Zawodnicy grozili bojkotem, a sędziowie kazali jechać mimo protestów. Skandal z dmuchaną bandą w roli głównej znów rzuca cień na żużlowe realia. Janusz Kołodziej stający na czele prostetu rzuca nowe światło na sprawę dając do zrozumienia, że doszło do gróźb i zmuszenia do jazdy.
We wtorkowe popołudnie kibice żużla byli świadkami kolejnej kontrowersji w polskim speedwayu. Przed startem eliminacji Indywidualnych Mistrzostw Polski w Poznaniu, kilku czołowych zawodników zakwestionowało sposób zamontowania dmuchanej bandy. W związku z tym odmówili udziału w zawodach. Innego zdania byli jednak sędzia zawodów oraz przedstawiciel Głównej Komisji Sportu Żużlowego – Ireneusz Igielski. Mimo opóźnienia zawody ostatecznie ruszyły, choć ich przebieg budził wiele wątpliwości.
Na czele protestu stanęli Janusz Kołodziej, Tobiasz Musielak i Norbert Krakowiak. Dla Kołodzieja nie była to pierwsza taka sytuacja – wcześniej także protestował, m.in. przed sparingiem w Rybniku. Finalnie cała trójka wystartowała w zawodach, jednak już po pierwszych wyścigach zjechali z toru, a oficjalnym powodem rezygnacji z dalszej jazdy miały być… problemy sprzętowe. Dzięki temu uniknęli potencjalnych sankcji za odmowę startu.
W środę odbyło się Kolegium Żużlowe, na którym szczegółowo omówiono całą sprawę. Do rozmowy zaproszono m.in. Janusza Kołodzieja i prezesa PSŻ Poznań – Jakuba Kozaczyka. Emocji nie brakowało – pojawiły się nawet sugestie, że zawodnicy mogli stracić pracę w klubie lub zostać zmuszeni do pokrycia kosztów organizacji turnieju.
– Zawodnicy z Poznania byli jednymi z najbardziej wykluczonych wczoraj. Słyszałem nawet, że boją się o swoje kontrakty. Krążyły też głosy, że ci, którzy odmówią startu, będą musieli zapłacić za organizację zawodów – ujawnił Janusz Kołodziej.
Prezes Kozaczyk, zaskoczony tymi doniesieniami, stwierdził, że przebywał w tym czasie na trybunach z kibicami i nie jest w stanie potwierdzić ani zaprzeczyć tym słowom. W trakcie rozmowy pojawił się także temat tajemniczej „listy kar”, na której miały znaleźć się nazwiska kilku zawodników zagrożonych pięciodniowym zawieszeniem. To oznaczałoby dla nich absencję w najbliższej kolejce ligowej oraz ewentualne wykluczenie z finału Złotego Kasku, zaplanowanego na wielkanocny poniedziałek.
Na ten moment nie ma jeszcze oficjalnych decyzji w tej sprawie. Czas pokaże, jak zakończy się ten konflikt.
Janusz KołodziejAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!