W przyszłym sezonie żużlowcy reprezentujący Smedernę Eskilstuna powalczą o szóste w historii klubu mistrzostwo Szwecji, a zarazem czwarte z rzędu. Będzie to spory wyczyn, a pół żartem można stwierdzić, że powalczą oni z Unią Leszno o prym na świecie.
Zarówno Smederna Eskilstuna jak i Fogo Unia Leszno od trzech sezonów nie schodzi z najwyższego stopnia podium. Jesper Eriksson nie ukrywa na łamach serwisu elitspeedway.com, że jego zespół miał kilka upadków, ale i wzlotów, lecz koniec końców odebrali złote medale Drużynowych Mistrzostw Szwecji. – Oczywiście, że każdy chciał zapewnić sobie najlepszą pozycję na koniec zasadniczej fazy, ale najważniejszy był w ogóle awans do play-off – dodaje.
W swojej historii Smederna ma pięć tytułów mistrzowskich 1973, 1977, 2017, 2018 i 2019. Teraz wszyscy chcą szóstego złota i zarazem czwartego z rzędu. Pomóc w tym mają m.in. Daniel Kaczmarek oraz Krystian Pieszczek, a oprócz nich w zespole ujrzymy Pontusa Aspgrena, Gleba Czugunowa czy Andrzeja Lebiediewa. – Tak, musi być i nic innego się nie liczy. Nie wiem w sumie czy wypada powiedzieć coś innego. Jednocześnie jednak nie możesz wygrywać cały czas, ale… próbować możesz. To niewiarygodne, że możemy mieć inny cel, niż zwycięstwo – przyznaje Eriksson.
Eriksson nie ukrywa, że kluczem do sukcesu może być fakt, że postawili oni na zawodników, którzy są młodzi i co za tym idzie, głodni sukcesów. – Wielu zawodników przejechała kilka sezonów w Eliserien, ale mamy na przykład Aleksandra Łoktajewa, który jest najprawdopodobniej najmniej rozpoznawalnym zawodnikiem w naszym zespole jeśli chodzi o naszych kibiców. Mamy kilku młodych zawodników, którzy mają szansę na bycie naprawdę dobrymi zawodnikami. Szeroki skład jest nasza bronią, a ponadto fakt, że młodzi nie są nasyceni sukcesami i są ich głodni.
W ostatnim czasie w Szwecji zaprezentowano ranking publiczności i co za tym idzie wzrostów oraz spadków frekwencji. Tylko dwa kluby z dziewięciu zanotowały wzrost. – Oczywiste jest, że sport jest uzależniony m.in. od pogody. To jest numer jeden. W ubiegłym sezonie mieliśmy złą pogodę, a to jest bardzo trudny przeciwnik, który zawsze jest przeciwko tobie. Po drugie masz wiele transmisji internetowych i ludzie je wybiorą niezależnie czy jest ciepło czy zimno. Trzecim czynnikiem jest fakt, że nasi zawodnicy nie należą do ścisłej, światowej czołówki. Zainteresowanie z pewnością byłoby większe, gdybyśmy mieli więcej zawodników z Grand Prix. Czy to by jednak podniosło frekwencję jakoś mocno to nie wiem. Tu znów cierpiałyby finanse.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!