Spore zmiany dotknęły drużynę Power Duck Iveston PSŻ Poznań przed sezonem 2019. Choć tegoroczna kadra jest wąska, Tomasz Bajerski ma do dyspozycji więcej chętnych do jazdy czy nawet do roli lidera, niż miejsc w składzie meczowym. Jak wpłynie to na zespół?
Do tej pory działacze ze stolicy Wielkopolski budowali szeroki skład, w którym jednak wyraźnie zaznaczona była podstawowa piątka seniorów. W sezonie 2017 stanowili ją dwaj obcokrajowcy: Władimir Borodulin i Frederik Jakobsen, których wspierali Polacy: Mateusz Borowicz, Marcel Kajzer i Daniel Pytel. Tylko w jednym meczu doszło do niewymuszonej zmiany – podczas wyjazdu do Opola Kajzera zastąpił Łukasz Przedpełski, ale nie wykorzystał tej szansy. Ponadto Kasper Lykke Nielsen kilkukrotnie pojechał w miejsce Frederika Jakobsena, gdy temu terminy spotkań w Polsce kolidowały z innymi zobowiązaniami. Ani razu poznańskiej publiczności nie zaprezentowali się chociażby: Daniel King, Adam Strzelec czy Mike Trzensiok.
Choć przed sezonem 2018 lista wymienionych nazwisk była całkiem długa, to realnie skład przeszedł tylko delikatną korektę. W związku z dopuszczeniem do jazdy w meczu 2. Ligi Żużlowej trzeciego obcokrajowca, drużynę wzmocnił David Bellego. Z zespołu zniknął natomiast Daniel Pytel, który zdecydował się na zawieszenie kariery. Ponownie żelazną piątką „Skorpiony” przejeździły niemal cały sezon. Jedynym seniorem spoza tej grupy, którego Tomasz Bajerski dopuścił do składu, był Michał Łopaczewski dwukrotnie zmieniający Mateusza Borowicza. W obu przypadkach była to jednak decyzja spowodowana względami zdrowotnymi, a nie dyspozycją – choć popularny „Borówa” ubiegły sezon miał fatalny. Ponadto raz poznaniacy wystawili skład z trójką młodzieżowców – gdy w oszczędnościowym zestawieniu na Golęcin przyjechał KSM Krosno.
Teraz ma być inaczej. W kadrze Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań znajduje się ledwie siedmiu seniorów. Różnica jest taka, że (być może poza Jasonem Jørgensenem, który nie miał jeszcze szansy na zaprezentowanie się w Polsce) każdy z tych żużlowców ma potencjał na odgrywanie czołowej roli na poziomie 2. Ligi Żużlowej. Z ubiegłorocznego zestawienia pozostali dwaj stranieri, którzy wykręcili średnią biegową w okolicach dwóch punktów – David Bellego i Władimir Borodulin, a także krajowy lider Marcel Kajzer. Do tego dołączą żużlowcy, którzy z powodzeniem radzili sobie szczebel wyżej – Marcin Nowak i Eduard Krčmář z pewnością nie zeszli do najniższej klasy rozgrywkowej, by siedzieć na ławce rezerwowych. Ostatnim zawodnikiem jest Damian Dróżdż, który dzięki instytucji „gościa” może liczyć na stałe wsparcie z ekstraligowej Częstochowy, co będzie jego dużym atutem.
Śmiało można więc założyć, że Tomasz Bajerski będzie miał w tym sezonie większy ból głowy niż dotychczas, jeżeli chodzi o ustawienie formacji seniorskiej. To samo dotyczy zresztą samych zawodników. Poznań do tej pory kojarzył się raczej z dużym zaufaniem do pierwszego składu, ale teraz załapanie się do jazdy w meczu będzie nieco trudniejsze. – Siódemka seniorów to nic, w Opolu jest ich chyba dwudziestu! – śmieje się kapitan „Skorpionów”, Marcel Kajzer. – Mamy fajną, zdrową ekipę i raczej nie będzie kopania dołów pod sobą nawzajem czy jakiegoś ostrego cięcia się na treningach. Trener przed każdym meczem po prostu wybierze najlepszą piątkę i tyle. Wszyscy jesteśmy profesjonalistami i rozumiemy, jak to w żużlu działa – stwierdza już nieco poważniej. – A jeżeli chodzi o mnie, to mój cel na ten sezon to jeździć lepiej albo chociaż tak samo dobrze jak w ubiegłym roku. Gdy to zrealizuję, to myślę, że o miejsce w składzie mogę być spokojny – dodaje.
Jego słowa potwierdza Eduard Krčmář. 23-latek miał wprawdzie ważny kontrakt w Gnieźnie, ale również tamtejsi działacze postawili na większą liczbę zawodników zdolnych do solidnego punktowania. Istniało ryzyko, że Czech wyląduje głęboko na ławce rezerwowych, dlatego doszło do wypożyczenia w miejsce, gdzie szanse na jazdę są większe. Choć „Eda” gwarancji jazdy dla PSŻ-u również nie ma, jest pozytywnie nastawiony do tego, co go czeka. – Nie boję się walki o skład w Poznaniu. Rywalizacja byłaby niezależnie od tego, gdzie bym poszedł, więc to po prostu część tego sportu i trzeba się do tego dostosować. Muszę dobrze jeździć i myślę, że wtedy nie będzie większego problemu z załapaniem się – mówi Krčmář.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!