Fatalny był początek sezonu w wykonaniu Arkadiusza Pawlaka. 24-latek bardzo kiepsko punktował w pierwszych spotkaniach Stainer Unii Kolejarza Rawicz i w końcu został odstawiony. Szybko jednak powrócił – i to zupełnie odmieniony.
3+2, 4+1, 4, 0. To rezultaty wychowanka klubu z Piły w pierwszej części tego sezonu. Szalę goryczy przeważyły dwa ostatnie spotkania domowe. Przeciw Wilkom Krosno Pawlak pokonał tylko jednego rywala, resztę punktów zdobywając na bezbarwnym Szymonie Szlauderbachu. Z kolei w starciu z OK Bedmet Kolejarzem Opole szło mu na tyle słabo, że jechał tylko z racji braku alternatyw. Gdy te się pojawiły, nazwisko Pawlaka zniknęło z zestawienia. Dwie szanse otrzymał Facundo Albin. Argentyńczyk wystąpił podczas przerwanego meczu w Krakowie, gdzie zdobył dwa punkty w jednym biegu, ale „Niedźwiadki” jechały tam tylko we dwójkę. Później Roman Jankowski zabrał go jeszcze do Poznania. Tam rezultat Albina ani drgnął – zero w trzech startach.
Być może lepiej wypadłby tam Arkadiusz Pawlak, który bardzo lubi obiekt na Golęcinie, a w ubiegłym roku był tam cichym bohaterem swojej drużyny? Tego nie wiemy. Faktem jest za to, że 24-latek wrócił na rewanż przeciw „Skorpionom” w Rawiczu i zrobił to w bardzo dobrym stylu. W pięciu wyścigach przywiózł osiem punktów z bonusem, między innymi wygrywając swój pierwszy bieg w sezonie 2019. – Nie jechałem w dwóch meczach, a teraz wróciłem do składu, z czego jestem bardzo zadowolony. Odstawienie przez trenera dało mi bardzo dużo myślenia. Zmiany w tej przerwie były i sprzętowe, i w głowie. Trochę się wyluzowałem, a do tego bardziej dogadałem z motocyklami, bo z tym też miałem spory problem. Ale teraz jest już znacznie lepiej – cieszył się bezpośrednio po meczu Arkadiusz Pawlak w rozmowie z korespondentem portalu speedwaynews.pl.
Bardzo ambitna postawa naszego rozmówcy, choć wciąż jeszcze daleka od punktowego ideału, niestety wyróżniała się na tle kolegów z zespołu. Podobny rezultat (9 w 6) zanotował tylko Luke Becker. W efekcie Stainer Unia Kolejarz Rawicz przegrała domowy mecz z Power Duck Iveston PSŻ-em Poznań aż 35:55, a plus można postawić tylko przy jednym zawodniku – niespodziewanym liderze drużyny Arkadiuszu Pawlaku. – Zależało mi bardzo, żeby w składzie pozostać. Pozostali chłopacy też byli zadziorni i chcieli się pokazać. Skoro są inne głosy, to widocznie im to po prostu wyszło trochę gorzej, ale nie można powiedzieć, że ktoś się nie starał – broni swoich kolegów klubowych 24-latek. – Taka wysoka porażka na pewno nie wpłynie dobrze na drużynę, ale trzeba z niej wyciągnąć wnioski i jechać dalej – dodał na zakończenie.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!