Speedway of Nations to nowy produkt brytyjskiego właściciela praw do organizacji Speedway Grand Prix oraz Drużynowego Pucharu Świata. Dla zdecydowanej większości, zwłaszcza polskiej, ten nowy rodzaj rozgrywek to twór, który ma przerwać hegemonię „Polskiej Husarii”. I swój cel osiąga.
Nie będę w tym tekście krytykować Speedway of Nations. Nie zgodzę się z teorią, rozpowszechnianą zwłaszcza w kraju nad Wisłą, że powstało to przeciw polskiej federacji, czy też dominacji w tradycyjnym Pucharze Świata, w którym to występowało w każdej ekipie pięciu zawodników. SoN powstał raczej po to, by dać szansę innym krajom na sukces lub też na pokazanie się z jak najlepszej strony żużlowcom, z takich krajów jak Francja z rewelacyjnym (moim zdaniem) Bellego na czele. I o dziwo, w tych nowych rozgrywkach, do gry wkroczyły te państwa, które wcześniej z powodu braku 5 zawodników wysokiej klasy, nie odgrywały znaczącej roli w walce o podium. Mam tu na myśli Rosję czy Wielką Brytanię.
Przy starej formule "drużynówki" praktycznie co roku skład finału był niezmienny. Polska, Dania, Australia i jedna ekipa, której udało się wywalczyć ten finał we wcześniejszych bataliach. Uważam, że to było nudne. Teraz są emocje. Nie ma zdecydowanych faworytów, a to że nasza "Husaria" w końcu zaczęła mieć "pod górkę", jest tylko ozdobą tego widowiska. Pomijam wszelkie przywiązanie w stosunku do barw, do „biało-czerwonej” reprezentacji. Liczy się tylko to, jak śmigają po torze. Bo w sporcie chodzi o to, żeby cieszył i przynosił rozstrzygnięcia w sprawiedliwych warunkach. Żałuję, że Drużynowy Puchar Świata zakończył swój żywot, ale cieszę się, że przy okazji Speedway of Nations można delektować się takimi wyścigami.
Enjoy!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!