pewnie mknąć po trzy punkty. Popis też dał w końcówce meczu. Wydawało się, że po fatalnym upadku spowodowanym przez Mateusza Szczepaniaka nie będzie zdolny do dalszej jazdy. Łoktajew nie tylko wyszedł bez szwanku, lecz nie dał się pokonać żadnemu rywalowi w dwóch ostatnich biegach.
Skuteczny na trasie, a przede wszystkim na starcie
„Sasza” zdecydowanie odkrył patent na bydgoski owal, polegający na wręcz ekstremalnie szerokim pokonywaniu obydwu łuków. Co jednak ciekawe, 31-latek jest przede wszystkim rewelacyjnym startowcem. Jak podawał na swojej stronie Rafał Gurgurewicz, miał drugą najlepszą skuteczność na starcie w całej lidze. To może być kluczowy aspekt, bowiem Łoktajew nie tylko najlepiej dobiera ścieżki na torze w Bydgoszczy, ale też zazwyczaj najszybciej do nich dojeżdża. Ta kombinacja może sprawić, że będzie w meczach domowych jeszcze silniejszym punktem Abramczyk Polonii niż Krzysztof Buczkowski, który wygrywał wiele wyścigów mając problemy z wyjściami spod taśmy.
Jak jednak wiadomo, umiejętność szybkiego puszczania sprzęgła jest przydatna na każdym torze. Może to być kluczowe w kontekście meczów wyjazdowych. Dobry start jest szczególnie istotny na długich torach w Krośnie czy Rzeszowie, gdzie o wiele trudniej wyprzedzać na trasie, nawet jeśli dysponuje się odpowiednią prędkością. Właśnie na torze przy Hetmańskiej w zeszłym sezonie czuł się rewelacyjnie, zdobywając czysty komplet piętnastu punktów.
Kibice w Bydgoszczy też mogą być spokojnie jeśli chodzi o postawę Łoktajewa pod presją. W zeszłorocznej fazie play-off był on bowiem najlepszym zawodnikiem ligi, zdobywając w nich średnio ponad 2,4 punktu na bieg. W każdym meczu zdobywał co najmniej dziesięć punktów i w aż czterech biegach przyjeżdżał przed obydwoma rywalami.
Biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki, wydaje się że nic nie stoi na przeszkodzie, aby Łoktajew wykonał kolejny krok do przodu w swojej karierze i został w 2025 roku prawdziwą gwiazdą Metalkas 2. Ekstraligi.
Miecz obosieczny?
Kibice w Bydgoszczy mogą w Łoktajewie widzieć młodego Emila Sajfutdinowa. Rosjanin jadąc z Gryfem na plastronie czarował swoją niezwykle efektowną, a przede wszystkim efektywną jazdą. Taka jazda jest jednak obarczona ogromnym ryzykiem. Łoktajew jadąc przy Sportowej jedynie dwanaście w kilku biegach odbijając się od bandy miał czasem problemy z opanowaniem motocykla. Zaliczył też dwa upadki, choć jeden z nich był wynikiem jego błędu po starcie, a drugi był rezultatem pomyłki Mateusza Szczepaniaka. Teraz okazji do jazdy na tym torze będzie mieć aż cztery razy więcej, więc siłą rzeczy będzie bardziej narażony na takie niebezpieczne sytuacje.
Również z łatką czarodzieja toru przy Sportowej przyszedł do Abramczyk Polonii rok temu Kai Huckenbeck. Niemiec również jest znany z efektownej, a zarazem ryzykownej jazdy pod samym płotem i kilka razy w tym roku mógł przekonać się o niebezpieczeństwie takiego stylu jazdy. Po paru upadkach, uczestnik cyklu Grand Prix zablokował się psychicznie i nie potrafił w pełni pokazać swojego potencjału aż do meczu finałowego.
Jedno jest pewne – sympatycy Abramczyk Polonii Bydgoszcz sezonie z Łoktajewem w składzie z pewnością nie będą mogli narzekać na nudę! Pierwsza okazja do sprawdzenia się dla niego w oficjalnych zawodach już 30 marca. Wtedy bowiem w Bydgoszczy odbędzie się Kryterium Asów.
Aleksandr Łoktajew
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!