Ten sezon jest ciężki dla Mateusza Szczepaniaka. Krajowy senior ROW-u Rybnik spisuje się przeciętnie i nie może nawiązać do formy, którą zachwycał w poprzednich rozgrywkach w barwach Arge Speedway Wandy Kraków. Młodszy z braci Szczepaniaków w piątkowym meczu w Gnieźnie zdobył 7 punktów.
To był kolejny bardzo przeciętny występ 31-letniego zawodnika. Nie przeszkodziło mu to w nominacji do ostatniego biegu dnia. Tylko Kacper Woryna trzymał wysoki poziom. – Było naprawdę blisko zwycięstwa. Mogliśmy w tej końcówce odrobić stratę. Szkoda, że ostatni wyścig nie ułożył się po naszej myśli. Nie byłem na tyle szybki, aby przywieźć z Kacprem podwójne zwycięstwo – powiedział Mateusz Szczepaniak w Rybnickim Magazynie Żużlowym.
W jednym z wyścigów zawodnik Rekinów zapoznał się z twardą nawierzchnią toru w Gnieźnie. Odczuwał ból, ale był w stanie jechać i starał się pomóc drużynie. Zabrakło niewiele, ponieważ mecz zakończył się porażką 44:45. W decydującym biegu Szczepaniak musiał uznać wyższość Juricy Pavlica. – Uderzyłem plecami w bandę i lekko mnie przydusiło. Uderzyłem też lewą ręką i czuję ból przy ruszaniu. Dało się jechać. Jest progres i walka. Widać, że podnieślimy się po pierwszych biegach. Mieliśmy dużą stratę, ale odrobiliśmy sporo punktów. Fajnie, ale mały niedosyt został – dodał.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!