25 czerwca po meczu derbowym 11. kolejki 1. Ligi Żużlowej pomiędzy InvestHousePlus PSŻ Poznań, a Arged Malesą Ostrów Wielkopolski na dosyć obszerny wywiad dla naszej redakcji zgodził się jeden z liderów drużyny gości, Tobiasz Musielak.
– Antoni Lehmann (speedwaynews.pl): Tobiasz, jak oceniasz to dzisiejsze spotkanie?
– Tobiasz Musielak (Arged Malesa Ostrów Wielkopolski): Mówi się, że metr przed toaletą nie doniesione, także w moim przypadku. Całe zawody w miarę to wyglądało, a później w piętnastym biegu popełniłem błąd z ustawieniem zapłonu i poszedłem za bardzo do góry zamiast do przodu. Absolutnie tutaj czuję się bardzo winny niestety.
– Będąc przy okazji tego piętnastego wyścigu, działo tam się bardzo dużo na dystansie. Jak to wyglądało z Twojej perspektywy?
– No szkoda, że ja w niej tak do końca nie uczestniczyłem. Tak jak mówiłem, popełniłem błąd z ustawieniem zapłonu i zostałem na starcie. Dokładając też to, że gdy zamkną cię z pierwszego pola to ciężko jest coś zrobić, więc to moja wina i biorę to na siebie.
– W tym biegu mieliście teoretycznie lepszy układ. Jak Twoim zdaniem to wyglądało z polami startowymi?
– To tylko teoria. Też Oliver w jednym wyścigu tam widziałem pojechał fajnie z czwartego pola. W sumie tutaj też jak siedzisz w parkingu, nie wiesz do końca co się dzieje. Widzisz tam jeden na piętnaście wyścigów, więc ja nie jestem w stanie powiedzieć, które pola były lepsze.
– Wspomniałeś wcześniej, że czujesz się winny. To oznacza, że 10 punktów to nie jest wynik, który Cię zadowala?
– No tak, ja tu nie jestem po to, żeby 10 punktów zdobywać, jestem tutaj po to, żeby zrobić ich więcej i zapewnić drużynie zwycięstwo. Od zawodnika z numerem jeden jednak mimo wszystko oczekuje się więcej tych punktów i wiadomo, że nie chcę na siebie nakładać niepotrzebnie presji, ale też wiem na co mnie stać i 0 punktów w biegu to dla mnie ogólnie tragedia.
– Mimo wszystko, dzisiaj już było chyba lepiej niż ostatnio jeżeli chodzi o Twoją indywidualną postawę. Co sądzisz?
– Tak, już jest lepiej. Motor naprawdę spisywał się bardzo dobrze, tylko ja tutaj spartoliłem ten zapłon na końcu. Niepotrzebnie go dotykałem w ogóle, bo poprzednie starty nawet jak przegrałem moment to dojeżdżałem i byłem szybciej na tym wjeździe w pierwszy łuk.
– Co możesz powiedzieć o dzisiejszym torze, bo chyba dużo czasu minęło od Twojej ostatniej wizyty na tym obiekcie?
– No tak. Ja tu byłem ostatnio dawno temu, jeszcze przed przebudową. Natomiast odpowiadając co do toru to uważam, że nie ma co narzekać. Tor był dla wszystkich równy i nie był mocno wymagający.
– Na ten moment zajmujecie siódme miejsce w tabeli ligowej. Przed Wami ciężki weekend, najpierw czeka starcie na własnym obiekcie z Bydgoszczą, a dzień później udacie się do Zielonej Góry. Co możesz powiedzieć o tych nadchodzących spotkaniach?
– Mogę powiedzieć, że będzie to intensywny weekend, ponieważ mamy mecze z teoretycznie najmocniejszymi rywalami, więc to będą bardzo ciężkie zawody. Celem jest zdobycie jakichkolwiek punktów. Szczególnie ten domowy mecz z Bydgoszczą. Wiadomo, że z Zieloną Górą będzie ciężko coś zrobić, ale na pewno nie oddamy pola przeciwnikom.
– Zapytam tak z zupełnie innej strony. Może pamiętasz mecz pomiędzy Spartą Wrocław a Unią Leszno. Byłeś wtedy w studiu meczowym. Po spotkaniu kibice leszczyńscy zaczęli skandować Twoje imię i nazwisko. Spodziewałeś się takiej sytuacji i jak bardzo miłe to było dla Ciebie uczucie?
– Bardzo, bardzo miłe, bo w sumie kibice pamiętają i też mieszkam w Lesznie cały czas, więc znam te twarze. Jeszcze raz powtórzę, dla mnie to było bardzo miłe i trochę się nieswojo czułem, bo nie chcę powiedzieć, że skradłem show drużynie Unii, ale kiedy usłyszałem swoje imię i nazwisko to poczekałem, aż chłopacy podziękują kibicom. Dopiero potem podszedłem, to się bardzo szanuje. Bardzo dziękuję kibicom za to, że tak nadal mnie wspierają i pamiętają o mnie. Wielki szacunek.
– Zostając w tym temacie. Czy bierzesz gdzieś w przyszłości pod uwagę ewentualny powrót?
– Ja powiem tak. Żużel jest zbyt spontaniczną dyscypliną, więc nie wiem. Oczywiście, że chciałbym wrócić kiedyś do swojego domu, ale nie mogę też tak przegrywać piętnastego wyścigu skoro marzę o powrocie do Ekstraligi. Muszę się poprawić i inaczej nastawić mentalnie i powinno być lepiej.
– W tym sezonie zostały nieco poluźnione zasady ruszania się pod taśmą i przerywania wyścigów. Jest znacznie luźniej według Ciebie?
– Ciężko stwierdzić. Dostałem „warning” po biegu, więc to spoko, bo w sumie ten bieg wygrałem. Ogólnie uważam, że tak jest lepiej dla dyscypliny, bo po co zatrzymywać w ten sposób jak było to robione chociażby w poprzednim sezonie. Wydaje mi się, że ta zmiana jak najbardziej na plus.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!