W czwartkowy poranek świetnymi wiadomościami przywitał nas Piotr Pawlicki. Przypomnijmy, że młodszy z braci wciąż dochodzi do siebie po upadku w 2. finale IMP-u.
Co najgorsze 29-latek był najmniej winny w całej sytuacji. Walczył o prowadzenie z Adrianem Gałą i osiągnął swój cel, lecz chwilę później już spotkał się z nawierzchnią pilskiego owalu. Zawodnik InvestHousePlus PSŻ próbował skontrować, lecz doszło do bezpośredniego kontaktu, wskutek czego Pawlicki spadł z motocykla i upadł na prawą nogę. To właśnie ona też najmocniej ucierpiała w całym zdarzeniu. Pierwsze informacje mówiły o złamaniu, a dzień później poznaliśmy oficjalną diagnozę – złamana kość skokowa prawej nogi. Kontuzja nie wymagała jednak operacji, co było też dobrą wiadomością w tamtej chwili.
Wydawało się, że przerwa zawodnika potrwa co najmniej kilka tygodni. Tymczasem na tę chwilę stracił on tylko jeden pojedynek swojej drużyny i wydaje się, że jego powrót na tor jest bliżej niż dalej. Za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych bowiem regularnie przekazuje kibicom nowe wiadomości o swoim stanie zdrowia. W czwartek natomiast pochwalił się sukcesem w rehabilitacji. – Trzeci tydzień leci a ja bliżej powrotu niż zakładano – napisał.
Prawdopodobnie nie weźmie jeszcze udziału w niedzielnym meczu Betard Sparty, lecz w kolejnych jest to już możliwe. Ponadto za dwa tygodnie czeka go Grand Prix Challenge i walka o powrót do elitarnego cyklu. Jest to świetna wiadomość dla kibiców młodszego z braci i całego klubu ze stolicy Dolnego Śląska. W Lesznie zastąpił go bowiem Lukas Fienhage, który skorzystał zarówno ze sprzętu, jak i mechaników Pawlickiego. To jednak nie przyniosło oczekiwanych skutków, a Niemiec nie zdobył ani jednego punktu. Z pewnością powrót Pawlickiego jest wartością dodaną dla Betard Sparty, która mimo porażki w dalszym ciągu będzie walczyć o mistrzowską koronę.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!