W miniony piątek doszło do niemałej niespodzianki w Częstochowie, gdzie forBET Włókniarz przegrał z Betard Spartą Wrocław 41:49. Goście imponowali nie tylko szybkością na trasie, ale również znakomitymi wyjściami spod taśmy. Tradycyjnie liderem ekipy z Dolnego Śląska był Tai Woffinden, który zdobył dwanaście punktów z bonusem.
Starcie pod Jasną Górą było niesamowicie kluczowe w kontekście awansu do fazy play-off. Oba zespoły mają bowiem aspiracje, aby walczyć w tym sezonie o medale mistrzostw Polski. Triumf wrocławian z bezpośrednim rywalem o „czwórkę”, dodatkowo na jego terenie, to milowy krok w stronę realizacji tego planu. – Sto procent prawdy. Przegraliśmy w piątek z Gorzowem, więc to było bardzo ważne, aby wygrać tutaj. Częstochowa posiada w swojej drużynie wielu bardzo dobrych zawodników. My jednak pokazaliśmy kto jest lepszym zespołem. Dzięki temu zwycięstwu możemy myśleć o wielu pozytywach i optymistycznie patrzeć do przodu – przyznał Tai Woffinden.
Dla Włókniarza była to druga porażka z rzędu, po wcześniejszym blamażu przy Olsztyńskiej z Fogo Unią Leszno 31:59. W ostatnich tygodniach częstochowianie nie mogli ani razu wyjechać na trening ze względu na padający deszcz. Czy to mogło mieć znaczenie w piątkowej rywalizacji? – Tego nie wiem. Jestem przekonany, że chłopaki z Częstochowy jeździli na tym torze wielokrotnie i znają ten owal. Kiedy ja startuję na torze we Wrocławiu, to wiem jakich ustawień chcę bez względu na to jak wygląda nawierzchnia. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że pogoda nigdy nie robi dla mnie różnicy, ale być może inni zawodnicy czują, że potrzebują więcej czasu na dopasowanie się. Najważniejsze, że udało się wygrać – zaznaczył trzykrotny indywidualny mistrz świata.
Niezmiernie istotnym w odniesieniu zwycięstwa pod Jasną Górą był powrót po kontuzji Macieja Janowskiego. Krajowy lider Spartan spisał się znakomicie i zgromadził na swoim koncie jedenaście punktów z bonusem, walnie przyczyniając się do triumfu. – Z pewnością. Maciej to nasz czołowy zawodnik. Moja osoba oraz Maciek ciągniemy ten zespół do przodu, reszta robi swoje i w ten sposób walczymy. Nie będę oszukiwał, bez Maćka nie było łatwo. To fajnie mieć go z powrotem w ekipie. W ogóle nie wygląda na kogoś kto miał rozbrat z motocyklem. Wygląda dobrze, czuje się komfortowo, nie doskwiera mu ból. To dobrze widzieć go takiego – rzekł Anglik.
Woffinden w latach 2008-2010 reprezentował barwy Włókniarza. To właśnie w Częstochowie zaczynał swoją karierę w polskiej lidze, będąc sprowadzonym przez ówczesnego prezesa klubu Mariana Maślankę. Nasz rozmówca nie zapomniał o tym. – Po meczu zostaję na noc w Częstochowie, żeby w sobotę spotkać się z Marianem i spędzić z nim trochę czasu. Wychowano mnie w myśl powiedzenia „nie zapomnij skąd pochodzisz”. Kiedy trafiłem do Polski, aby zacząć moją karierę w tym kraju, to zaczynałem właśnie w Częstochowie. Nigdy tego nie zapomnę. Zawsze otrzymywałem tutaj ciepłe powitanie od kibiców. Dla mnie to zawsze olbrzymia przyjemność móc tutaj się ścigać – podkreślił.
Woffinden miał się od kogo uczyć. W 2009 roku zdobył z Włókniarzem brązowy medal mistrzostw Polski, jeżdżąc z takimi zawodnikami jak Nicki Pedersen, Greg Hancock i Lee Richardson. – Tak było w rzeczy samej. Miło jest wrócić pamięcią do tych czasów i móc powspominać. Umówiłem się z Marianem na rozmowę, ponieważ w tym roku piszę książkę. Z pewnością będzie w niej mnóstwo informacji z czasów, kiedy jeździłem w Częstochowie – zdradził uczestnik cyklu Grand Prix.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!