W najbliższy piątek będziemy świadkami inauguracyjnej rundy GP we Wrocławiu. To właśnie tam rozpoczną się zmagania o tytuł najlepszego zawodnika na świecie. Tytułu z przed roku bronić będzie Polak – Bartosz Zmarzlik.
Tegoroczny cykl Grand Prix miał ruszyć w maju na PGE Narodowym w Warszawie. Przez pandemię koronawirusa, władze cyklu były zmuszone odwołać większość rund i na nowo ułożyć kalendarz cyklu. To się udało i cykl GP zacznie się w ostatni weekend sierpnia. W kalendarzu znalazło się ostatecznie osiem rund, z czego aż sześć odbędzie się w Polsce. Zawody o tytuł mistrza świata odbędą się we Wrocławiu, Gorzowie i Toruniu. Na każdym stadionie będziemy świadkami dwóch rund. Dodatkowo najlepszych zawodników świata będzie gościć Praga.
Z racji, że aż 6 rund zostanie odjechane w Polsce, polscy kibice liczą na powtórkę sukcesu z przed roku Bartosza Zmarzlika. W tym sezonie wydaje się, że Polak będzie znów głównym faworytem do zdobycia trofeum mistrza świata, a pomóc w osiągnięciu tego celu powinny być rozgrywane rundy w Polsce. Zmarzlik dysponuje w tym sezonie bardzo szybkim sprzętem, dlatego na torach we Wrocławiu czy Toruniu, jeżeli tor na to pozwoli powinniśmy zobaczyć wiele wyprzedzeń w jego wykonaniu.
– Dobrze, że te rundy są jednak w Polsce. Zmarzlik bardzo dobrze zna i czuje te tory. Bardziej pewnie do tego podchodzi. Miejmy nadzieję, że te tory będą dobrze przygotowane. Zmarzlik nigdy wielkim startowcem nie był. W tym roku też nie jest, więc dobrze jeśli te tory będą dobrze przygotowane dla niego, bo nawet po słabszym starcie potrafi dużo zrobić na dystansie. Większa szansa, że w Toruniu, Wrocławiu ten tor będzie dobry do ścigania – komentuje nasz ekspert, Grzegorz Drozd.
Po rocznej nieobecności do kalendarza GP powrócił tor w Gorzowie, którego nie zna nikt tak dobrze jak Bartosz Zmarzlik. Grzegorz Drozd zwraca uwagę na to, że atutem dla wszystkich Polaków mogą być zorganizowane dodatkowe sesje treningowe, które w poprzednich latach były organizowane, m.in. przed GP w Toruniu. – Bezsprzecznie w Gorzowie, Bartek ma tutaj atut własnego toru. Nie ma co dyskutować, ale przed rundami na przykład w Toruniu, Zmarzlik oraz inni Polacy mieli zorganizowane dodatkowe sesje treningowe przed GP, więc tutaj może tworzyć się już jakaś przewaga nad innymi.
Zmarzlik w poprzednich latach wygrywał już rundy GP we Wrocławiu oraz Gorzowie. Na własnym torze w Gorzowie, Zmarzlik wygrał co prawda tylko raz (2014 rok, kiedy startował z dziką kartą), ale w finale na torze w Gorzowie pojawiał się aż sześciokrotnie. W Toruniu za to, zawsze notował bardzo dobre występy, stając dwukrotnie na trzecim stopniu podium, a przed rokiem właśnie tam przypieczętował zdobycie tytułu mistrza świata. Zdaniem Grzegorza Drozda to pokazuje, że Zmarzlik bardzo dobrze czuję się przed polskimi kibicami i jazda z nimi na trybunach pomaga mu w osiąganiu dobrych wyników. – Jest to na pewno jakiś handicap emocjonalny, że to odbywa się na własnych torach, że w Polsce, że to własna publiczność. Na tych domowych rundach Zmarzlik nie spala się, bo są różne typy zawodników. Niektórych jazda na własnym torze dodatkowo usztywnia, spala. W przypadku Bartka jednak tak nie jest.
Z drugiej strony, czołowi zawodnicy bardzo często jeżdżą na tych polskich torach w lidze, GP oraz innych rozgrywkach. Każdy z zawodników już mniej więcej wie czego się spodziewać na danym torze. Powoduje to, że polskim zawodnikom przewaga w postaci własnego toru, publiczności maleje. – Wszystkie te tory są bardzo dobrze znane wszystkim zawodnikom GP. Są to tory ekstraligowe. Toruń też tak nazwijmy, bo też jest stadionem, na którym są rozgrywane czołowe imprezy. Nie tylko liga, ale też SEC. Cała ta czołówka cały czas, non stop, przez lata jeździ na tych stadionach, więc nie jest to jakiś bardzo wielki handicap dla Zmarzlika – ocenił Drozd.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!