Arged Malesa Ostrów po czterech spotkaniach ma na swoim koncie trzy zwycięstwa i porażkę. Na domowym torze wygrane nie przychodzą im jednak z łatwością, a o wyniku decyduje końcówka. Mariusz Staszewski nie ukrywa, że początek sezonu nie jest łatwy.
Arged Malesa Ostrów Wielkopolski ponownie po udanej pierwszej serii dał się doścignąć. Przyjezdni dobrze dopasowali się do nawierzchni i w pewnej chwili nawet wyszli na prowadzenie. Mariusz Staszewski nie ukrywa, że domowe mecze u progu sezonu nie są łatwe – Oby do końca wszyscy tylko straszyli. Początek był niezły. Gdyby Jakub Poczta nie pomylił okrążeń to byłoby osiem punktów przewagi, podobnie jak z Rybnikiem. Później korekty po stronie gości, którzy gonią wynik, a my niestety poszliśmy z ustawieniami nie w tę stronę. Wróciliśmy na dobre tory właściwie dopiero na biegi nominowane. Ciężko nam idzie jazda u siebie na początku sezonu. Będziemy starali się robić powtarzalny tor i wyciągniemy wnioski – stwierdził szkoleniowiec ostrowian.
Gusts czy Palovaara?
To pytanie zadawali sobie fani gospodarzy. Ostatecznie początkowo szansę na występ otrzymał Łotysz. Ten nie spisał się najlepiej i od trzeciej serii programowo jechał Szwed. Także on jednak nieszczególnie może się chwalić udanym występem, a porażka z juniorem ebebe PSŻ-u, który dotąd nie zdobył w sezonie 2023 żadnego punktu, czyli Kacprem Teską także z pewnością nie była najprzyjemniejsza. – Od początku plan był taki, że najpierw wyjedzie Francis Gusts. Widzieliśmy jednak, że nie radził sobie dzisiaj. Pamiętajmy jednak, że to junior. On jest w wieku np. Sebastiana Szostaka. To oczywiste, że nie będzie w każdym meczu kręcił „dwucyfrówek”. Będzie miał lepsze i gorsze mecze jeszcze przez jakiś czas aż przyjdzie stabilizacja. To jest normalna i naturalna kolej rzeczy.
– Później szansę dostał Victor Palovaara, który dobrze zaczął, ale korekta poszła nie w tę stronę i drugi bieg zupełnie nieudany. Zrobiliśmy naradę jeden zawodnik powiedział jedno, drugi drugie, a później zamiast posłuchać siebie to próbujemy rozwiązań kolegów. Nie ma na to złotego środka – podsumował ich występ Mariusz Staszewski.
Trener Arged Malesy miał zagwozdkę w końcówce spotkania. Świetnie w dwunastym biegu zaprezentował się Jakub Krawczyk, ale ostatecznie nie otrzymał on szansy do pokazania się w biegu nominowanym. Mariusz Staszewski zdecydował się postawić na doświadczenie. – Zastanawiałem się nad postawieniem na Jakuba Krawczyka, ale wiedziałem, że Grzegorz Walasek ma dobre starty i musi dostać zewnętrzne pole, a to czwarte pole było dosyć trudne, więc postawiłem na Olivera Berntzona, który jest dużo bardziej doświadczonym zawodnikiem. Bałem się trochę o to, że Kuba będzie za bardzo chciał. Z pewnością będzie mieć jeszcze wiele okazji – tłumaczył swoją decyzję.
Najbliższe spotkanie ostrowianie odjadą już dziś, zatem czasu na regenerację nie mają za wiele. Z głowy muszą sobie wybić również treningi, gdyż klub zobowiązany został przez GKSŻ, żeby przykryć tor plandeką na wypadek opadów. Przypomnijmy, że Arged Malesa Ostrów Wielkopolski to obecnie jedyny zespół w 1. Lidze Żużlowej posiadający plandekę i odwodnienie liniowe.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!