Trener Janusz Ślączka nie miał spokojnego, niedzielnego wieczoru. Jego Krono-Plast Włókniarz Częstochowa przegrał w Toruniu 41:49, a w parku maszyn trzeba było gasić niejeden pożar. - Konieczna była szybka reakcja - przyznał trener "Lwów".
Atmosferę w drużynie Krono-Plast Włókniarza Częstochowa można kroić nożem. Podopieczni Janusza Ślączki wciąż nie są pewni pozostania w PGE Ekstralidze na sezon 2025. W Toruniu wywalczyli punkt bonusowy, ale więcej niż o wyniku, mówi się o bójce pomiędzy teamami Leona Madsena i Mikkela Michelsena.
Zapytaliśmy trenera Janusza Ślączkę, co wydarzyło się w jego drużynie. – Trzeba było być w parkingu i zobaczyć to na spokojnie. Ja też nie jestem w stanie dostrzec wszystkiego – odpowiedział szkoleniowiec Włókniarza.
Włókniarz Częstochowa i pożary w drużynie
Po niedzielnym spotkaniu, kibice z sektora gości głośno wyrażali swoje niezadowolenie z postawy drużyny. Po 4 biegach, na tablicy wyników widniał rezultat 15:9 na korzyść KS Apatora Toruń. Trener Ślączka zdecydował się na szybką rezerwę taktyczną. Leon Madsen pojechał za Madsa Hansena, który w pierwszym starcie przywiózł punkt z bonusem. Woryna i Madsen pokonali Przedpełskiego i Lamparta.
– Trzeba było szybko reagować. Wiktor Lampart i Paweł Przedpełski nie byli na początku najlepsi, w dodatku Przedpełski był po upadku. Dlatego zdecydowałem się na rezerwę. Wyszło dobrze, wygraliśmy ten wyścig – powiedział nam Janusz Ślączka.
Krono-Plast Włókniarz Częstochowa ma jeszcze w kalendarzu domowy mecz z NovyHotel Falubazem Zielona Góra oraz wyjazdową konfrontację z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz. W kluczowych spotkaniach przyda się m.in. dobra forma Maksyma Drabika, który w Toruniu zaliczył zaledwie jeden udany wyścig. Pokonał w nim… juniorów KS Apatora. To stanowczo zbyt mało. Okazało się, że 26-latek jechał tego dnia na sprzęcie od Briana Kargera.
– Przesiadł się na inne silniki i na pewno nie było łatwo. W sobotę miał krótki trening. Musi to jeszcze poczuć. Na razie sam do końca nie wie, co trzeba zrobić. Pierwszy mecz po zmianie tunera nie należy do łatwych – podsumował Janusz Ślączka.
Trener Włókniarza zdaje sobie sprawę, że w Toruniu zawiedli go również juniorzy. Apator mógł liczyć na bezcenne wsparcie Antoniego Kawczyńskiego, a młodzieżowcy gości byli kompletnie bezbarwni. – Każdy z zawodników mógł dorzucić po punkcie i wynik byłby inny. Taki jest sport – zakończył nasz rozmówca.
Obecnie humory w Częstochowie są bardzo złe, ale jeszcze nic straconego. Ewentualna wygrana za trzy z Falubazem (pierwszy mecz wygrany aż piętnastoma punktami) sprawi, że play-offy najpewniej zostaną uratowane. Z drugiej strony, niepowodzenie postawi „Lwy” pod ścianą. Piątkowe spotkanie rozpocznie się o 20:30.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!